PKP Cargo ciągnie za sobą podwykonawcę. Pracownicy godzą się na drastyczne środki
Problemy PKP Cargo promieniują na Zakłady Napraw Taboru
Największy towarowy przewoźnik kolejowy w Polsce ma ogromne problemy finansowe. Tarapaty PKP Cargo to także bolesny cios dla podwykonawców państwowej spółki. Jednym z nich są Zakłady Napraw Taboru. Ich pracownicy zgodzili się na poważne ustępstwa, by ratować firmę przed upadkiem.
W sobotę PKP Cargo, największy polski kolejowy przewoźnik towarowy, ogłosił, że podjął bezprecedensową decyzję o złożeniu wniosku o otwarcie postępowania sanacyjnego. To krokiem w kierunku restrukturyzacji zadłużenia i poprawy sytuacji finansowej spółki.
Zobacz także:
Trzy tunele kolejowe pod Łodzią wydrążone, zostały dwa. Jest film z przebicia komory
- Złożyliśmy wniosek do sądu, by uratować spółkę, by zapewnić jej dalsze funkcjonowanie, by utrzymać jak największą liczbę potrzebnych miejsc pracy, a jednocześnie byśmy mogli skorzystać z procedury, którą dają przepisy. Naszym celem jest postawienie spółki na nogi, celem nie jest likwidacja, nie jest upadłość, a uzdrowienie - wyjaśniał w poniedziałek na konferencji prasowej Marcin Wojewódka, pełniący obowiązki prezesa PKP Cargo.
Na koniec czerwca 20 proc. załogi spółki było na tzw. postojowym, a część pracowników - konkretnie maszynistów - przyjąć chce np. PKP Intercity. O swoją przyszłość drżą jednak nie tylko zatrudnieni przez PKP Cargo, ale też załogi podwykonawców spółki, np. Zakładów Napraw Taboru, o czym pisze "Nowa Trybuna Opolska".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fala zwolnień w Polsce. Dominują te branże. "Pęka bańka"
Niższe pensje, krótsze godziny pracy
Zakłady Napraw Taboru to spółka PKP Cargo Tabor, czyli spółki córki przewoźnika towarowego, który od stycznia do marca zanotował 118 mln netto straty. A może być jeszcze gorzej.
"Nowa Trybuna Opolska" informuje, że PKP Cargo, redukując koszty, przestała zlecać pracę m.in. Zakładom Napraw Taboru. "Jest ich w kraju 15 i w sumie zatrudniają około 2600 ludzi. Jeden z takich zakładów mieści się w Kluczborku i pracuje w nim 220 osób, głównie spawaczy i ślusarzy" - pisze "NTO".
Zobacz także:
Były zarząd miał działać na szkodę spółki. PKP Cargo składa wniosek do prokuratury
- Wprawdzie dostajemy zlecenia z innych firm po 10, 12 sztuk, ale to jest nic w porównaniu do tego, ile naprawialiśmy wcześniej - powiedział dziennkowi Piotr Gmerek, sekretarz NSZZ "Solidarność" w Zachodnim Zakładzie Napraw Taboru w Kluczborku i przewodniczący komisji rewizyjnej NSZZ "Solidarność" Regionu Śląska Opolskiego.
Związkowiec powiedział, że już na wypłaty w czerwcu ZNT w Kluczborku brakowało pieniędzy, ale ostatecznie udało się je znaleźć. Nie wiadomo jednak, czy znajdą się na pensje wypłacane 10 lipca.
Zobacz także:
Tak reaguje kurs PKP Cargo na wniosek spółki do sądu
"Załoga zgodziła się od 1 lipca do końca roku ograniczyć czas pracy i wynagrodzenie o 20 proc. aby ratować spółkę" - pisze "NTO". To nie pierwsze działania w celu ratowania pracodawcy. Przykładowo w czerwcu każdy pracownik wziął 5 dni wolnego tylko po to, żeby firma zaoszczędziła na mediach.
Związki przeciwstawiają się zmianom w PKP Cargo
Zmiany w PKP Cargo. Z kolejową spółką pożegnał się jej prezes
Szykuje się przymusowe wolne w PKP Cargo. Obejmie nawet 30 proc. załogi