Kamiński kontra Wawrzyk. Były wiceszef MSZ odpowiada w Radiu ZET na zarzuty
Kamiński kontra Wawrzyk. Były wiceszef MSZ odpowiada w Radiu ZET na zarzuty
Przesłuchiwany przed komisją śledczą do spraw afery wizowej Mariusz Kamiński zarzucił byłemu wiceszefowi MSZ Piotrowi Wawrzykowi, że wiedział o łapówkach wymuszanych przez jego współpracownika Edgara Kobosa. Wawrzyk w rozmowie z reporterem Radia ZET Tomaszem Kubatem stanowczo zaprzecza, jakoby miał świadomość nielegalnej działalności prowadzonej przez Kobosa. Jego zdaniem służby podległe Kamińskiemu, który był ministrem spraw wewnętrznych i administracji, powinny wcześniej reagować, jeśli wiedziały, że w tej sprawie może dochodzić do korupcji.
– Trzeba było zrobić prowokację ze mną w roli głównej, jak to się mówi. Albo też uprzedzić mnie, że ten osobnik popełnia przestępstwa, prowadzi działalność korupcyjną. I ja bym podjął takie działania, jakie by zaleciły w tym przypadku służby – komentuje
w rozmowie z reporterem Radia ZET Tomaszem Kubatem.Piotr Wawrzyk odpowiada na zarzuty
Na pytanie, czy czuje się kozłem ofiarnym w sprawie afery wizowej, Wawrzyk nie chciał odpowiedzieć wprost. Przyznaje jednak, że popełnił błędy. – Mam sobie jedną rzecz zasadniczą do zarzucenia, a właściwie dwie. Po pierwsze, że poznałem pana Kobosa, a po drugie, że ufałem temu, co mi mówił. Gdybym wiedział, że nie działa w ramach podmiotu gospodarczego, to byłoby nawet oczywiste, że robi coś nielegalnego – mówi Radiu ZET.
Redakcja poleca
Edgar Kobos oficjalnie wiele razy miał zapewniać ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych, że działania dotyczące przyznawania polskich wiz cudzoziemcom podejmuje oficjalnie jako przedsiębiorca, w ramach świadczonych przez siebie usług. Miał twierdzić również, że nie ma w tym nic niezgodnego z prawem.
Piotr Wawrzyk zaprzecza też, jakoby kiedykolwiek wywierał presję na podległy mu personel dyplomatyczny w sprawie pozytywnego i przyśpieszonego wydawania wiz cudzoziemcom. Powiedział, że wszystkie jego działania w tej kwestii miały być tylko odpowiedzią na prośby kilkudziesięciu osób z różnych środowisk politycznych i gospodarczych.
– Nie było żadnego wymuszania czegokolwiek na konsulach – przekonuje. – Przekazywałem informację na ten temat – taką, jaką otrzymywałem od różnych osób – do dyrekcji departamentu konsularnego i tyle. I na tym się kończyła moja rola, a departament konsularny przekazywał to na placówki, ale też nie w celu wymuszenia wiz – mówi Wawrzyk w rozmowie z reporterem Radia ZET. – Przedstawiano to nam, czyli mnie i departamentowi konsularnemu, jako sprawy bardzo pilne, bo bez tego się zawali działalność podmiotu gospodarczego i ludzie pójdą na bruk albo też gospodarstwa nie zbiorą zbiorów i będzie wyższa cena produktu – tłumaczy.
Według Wawrzyka konsulowie sami swobodnie decydowali, czy wydać pozytywną, czy negatywną decyzję wizową. Jego zdaniem jedną z najważniejszych kwestii, z jaką musi zmierzyć się sejmowa komisja śledcza po wysłuchaniu zeznań Kamińskiego, jest wyjaśnienie, dlaczego mimo posiadanej wiedzy o aferze przez tyle miesięcy nie ukrócono procederu wydawania wiz za łapówki.
Wiadomo już, że Mariusz Kamiński ponownie będzie zeznawał przed komisją śledczą, ale już na posiedzeniu niejawnym. Piotr Wawrzyk odmówił udzielania wyjaśnień przed komisją, zasłaniając się śledztwem, jakie toczy się przeciw niemu w prokuraturze.
Źródło: Radio ZET
Nie przegap