Historyczny wyczyn polskiego klubu. Gwiazda została pominięta przez Nikolę Grbicia
Bartosz Kwolek
Bartosz Kwolek ma za sobą rewelacyjny sezon ligowy, a w play-offach tylko raz nie został wybrany MVP meczu, który wygrała jego drużyna – Aluron CMC Warta Zawiercie. Dla Jurajskich Rycerzy zakończone niedawno rozgrywki były najlepszymi w historii klubu. — Nasza drużyna została stworzona po to, żeby coś ugrać w tym sezonie i jesteśmy szczęśliwi, że tak się stało. To srebro PlusLigi bardzo doceniamy – podkreśla Bartosz Kwolek, przyjmujący drużyny z Zawiercia.
Aluron CMC Warta Zawiercie w niedzielę musiała uznać wyższość Jastrzębskiego Węgla w spotkaniu decydującym o złocie mistrzostw Polski (3:1), lecz dla Jurajskich Rycerzy srebro i tak jest ogromnym sukcesem w najlepszym sezonie w dotychczasowej historii klubu. Zawiercianie w swoim siódmym sezonie w PlusLidze, sięgnęli po Puchar Polski, a także dotarli do finału PlusLigi. Bohaterem Aluronu w tegorocznych play-offach był Bartosz Kwolek. Z pięciu meczów, jakie zawiercianie wygrali w tej fazie, aż cztery razy to właśnie 27-letni przyjmujący był wybierany MVP meczu.
W finale PlusLigi jego zespół słabo zaprezentował się w pierwszym meczu przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi, ale już w sobotę przedłużył rywalizację, wygrywając 3:1 w świetnym stylu. W decydującym spotkaniu w niedzielę zawiercianie urwali rywalom tylko jedną partię, a Jastrzębski Węgiel wygrał 2-1 w rywalizacji do dwóch zwycięstw.
Srebro to i tak dla nich duży sukces, biorąc pod uwagę, że pierwszy raz w historii klubu dotarli do wielkiego finału mistrzostw Polski, rozgrywając najlepszy sezon od awansu do PlusLigi przed siedmioma laty.
— Dla mnie i dla całego klubu to był fantastyczny sezon. W finale PlusLigi rywalizowaliśmy z drużyną, która od paru dobrych lat utrzymuje swój trzon i to punktuje w decydujących momentach. Dzięki temu można dysponować automatyzmami w grze, których nie da się w krótkim czasie wypracować. Dla nas te finały to cenna lekcja, ale zapewniam, że nikt w Zawierciu nie smuci się tym wynikiem. Nasza drużyna została stworzona do tego, by coś ugrać w tym sezonie. Jesteśmy szczęśliwi, że tak kończą się te rozgrywki i liczymy, że tą medalową ścieżką będziemy też kroczyć w kolejnych latach – podkreśla Kwolek.
Dziwić może jedynie fakt, że świetne występy Kwolka nie przełożyły się na jego powołanie do reprezentacji Polski przez trenera Nikolę Grbicia, który na żywo oglądał dwa ostatnie mecze finałowe PlusLigi.
— Nie towarzyszyła mi przez to żadna dodatkowa motywacja, nie mam też żalu do trenera. Taką podjął decyzję i zostawmy już ten temat. Lista powołanych jest ogłoszona, a przede mną teraz zasłużone wakacje. Będę dopingował reprezentację na tyle, jak bardzo to możliwe – kończy przyjmujący.