Morawiecki o kulisach swojej matury. "Jak scenariusz filmu sensacyjnego"
Były premier Mateusz Morawiecki wspomina swoją maturę. Niewiele brakowało, żeby na egzamin dojrzałości nie dotarł.
Gorący czas dla maturzystów i ich rodziców. We wtorek ruszyły matury, jednak przez cały maj młodzież będzie zdawać egzaminy. Dla osób, które nie mają dzieci lub wnuki w maturalnej klasie, to czas wspomnień. Były premier Mateusz Morawiecki zdradził “Faktowi” czasy swojej matury. Jak opowiada, na egzamin musiał jeździć karetką, co załatwiła mu jego mama.
Dla około 263 tysięcy uczniów szkół średnich we wtorek rozpoczęły się matury. Najpierw zdają pisemny egzamin z języka polskiego, w środę – z matematyki. Potem przyjdzie jeszcze czas ustnych matur. W zasadzie przez cały maj w szkołach średnich będą trwać egzaminy dojrzałości. Swoją maturę wspomina były premier Mateusz Morawiecki.
Morawiecki o swojej maturze. “Do wzoru było mi daleko”
– Zdaje się, że byłem akurat tym rocznikiem który miał najwięcej ustnych i pisemnych egzaminów na maturze – mówi “Faktowi” Mateusz Morawiecki. Choć jak przyznaje, egzaminów się nie bał. – Uczyłem się w dobrym liceum – IX LO im. J. Słowackiego we Wrocławiu. Byłem niezłym uczniem, chociaż do wzoru było mi daleko. Zawsze dużo czytałem, chociaż od podręczników wolałem własny zestaw książek. Może dlatego egzaminy nie były mi straszne – opowiada.
Morawiecki bał się, że zgarną go przed maturą
Mateusz Morawiecki przystępował do matury w 1987 r. – Bardziej niż szkoła zajmowała mnie ogólna atmosfera tamtych czasów. Mój ojciec, lider Solidarności Walczącej, ukrywał się wtedy przed Służbą Bezpieczeństwa (SB), czyli tajną policją komunistyczną a ja bywałem przez to SB często zatrzymywany. Zgarniali mnie z domu podczas rewizji albo niespodziewanie, z różnych miejsc. Przesłuchania były długie, czasem zatrzymywali mnie na 48 godzin – wspomina były premier. – Była obawa, że zgarną mnie tuż przed którymś z egzaminów po to, żebym nie mógł zdawać – mówi teraz “Faktowi” Morawiecki.
Morawiecki na maturę jechał karetką
Dlatego jego mama ze znajomymi lekarzami załatwiła Mateuszowi Morawieckiemu, by tuż przed maturą umieścić go w szpitalu. – Ostatnie przygotowania miałem więc w szpitalnym łóżku, a na egzamin podjechałem karetką. Dziś brzmi to jak scenariusz filmu sensacyjnego, ale takie to były czasy. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze – opowiada były premier.
Dla obecnych maturzystów Mateusz Morawiecki ma jedno przesłanie: – Wszystko, czego potrzebujecie, macie już w sobie. Pamiętajcie, że pracowaliście na ten dzień wiele miesięcy, teraz prostu wierzcie w siebie, nie przejmujcie się nadmiernie, a wszystko pójdzie po waszej myśli – mówi były premier i życzy: – Połamania piór!