Wielki chaos w Warszawie przed Grand Prix. Polak oszukany?
Dominik Kubera
Ogromnym zamieszaniem zakończyły się kwalifikacje do sobotniej rundy Grand Prix na PGE Narodowym w Warszawie. W zamieszaniu udział brał Dominik Kubera, który za pierwszym razem wygrał swoją grupę kwalifikacyjną i mógł jechać w biegu sprinterskim, ale ostatecznie pojechał w nim Robert Lambert. Wszystko przez awanturę w boksie Mikkela Michelsena.
Team Duńczyka nie rozumiał, dlaczego po upadku Dominika Kubery cała stawka musiała przerwać swoją sesję kwalifikacyjną i przez to nie mogli jej dokończyć. Wówczas wyniki zostały zaliczone w momencie upadku reprezentanta Polski.
W parku maszyn rozpętała się prawdziwa awantura. Mikkel Michelsen rzucił kaskiem w swoim boksie, a jego menedżer, Marcin Momo,t próbował ustalić, dlaczego przerwano sesję kwalifikacyjną. Finalnie po rozmowie z Philem Morrisem, dyrektorem cyklu, wyjazd kwalifikacyjny powtórzono, a wygrał w nim Robert Lambert, a nie Kubera, który wygrał w pierwszej wersji.
Zobacz także: Ślączka chwalony przez gwiazdę Włókniarza. Przytyk w stronę Kędziory?
Polak nie ma pretensji
Czy Kubera został oszukany przez Discovery Events? Jedni mogą powiedzieć, że tak, ale reprezentant Polski nie ma żalu do organizatorów. — Trzymałem stronę chłopaków. Będzie sprawiedliwie — przyznał Kubera w rozmowie z Marceliną Rutkowską-Konikiewicz.