Zobaczył w sadzie "trupa" i zapłacił 500 zł. Polacy oszaleli na ich punkcie
Łukasz w pandemii zaczął remontować stare przyczepy kempingowe. Pierwszą z nich była Niewiadów 126E, czyli popularna “Zapiekanka”
— Swoją pierwszą przyczepę zobaczyłem przez przypadek w sadzie, który mijałem, jeżdżąc do pracy. Była kompletnie zdezelowana, ale mnie zainteresowała. Zacząłem sprawdzać w internecie, jak wyglądają remonty takich rzeczy i doszedłem do wniosku, że to nie może być takie trudne. Teraz praktycznie nie wyobrażam sobie wyjazdu wakacyjnego bez przyczepy — mówi nam Łukasz, który zainteresował się tą formą podróżowania na początku pandemii. Od tego czasu odrestaurował już sześć różnych przyczep i jak mówi, “zainteresowanie nimi staje się ogromne”.
- Łukasz swoją pierwszą przyczepę kempingową kupił za 500 zł. Była w fatalnym stanie i wymagała gruntownego remontu. Wydał na nią na początku pandemii około 7 tys. zł
- Jak podkreśla nasz rozmówca, teraz koszty te byłyby wyższe. To właśnie ze względu na ogromny wzrost zainteresowania przyczepami, który rozpoczął się właśnie w czasie pandemii
- — Coraz więcej osób próbuje samemu remontować takie “trupy”. Potrzebują do tego części, a jak wzrasta zainteresowanie, to rosną również ceny. Wiele ludzi kupuje zdezelowane przyczepy, zaczyna coś z nimi robić i szybko z tego rezygnuje — mówi
- — Przyczepa daje większe poczucie wolności i niezależności. Nie musisz nic rezerwować. Jeśli jest pogoda, to jedziesz, jeśli nie, to rezygnujesz. Jedziesz, gdzie chcesz, a jak ci się nie podoba, to możesz bez problemu się spakować i przejechać w inne miejsce — tłumaczy
- Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu
Przyczepy kempingowe cieszą się coraz większym zainteresowaniem wśród Polaków — wynika z raportu Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego za IV kwartał 2023 r. Szczególną popularnością cieszą się te używane. Wiele osób kupuje je, a następnie przeprowadza gruntowny remont.
O tym, co może wpływać na takie decyzje, porozmawialiśmy z Łukaszem, który zaczął zajmować się remontowaniem przyczep kempingowych na początku pandemii. Jak podkreśla, branżą tą zainteresował się zupełnie przez przypadek.
Wyremontował wrak przyczepy. “Kosztowało to mnóstwo pracy”
— Swoją pierwszą przyczepę zobaczyłem przez przypadek w sadzie, który mijałem, jeżdżąc do pracy. Była kompletnie zdezelowana, ale mnie zainteresowała. Zacząłem sprawdzać w internecie, jak wygląda remont takich rzeczy i doszedłem do wniosku, że to nie może być takie trudne. Poszedłem zapytać właściciela, czy nie chce jej sprzedać i… kupiłem ją za 500 zł. Tak wszedłem w posiadanie pierwszej przyczepy Niewiadów N126E, czyli słynnej “Zapiekanki” — mówi nasz rozmówca.
Zniszczona przyczepa Niewiadów N126E kupiona przez Łukasza za 500 zł
Zniszczona przyczepa Niewiadów N126E kupiona przez Łukasza za 500 zł
Zniszczona przyczepa Niewiadów N126E kupiona przez Łukasza za 500 zł
Zniszczona przyczepa Niewiadów N126E kupiona przez Łukasza za 500 zł
Zniszczona przyczepa Niewiadów N126E kupiona przez Łukasza za 500 zł
Jak nietrudno zauważyć na zdjęciach, przyczepa była w bardzo złym stanie. Brakowało w niej mnóstwo części, a wnętrze było praktycznie całkowicie zniszczone. — Zacząłem przy niej grzebać. Doprowadzenie jej do stanu używalności zajęło mnóstwo czasu. Na początek wyrzuciłem wszystko ze środka. Później zająłem się odnowieniem jej z zewnątrz — tłumaczy Łukasz.
Proces odnawiania “skorupy” przyczepy Niewiadów N126E
Proces odnawiania “skorupy” przyczepy Niewiadów N126E
Proces odnawiania “skorupy” przyczepy Niewiadów N126E
Proces odnawiania “skorupy” przyczepy Niewiadów N126E
Proces odnawiania “skorupy” przyczepy Niewiadów N126E
Z jego relacji wynika, że najcięższym elementem do wykończenia w remoncie pierwszej przyczepy było wnętrze, a konkretnie wykonanie mebli pod odpowiedni wymiar. — Jeśli robimy to sami, to meble są najbardziej pracochłonne. Muszą być zrobione dokładnie i żeby tak było, trzeba poświęcić dużo czasu i mieć dobre narzędzia. Wszystko musi się zgadać co do centymetra, bo powierzchnia jest ograniczona — mówi.
Wyremontowane wnętrze przyczepy Niewiadów N126E
Wyremontowane wnętrze przyczepy Niewiadów N126E
Wyremontowane wnętrze przyczepy Niewiadów N126E
Wyremontowane wnętrze przyczepy Niewiadów N126E
Nasz rozmówca wyjawił także, ile wydał na remont swojej pierwszej przyczepy. — To było około 6-7 tys. zł na początku pandemii. No i oczywiście kosztowało to mnóstwo pracy po godzinach — śmieje się Łukasz. Jak podkreśla, teraz koszty te byłyby wyższe. To ze względu na ogromny wzrost zainteresowania przyczepami, który rozpoczął się właśnie w czasie, gdy świat walczył z koronawirusem.
Część jadalna przyczepy zmienia się w strefę sypialną
Część jadalna przyczepy zmienia się w strefę sypialną
Część jadalna przyczepy zmienia się w strefę sypialną
Ogromne zainteresowanie przyczepami rodzimej marki
— Coraz więcej osób próbuje samemu remontować takie “trupy”. Potrzebują do tego części, a jak wzrasta zainteresowanie, to rosną również ceny. Wiele ludzi kupuje zdezelowane przyczepy, zaczyna coś z nimi robić i szybko z tego rezygnuje. To nie dziwne, bez jakiegokolwiek doświadczenia z pracami technicznymi taki remont może okazać się bardzo ciężki do wykonania — mówi nasz rozmówca.
Finalny efekt remontu przyczepy Niewiadów N126E
Finalny efekt remontu przyczepy Niewiadów N126E
Z jego relacji wynika, że istny rozkwit przeżywają przyczepy rodzimej firmy Niewiadów. To dlatego, że o wiele łatwiej dostać do nich części, niż do tych produkowanych przez zagraniczne marki. — Robiłem już kilka modeli tej firmy. Części są stosunkowo tanie i szybko można je dostać. Ogromne zapotrzebowanie jest na model N132, czyli popularnego “Wieloryba”. To dlatego, że obecnie nie jest on produkowany. A wielu ludzi byłaby w stanie zapłacić za tę przyczepę naprawdę duże pieniądze — mówi.
Wyremontowana przyczepa Niewiadów N132
Wyremontowana przyczepa Niewiadów N132
Wyremontowana przyczepa Niewiadów N132
Jak dodaje, zainteresowanie przyczepami kempingowymi i podróżami w tym stylu jest naprawdę ogromne. — Każda następna przyczepa, jaką remontuję, ma być już “tą moją”. Ale zawsze z ciekawości wystawiam ją na sprzedaż, żeby zobaczyć, czy byłoby zainteresowanie. No i jak na razie każda znalazła nowego właściciela. Po jedną przyjechała nawet para z Estonii. Tłumaczyli, że tam za taką samą musieliby zapłacić dwa razy więcej — śmieje się Łukasz.
“Przyczepa daje poczucie wolności i niezależności”
Z czego więc wynika tak duże zainteresowanie? Nasz rozmówca zwraca przede wszystkim uwagę na wolność, jaką daje podróżowanie z przyczepą kempingową. — Przyczepa daje większe poczucie wolności i niezależności. Nie musisz nic rezerwować. Jeśli jest pogoda, to jedziesz, jeśli nie, to rezygnujesz. Jedziesz, gdzie chcesz, a jak ci się nie podoba, to możesz bez problemu się spakować i przejechać w inne miejsce — tłumaczy.
Podkreśla też, że cena noclegu w przyczepie na polu kempingowym jest bezwzględnie niższa od tego, co musimy zapłacić za wynajęcia apartamentu czy pokoju hotelowego. — Jest też dużo miejsc wyznaczonych, gdzie można stanąć na “dziko”. Zatrzymać można się wszędzie tam, gdzie nie ma zakazu. Dzięki temu niejednokrotnie spałem blisko starówki jakiegoś miasta za darmo — śmieje się.
Łukasz zaznacza jednak, że do tego trzeba doliczyć koszty większego spalania paliwa podczas podróży, a także utrzymania przyczepy. — Ludziom wydaje się, że jak mają przyczepę, to podróżują już za darmo. Tak nie jest. Ale warto odnotować, że kempingi w Polsce są naprawdę niezłe. Jest też coraz więcej miejsc przygotowanych przez nadleśnictwa, placów w lasach. Nie ma tam oczywiście prądu i doskonałego sanitariatu, ale we wszystko to można wyposażyć przyczepę — podsumowuje.