Zignorowałam ostrzeżenia o groźnej roślinie w ogrodzie. Na rękach zrobiły mi się pękające pęcherze [LIST]
Dyptam, nazywany też krzewem Mojżesza
Dyptam jesionolistny, nazywany także krzewem Mojżesza, to piękna, ale groźna roślina. — Wszędzie tam, gdzie dotknęłam skóry liśćmi, zaczęły się pojawiać wielkie czerwone plamy, a na nich pęcherze z płynem. Wszystko to piekło, swędziało i bolało — opisuje w liście do redakcji swoją nieprzyjemną historię pani Anna, ostrzegając innych czytelników przed poparzeniem przez toksynczną roślinę.
Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Poniżej publikujemy w całości list pani Anny. Zachęcamy was do dzielenia się swoją opinią oraz własnymi historiami pod adresem: [email protected]. Wybrane e-maile opublikujemy w serwisie Kobieta Onet.
Chciałabym się podzielić z Czytelnikami moją ogrodniczą historią – ku przestrodze! A wszystko przez piękny, ale groźny dyptam, czyli krzak mojżeszowy. To bardzo charakterystyczna, kwitnąca na różowo roślina, pięknie ubogacająca każdy ogród. Ma mocne ciemne liście i intensywnie pachnie, w sieci można też przeczytać, że olejki eteryczne, jakie wydziela, są na tyle mocne, że jeśli zbliżymy do niej zapaloną zapalniczkę, ogień zrobi się niebieski. Nie testowałam, ale kilka lat temu zasadziłam dyptam na przydomowym klombie.
W tym roku roślina kolejny raz pięknie zakwitła i mocno się rozrosła. Na tyle mocno, że zdecydowałam się ją podwiązać, żeby nie zabierała światła innym kwiatkom dookoła. I chociaż czytałam wielokrotnie, że oleiste liście mogą poparzyć, to uznałam, że to nie może być szczególnie groźne. Zakasałam więc rękawy i w koszulce z krótkim rękawem i krótkich spodenkach, na szczęście zaopatrzona w rękawice, wzięłam się do robienia porządku z krzakiem mojżeszowym. Pogoda – nadmieńmy – była piękna, jak to w ostatnim tygodniu – słońce i ponad 20 stopni.
Zadowolona podwiązałam dyptam w kilkanaście minut i zajęłam się kolejnymi ogrodniczymi pracami. Wieczorem ramiona lekko mnie swędziały, co uznałam ze objaw zapowiadanego "poparzenia" – i oczywiście zbagatelizowałam.
Prawdziwe piekło zaczęło się dzień później. Wszędzie tam, gdzie dotknęłam skóry liśćmi dyptamu, zaczęły się pojawiać wielkie czerwone plamy, a na nich pęcherze z płynem. Wszystko to piekło, swędziało i bolało, po pękających pęcherzach zostawały rany. W aptece usłyszałam, że to reakcja uczuleniowa i dostałam leki antyhistaminowe, które niestety nie przynosiły ulgi. Kolejnej nocy niemal nie przespałam.
Zupełnym przypadkiem natrafiłam w gazecie na opis podobnej historii i informację, że obrażenia od dyptamu trzeba leczyć tak samo, jak poparzenia słoneczne, nie uczulenie. Dopiero zaopatrzona w środki na taki rodzaj ran zdołałam złagodzić dolegliwości. Regularnie nakładane spraye i kremy wysuszyły rany, ale wiem, że przede mną jeszcze długie gojenie i cała kuracja zapobiegająca powstawaniu blizn. I jedno wiem na pewno: tego lata już się na pewno nie poopalam, bo uszkodzonej skóry nie wolno wystawiać na słońce.
Dlatego apeluję do wszystkich miłośników ogrodnictwa: nie bagatelizujcie ostrzeżeń przed toksycznymi roślinami! Mogą być wielką i niegroźną ozdobą, ale tylko pod warunkiem, że zachowamy odpowiednie środki bezpieczeństwa.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco