Reprezentant Polski, dla którego Holandia to drugi dom, jest pewien: Pomarańczowi odpadną z Rumunią!
Arkadiusz Radomski doskonale zna holenderski futbol. Przez 13 lat grał w klubach z tego kraju i uważa, że Oranje przegrają z Rumunią i odpadną z Euro.
— Przeczucie mi mówi, że Holandia odpadnie. Rumunia to niedoceniania, ale naprawdę bardzo dobra drużyna. A "Pomarańczowi"? Nie są zespołem. Piłkarze sprawiają wrażenie, jakby nie chcieli na boisku oddawać życia ani za drużynę, ani za kolegów. Grają bez wyrazu. Od niechcenia — mówi "Faktowi" Arkadiusz Radomski. Były pomocnik reprezentacji Polski spędził w Holandii ponad dekadę i jego słowa mogą o tyle dziwić, że ten kraj traktuje jako swój drugi dom.
Arkadiusz Radomski ma na koncie 30 spotkań w Biało-Czerwonych barwach i ponad dziesięć razy tyle meczów rozegranych w holenderskich klubach. Ale choć Niderlandy traktuje jak swoją drugą ojczyznę, to uważa, że drużyna trenera Ronalda Koemana po meczu z Rumunią pożegna się z mistrzostwami Europy.
— Na papierze są bardzo mocni, a nazwy klubów, w których grają, mogą imponować. Ale co z tego, skoro na Euro rozczarowują. Wymęczyli wygraną z Polską i remis z Francją, a potem kompletnie bez stylu przegrali z Austrią — mówi pan Arkadiusz. I dodaje: — Holendrzy na turnieju w Niemczech grają asekurancko, bez błysku, bez polotu. Nie wiem, z czego to wynika. Jeśli ich podejście się nie zmieni, to będą mieli poważny problem z Rumunią. Uważam, że przegrają 1:2 — twierdzi z przekonaniem Radomski.
Zdaniem wychowanka Mieszka Gniezno w pierwszej trójce Euro znajdzie się zwycięzca meczu Niemcy — Hiszpania. — Poza tym Szwajcaria i Austria. Te drużyny zrobiły na mnie największe wrażenie — zdradza swoje typy były gracz min. Heerenveen.
Osiem lat temu graliśmy o półfinał Euro. Co słychać u bohaterów tego meczu?
Niespodziewany zwrot ws. Szymona Marciniaka? Nowe informacje
Żałuje, że wrócił
Arkadiusz Radomski, z przerwami na dwuletni pobyt w Austrii Wiedeń, spędził w Holandii ponad 13 lat. Wyjechał do tego kraju jako nastolatek w 1994 roku.
— Do Urzędu Miasta w moim rodzinnym Gnieźnie przyjechali Holendrzy z Veendam. To miast nawiązało współpracę z magistratem. W trakcie rozmów goście zapytali: "macie tu jakiegoś zdolnego młodego piłkarza, którym warto by się było zainteresować?" Wskazano na mnie. Holendrzy odwiedzili nas w domu. Przedstawili rodzicom wizję mojego sportowego rozwoju. Miałem szesnaście lat. Mam spytała: "chcesz jechać?" Potwierdziłem i tak spędziłem tydzień trenując z pierwszym zespołem Veendam. Potem była druga tygodniowa wizyta, po której już podpisałem kontrakt z tym klubem — opowiada nam Arkadiusz Radomski.
30-krotny reprezentant Polski występował w Veendam, Sc Heerenveen i NEC Nijmegen. — To był cudowny czas i mogę śmiało powiedzieć, że moje serce w połowie jest biało-czerwone, a w połowie pomarańczowe. Chociaż do kraju wróciłem w 2010 roku, to przyjaźnie pozostały do dziś. Żałuję, że z rodziną zdecydowaliśmy się na powrót do Polski. Zrobiliśmy to ze względu na dzieci, szkołę. To był błąd, bo okazało się, że w przeciwieństwie do Holandii, polski program edukacji jest przeładowany, uczniowie są pod ciągłą presją oczekiwań i wymagań nauczycieli. Patrząc z mojego punktu widzenia, w Niderlandach piłkarze po zakończeniu kariery są zatrudniani w klubach. Dzielą się swoim doświadczeniem, wiedzą. W polskich zespołach to wyjątki. Dyrektorami sportowymi często są ludzie znający wielką piłkę tylko z telewizji. Ale może jeszcze przeprowadzimy się do Holandii. Temat jest otwarty. Na razie pozostaje mi kibicowanie Oranje. Szkoda tylko, że tak jak powiedziałem, mam przeczucie, że po meczu z Rumunią "Pomarańczowi" wrócą do domu — kończy były pomocnik.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco