Rzeka pod Warszawą zniknęła w oczach. Wystarczył gorący tydzień i zostało błoto
– Obserwuję to miejsce bardzo uważnie od czterech lat i co roku moment wysychania cofa się o miesiąc – mówi Daniel Petryczkiewicz. Jak pokazał na zdjęciach z fotopułapki, rzeka Mała w lesie pod Warszawą w ciągu niespełna tygodnia wyschła – i to mimo mokrej zimy. Tak postępuje zmiana klimatu, która wysusza Polskę.
– Wystarczyło sześć dni, żeby rozlewisko, do którego pod koniec kwietnia nie dało się wejść nawet w kaloszach, zamieniło się w wysychające błoto – mówi Daniel Petryczkiewicz. Fotograf, bloger, aktywista obserwuje i wspiera regenerację przyrody na rozlewisku rzeki Małej w okolicy Konstancina pod Warszawą.
W grudniu pisaliśmy o tym, jak Petryczkiewicz zwrócił uwagę na dewastację przyrody przez Wody Polskie i zaczął wspierać renaturyzację rzeki. Mówił też wtedy o tym, jak złe praktyki oraz zmiana klimatu uderzają w takie ekosystemy. – Mam nadzieję, że wrócimy tu na wiosnę i będzie pełno wody – mówi w grudniu, gdy rozlewisko powiększało się po jesieni. Jednak ta się nie stało. Po bardzo ciepłej zimie przyszła gorąca majówka i rzeka Mała zniknęła w oczach. Na zdjęcia z fotopułapki Petryczkiewicza widać, jak z pełnej wody rzeki w ciągu sześciu dni robi się błoto.
Tak fragment rzeki wyglądał jeszcze 30 kwietnia:
Rzeka mała na zdjęciu z fotopułapki 30 kwietnia 2024 roku
Rzeka mała na zdjęciu z fotopułapki 30 kwietnia 2024 roku Fot. Daniel Petryczkiewicz
A tak 5 maja:
Wyschnięta rzeka Mała 5 maja 2024 roku
Wyschnięta rzeka Mała 5 maja 2024 roku fot. Daniel Petryczkiewicz
“Zimy prawie nie było”
Do wysychania Polski przyczynia się infrastruktura odwadniająca, jak rowy melioracyjne – spuścizna poprzednich epok – oraz postępującą zmiana klimatu. Tę Daniel Petryczkiewicz widzi wyraźnie. – Od długiego czasu, właściwie od dwóch dekad, praktycznie nie mamy zimy takiej, jaka jest normalna w naszym klimacie. A już ostatnie dziesięć lat było pod tym względem najgorsze – mówi. Ta zima także nie poprawiła sytuacji.
– Bo prawie jej nie było. Był moment, w którym przyszedł śnieg, ale później ekstremalnie ciepłe miesiące, rekordowo ciepły luty i ze śniegu nic nie zostało. Rzeki w Polsce nie są zasilane z lodowców, tylko z opadów deszczu lub śniegu. A jego brak to główna przyczyna wysychania Małej i innych rzek.
Zima, choć ciepła, była stosunkowo mokra. Jednak opady deszczu nie działają tak samo jak śniegu. Woda opadowa szybko spływa i wsiąka, a śnieg pozostaje na długo. Dlatego Petryczkiewicz obawiał się o suszę nad Małą już w czasie deszczowej zimy, kiedy rozlewisko było pełne wody.
– Widziałem to dzień po dniu. Jednego dnia byłem na rozlewisku w kaloszach i woda była po kolana. Tydzień później w tym samym miejscu było jej o połowę mniej – mówi.
Po mokrej zimie przyszły bardzo ciepłe dni. To spowodowało dwa zjawiska: wczesny, szybki wzrost roślin oraz parowanie. Jedno i drugie oznacza pobieranie wody z gleby.
Co roku rzeka wysycha wcześniej
Petryczkiewicz przyznaje, że wciąż nie cała rzeka wyschła, jednak z 16 kilometrów zostało może 6-8, gdzie wciąż jest woda. – Takie rzeki wysychają etapami – wyjaśnia. Woda wciąż utrzymuje się w środkowej części rzeki, gdzie regeneruje się torfowisko i bagno, woda ma się gdzie gromadzić.
Rozlewisko, które obserwuje, jest pod presją dekad osuszania, rozbudowującego się miasta. I tam woda znika szybko, gdy brakuje deszczu. A odwiedzające rzekę zwierzęta – na fotopułapce widać ptaki, łosia, dziki, lisa, bobry – tracą dostęp do wody, pożywienia czy schronienia.
– Obserwuję to miejsce bardzo uważnie od czterech lat i co roku moment wysychania cofa się o miesiąc. Rok temu Mała wyschła w pierwszych dniach czerwca; rok wcześniej – w lipcu; a jeszcze w poprzednim roku wyschła w sierpniu na jakiś czas i później wracała. A teraz rzeki więcej czasu nie ma, niż jest.
Petryczkiewicz podkreśla, że rzeka Mała jest przykładem tego, co dzieje się z rzekami w wielu częściach Polski. – Dokładnie taka sytuacja spotyka rzeki na nizinie mazowieckiej, w Puszczy Kampinoskiej, w starorzeczu Sanu – wymienia.
Prognozy pogody nie są optymistyczne dla Małej ani innych rzek w Polsce. Przez najbliższe dni deszczu będzie bardzo niewiele. To spowoduje nie tylko spadek poziomu wody w rzekach, ale też wysychanie pól czy lasów. Już teraz w wielu województwach mamy wysoki poziom zagrożenia pożarowego.