Burza w skokach po historycznym wyczynie Ryoyu Kobayashiego

Ryoyu Kobayashi

Lot Ryoyu Kobayashiego na 291 m na specjalnie zaprojektowanej skoczni Hlidrfjall na Islandii doprowadził do burzy w skokach narciarskich. Zawodnicy są pod wrażeniem wyniku i mówią o nowym rekordzie świata. FIS z szefem organizacji Sandro Pertile na czele jest przeciwnego zdania.

• Johan Remen Eversen, Johann Andre Forfang i Andreas Stjernen nie mają wątpliwości, że wyczyn Ryoyu Kobayashiego powinien zostać uznany za nowy rekord świata
• Innego zdania jest szef FIS Sandro Pertile. Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa opublikowała oświadczenie, dlaczego skok Japończyka nie został oficjalnie uznany za rekord
• – Jest tak wiele rzeczy, które nie są zgodne z zasadami i dlatego nie można tego uznać za rekord świata – przekonuje Pertile
• Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet

Wynik 291 m jest najdłuższym skokiem w historii. Kobayashi o 37,5 m pobił dotychczasowy wynik należący do Stefana Krafta, który w 2017 r. poleciał na 253,5 m. Podczas gdy wielu wyraziło wielki podziw, Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa (FIS) szybko stwierdziła, że nie uważa skoku za rekord świata.

Rekord czy nie rekord? Świat skoków podzielony

W komunikacie prasowym FIS podkreślił, że nie uznano skoku Kobayashiego za rekord świata, ponieważ nie doszło do niego na skoczni narciarskiej zatwierdzonej przez FIS, nie zastosowano zatwierdzonego przez FIS systemu pomiarowego, kontrola sprzętu nie została przeprowadzona przez certyfikowanego inspektora FIS, a zawodnik nie brał udziału w zawodach.

O ile szef FIS Sandro Pertile nie uważa wyczynu Japończyka za nowy rekord świata, przeciwnego zdania są sami skoczkowie. Johan Remen Eversen, który również był przez pewien czas rekordzistą świata po skoku na 246,5 m w Vikersundbakken w 2011 r. kwalifikuje lot Kobayashiego jako nowy najlepszy wynik. Jednocześnie stara się zrozumieć punkt widzenia FIS.

– To bardzo trudne z wielu powodów. FIS ma jasne wytyczne dotyczące tego, jak powinno wyglądać podłoże i jak powinien wyglądać sprzęt. Tutaj ktoś zbudował sobie wzgórze – powiedział były zawodnik stacji NRK.

Johann Andre Forfang nie ma wątpliwości, że ogólne postrzeganie wśród skoczków jest takie, że skok Kobayashiego jest nowym rekordem świata.

– Rozumiem, że FIS nie chce przyznać, że jest to rekord świata w jego systemach. Ale dla mnie to rekord świata. Skok Krafta nie jest już dla mnie rekordem. To od nas, którzy uprawiamy skoki narciarskie, zależy, czy to jest rekord świata. Myślę, że większość z nas postrzega to jako rekord – powiedział reprezentant Norwegii.

W podobnym tonie wypowiada się Andreas Stjernen. – To nowy rekord świata. To najdłuższa na świecie skocznia narciarska wykonana na stoku narciarskim. Gdybym był posiadaczem rekordu świata, to po tym nie czułbym się tak, jakbym go miał. Nawet jeśli to nie jest konkurs, to jest to rekord – powiedział stacji NRK.

FIS stoi po drugiej stronie barykady. – To nie jest oficjalny rekord. To prawdopodobnie najdłuższa skocznia w historii narciarstwa, ale zbyt wiele rzeczy tutaj nie jest zgodnych z zasadami – powiedział szef organizacji Sandro Pertile. – Dla nas Silje Opseth i Kraft są rekordzistami świata. Jest tak wiele rzeczy, które nie są zgodne z zasadami i dlatego nie można tego uznać za rekord świata.

Silje Opseth ustanowił rekord wśród pań. Na początku tego roku w Vikersund poszybowała na 230,5 m. Z kolei wśród mężczyzn od 2017 r. rekord dzierży Stefan Kraft po locie na 253,5 m.

– Takie dalekie loty mogą tylko zainspirować nasz sport do przekraczania granic. Dla nas jest to inspiracja do przyjrzenia się, gdzie są granice w sporcie w przyszłości – powiedział stacji NRK Pertile. Szef FIS spodziewa się, że w ciągu dwóch-trzech lat 253,5 m. Krafta zostanie pobite, a w tym celu konieczne będzie wykonanie prac na istniejących obiektach. – Jeśli mówimy o poważnych zawodach, w których przestrzegasz wszystkich zasad, myślę, że osiągnięcie 300 m zajmie ponad 10 lat.