Dramat polskiej gwiazdy. Zrobiono z niej przykład. Bezlitosny

Natalia Maliszewska

— Kara faktycznie jest surowa, ale z uzasadnionych przyczyn. Można to nazwać lekcją dla następnych zawodników, że swoich obowiązków nie wolno lekceważyć — wyjawia dla Przeglądu Sportowego Onet Katarzyna Kopeć-Ziemczyk, odpowiedzialna za komunikację w Polskiej Agencji Antydopingowej. Opowiada kulisy kary dla Natalii Maliszewskiej.

• Natalia Maliszewska przyjęła porozumienie i otrzymała karę 14 miesięcy dyskwalifikacji. Sprawa nie dotyczy zażywania przez nią niedozwolonych substancji, ale błędów w informowaniu o aktualnym miejscu pobytu oraz spóźnień
• — Rozumiem, że dla odbiorców może to być niezrozumiałe, że osoba, której udowodniono, nawet nieświadome, ale jednak wzięcie substancji dopingującej, ma o pół roku niższą karę niż ta, która się spóźniła na kontrolę lub wpisała błędnie swoje dane, ale takie są przepisy — opowiada Katarzyna Kopeć-Ziemczyk
• Rzeczniczka tłumaczy, dlaczego Bartosz Salamon — mimo pozytywnej próbki — otrzymał o pół roku krótszą karę niż Natalia Maliszewska
• Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet 

6 grudnia to data, którą można przyjąć za koniec procesu Natalii Maliszewskiej. Polska Agencja Antydopingowa ogłosiła, że zawodniczka przyjęła porozumienie i zgodziła się na karę 14 miesięcy dyskwalifikacji, licząc rozpoczęcie jej biegu od 11 maja 2023 r., a więc cztery miesiące wcześniej niż pierwsze zawieszenie.

— Mimo wszystko POLADA i WADA rozpoznały niską winę zawodniczki. Taką, jaka pozwala na skrócenie wyroku. 14 miesięcy to kara w dolnej granicy przepisów, a wcześniejsze rozpoczęcie biegu to jeszcze lepszy dowód, że pani Natalia wykazała dużą chęcią współpracy. Przyznała się do winy, nie udawała, od początku nie szukała jakichś wytłumaczeń i przyjęła karę. Wypracowaliśmy zgodę. Porozumienie, co ważne, jest zejściem ze standardowej ścieżki procesowej. Normalnie mielibyśmy rozprawy, wszystko by się przedłużało, a taki wyrok prawdopodobnie nie byłby możliwy — ujawnia kulisy Katarzyna Kopeć-Ziemczyk, odpowiedzialna za komunikację w Polskiej Agencji Antydopingowej.

Natalia Maliszewska a Bartosz Salamon. Wyjaśniamy długość dyskwalifikacji

Przypomnijmy, że polska łyżwiarka została zawieszona po trzykrotnym złamaniu przepisów antydopingowych. Sprawa nie dotyczy zażywania przez nią niedozwolonych substancji, ale błędów w informowaniu o aktualnym miejscu pobytu oraz spóźnień. Gdy nasza wicemistrzyni świata spóźniła się na ostatnią kontrolę, otrzymała negatywny wynik badania antydopingowego, ale nie uchroniło ją to od kary.

Obok Maliszewskiej najgłośniejszą aferą związaną z naruszeniem przepisów antydopingowych w Polsce w 2023 r. jest sprawa Bartosza Salamona. Piłkarz został zawieszony po wykryciu chlortalidonu w pobranej próbce. Otrzymał od organów UEFA wyrok znacznie łagodniejszy niż maksymalny i wróci do gry zaledwie po ośmiu miesiącach, a więc już 13 grudnia 2023 r.

— Bardzo trudno jest porównywać do siebie te dwie sprawy, bo tak naprawdę nie mają punktów wspólnych. Prowadziły je dwa różne organy. U Bartosza Salamona śledztwo było poszlakowe, a piłkarz, sądzą po wyroku, przedstawił wystarczające dowody na tezę, że zabronione substancje dostały się do jego organizmu w sposób prawdopodobnie nieświadomy. W przypadku Natalii Maliszewskiej mamy naruszenie zupełnie innych przepisów i przyznanie się do winy, więc kara naturalnie też się różni — tłumaczy różnice w karach Kopeć-Ziemczyk.

Jak się dowiadujemy, w obu przypadkach najwyższy wymiar kary to dwa lata. Różni się jednak dolna granica przyznawanych dyskwalifikacji. W przypadku Bartosza Salamona jest to nagana, a w przypadku Natalii Maliszewskiej to 12 miesięcy dyskwalifikacji.

— Rozumiem, że dla odbiorców może to być niezrozumiałe, że osoba, której udowodniono, nawet nieświadome, ale jednak wzięcie substancji dopingującej, ma o pół roku niższą karę niż ta, która się spóźniła na kontrolę lub wpisała błędnie swoje dane, ale takie są przepisy. Naruszeniu systemu ADAMS [System Administracji i Zarządzania Anty-Dopingiem – przyp. red.] towarzyszą surowe konsekwencje — tłumaczy rzeczniczka.

— Od dłuższego czasu światowy system antydopingowy zwraca mocno uwagę na przewinienia związane właśnie z danymi pobytowymi. Nie mówię teraz konkretnie o przypadku Maliszewskiej, u której wynik kontroli antydopingowej był negatywny, ale w niektórych sytuacjach unikanie kontroli to sposób na wiele nadużyć. Organy muszą na to uważać i zapobiegawczo być podejrzliwe. Kara faktycznie jest surowa, ale z uzasadnionych przyczyn. Można to nazwać lekcją dla następnych zawodników, że swoich obowiązków nie wolno lekceważyć — dodaje.