Kant błyskawiczny! Polka oszukana w Paryżu ostrzega przed tym błędem
Polka została oszukana przy stacji metra w Paryżu. Teraz ostrzega przed tym błędem innych!
Internauci regularnie ostrzegają przed niebezpieczeństwami czyhającymi na turystów w różnych miejscach świata. Mimo to nie wszystko da się przewidzieć. Pani Aleksandra, Polka, która wybrała się na wycieczkę do Paryża, już po 10 min od przyjazdu padła ofiarą oszustów. “Tego to się nie spodziewałam!” — przyznaje i ostrzega innych przed podobnym błędem.
Wielu turystów jest świadomych potencjalnego ryzyka spotkania z kieszonkowcami i oszustami podczas podróży. Niektóre sytuacje mogą być jednak nieoczekiwane. Tak było w przypadku pani Aleksandry, polskiej turystki, która padła ofiarą oszustów, wkrótce po wylądowaniu w Paryżu. Swoim doświadczeniem podzieliła się na TikToku.
Polka została oszukana przy stacji metra w Paryżu. Kant błyskawiczny!
Pani Aleksandra i jej przyjaciel, zaledwie 10 minut po przybyciu do francuskiej stolicy, stali się ofiarami oszustwa na jednej z paryskich stacji metra. Jak opisuje na nagraniu młoda kobieta, autokary kursowały stamtąd na lotnisko i z powrotem, panował tam tłok i chaos, a do automatów z biletami ciągnęły się spore kolejki.
Gdy w końcu para znalazła się przy automacie, zwróciła się do nich nieznajoma kobieta, ubrana w uniform podobny do tych noszonych przez pracowników stacji i zaoferowała pomoc w zakupie biletów.
— Zaczęła bardzo szybko mówić i zadawać mnóstwo pytań — opisuje pani Aleksandra. Nie wzbudziło to jednak wówczas jej podejrzeń. — Przyłożyła swoją kartę Navigo, czyli taką przejazdówkę, do automatu i zaczęła klikać coś na ekranie tak, jakby kupowała nam ten bilet — relacjonuje.
Następnie kobieta w uniformie poprosiła o 60 euro — równowartość ceny dwóch trzydniowych biletów. Pani Aleksandra nie zwróciła wówczas uwagi, że rzekoma pracowniczka metra nie wrzuciła tych pieniędzy do automatu, a… do swojej kieszeni! Stamtąd wyciągnęła też dla nich bilety!
Polacy niczego nie podejrzewali — bilety zadziałały i bez problemu dostali się do hotelu. Oszustwo odkryli dopiero po drugiej lub trzeciej podróży, gdy bilety przestały działać.
W punkcie informacyjnym dowiedzieli się, że nie były one 3-dniowe, a tylko na jeden przejazd. Te kosztowały jedynie 1,30 euro! “Zostaliście oszukani” — usłyszeli. Wtedy spostrzegli, że rzeczywiście cena na ich biletach została zamazana markerem.
Teraz pani Aleksandra przestrzega innych podróżnych, by byli ostrożni i przede wszystkim pamiętali o zdrowym rozsądku. — Lecąc tam lub do jakiegokolwiek innego większego miasta, nie bądźcie tak jak ja, uważajcie na siebie i używajcie mózgu — podsumuje Polka.
(Źródło: TikTok)
Zobacz też: