Spięcie w Sejmie. Na salę wszedł Robert Bąkiewicz. "Nie jest pan posłem"
Spięcie w Sejmie. Na salę wszedł Robert Bąkiewicz. “Nie jest pan posłem”
Przedwczesne pojawienie się na sali obrad Sejmu Roberta Bąkiewicza doprowadziło do zgrzytu. Prowadząca obrady Monika Wielichowska zażądała opuszczenia przez narodowca sali. Bąkiewicz wrócił na mównicę, gdy jako przedstawiciel wnioskodawcy referował założenia obywatelskiego projektu ustawy o ochronie własności w Polsce przed roszczeniami dotyczącymi mienia bezdziedzicznego.
Do niespodziewanego spięcia w
doszło w ostatnim dniu kwietniowego posiedzenia. Gdy posłowie wysłuchiwali bieżącej informacji ws. europejskiego Zielonego Ładu (na mównicy głos miała wówczas wiceminister klimatu Urszula Zielińska), na salę obrad wszedł .
Sympatyzujący z PiS były koordynator Marszów Niepodległości wszedł na salę obrad, gdy posłowie jeszcze pracowali przy punkcie dot. Zielonego Ładu.
Sejm. Na salę obrad wszedł Robert Bąkiewicz. “Proszę opuścić”
– Proszę opuścić salę, nie jest pan posłem – mówiła prowadząca obrady Sejmu Monika Wielichowska. Mimo że kilka razy zwracała się o to do Bąkiewicza, ten nie opuszczał sali. Po chwili zapowiedziała, że jeśli Bąkiewicz nie wyjdzie, to będzie musiała wezwać Straż Marszałkowską. Po takim postawieniu sprawy prawicowy aktywista opuścił salę obrad.
Redakcja poleca
Niedługo jednak wrócił, gdyż Sejm przeszedł do punktu z obywatelskim projektem ustawy – dot. “
“. Bąkiewicz jest jego sprawozdawcą. Sejmowa większość stanowczo zapowiada, że nie poprze propozycji skrajnej prawicy.
– Bardzo się cieszę, że w końcu zostałem wpuszczony do Sejmu […] Taka władza dzisiaj. Jak był tu lobbysta Siemensa, to nie było problemy, jak jest obywatel Polski, to jest – dodał krótko. Następnie przeszedł do omawiania zasadności procedowania przedstawionego projektu.
Źródło: Radio ZET/Sejm RP
Nie przegap