Lud głosuje, lud wygrywa. O czym marzy skrajna prawica we Francji?
Lud głosuje, lud wygrywa. O czym marzy skrajna prawica we Francji?
Pierwsza tura wyborów parlamentarnych we Francji okazała się zwycięska dla skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN). Partia nie miała takiego społecznego poparcia od lat. Jakie apetyty ma dziś ugrupowanie i co może oznaczać dla kraju nagły zwrot w prawo?
Triumf Zjednoczenia Narodowego we
Francji
. Jordan Bardella będzie premierem?
Sondaże po pierwszej turze
wyborów
we Francji przyniosły Zjednoczeniu Narodowemu spodziewane zwycięstwo (choć wynik nie jest tak wysoki, jak w przewidywaniach analityków). Ugrupowanie nie ustaje jednak w gorących apelach i wzywa swoich zwolenników do „generalnej mobilizacji” na kolejną rundę, zaplanowaną na 7 lipca. Czy proste, wykorzystywane przez RN hasło „Kiedy ludzie głosują, ludzie wygrywają” nawołujące do tłumnego uczestnictwa przyniesie spodziewany efekt? Jeśli dążenia Zjednoczenia Narodowego ziszczą się w drugiej turze wyborów parlamentarnych, partia może przejąć władzę w kraju. W takim scenariuszu byłby to historyczny ewenement; skrajna prawica rządziłaby wówczas pierwszy raz od czasów
II wojny światowej
.
RN nie ukrywa zresztą swoich politycznych marzeń: pragnie bezwzględnej większości we francuskim
parlamencie
. Apetyty partii obejmują również obsadzenie stanowiska premiera. Funkcję miałby pełnić przewodniczący Jordan Bardella - osobiście namaszczony przez
Marine Le Pen
„złoty chłopiec” skrajnej prawicy. Polityk przeszedł zdumiewająco szybką drogę po szczeblach kariery w szeregach partii, a jego droga na szczyt partyjnych struktur nadał ugrupowaniu nowego wizerunku (temat frexitu zastąpiono zapowiedzią twardych, finansowych negocjacji z UE, a podlane ksenofobicznym sosem refleksje o „prawdziwych Francuzach” – narracją antyimigrancką i wykorzystaniem w kampanii kryzysu migracyjnego jako jednego z głównych problemów współczesnej Francji). W sytuacji, w której śmiało wygłaszane pragnienia RN doszłyby do skutku, Bardella zostałby najmłodszym premierem w historii kraju - urodził się bowiem w 1995 r., co czyni go młodszym od dotychczasowego rekordzisty, starszego o sześć lat Gabriela Attala.
Droga do partyjnego celu wcale nie jest łatwa, bo sondaże nie wskazują na razie „pewniaka” na stanowisko premiera. Wyniki pierwszej tury wyborów parlamentarnych mogły dać jednak skrajnej prawicy kolejne paliwo napędowe. Ugrupowanie nie tylko odniosło sukces w niedawnych wyborach do Parlamentu Europejskiego, co odbiło się szerokim echem w całej Europie; teraz zrealizowało kolejny etap strategii upokarzania
Emmanuela Macrona
. Środowisko polityczne prezydenta, startujące w koalicji Razem dla Republiki, zdobyło w tej odsłonie wyborów parlamentarnych dopiero trzecie miejsce. Wszystko wskazuje na to, że strategia RN reklamująca partię jako jedyną alternatywę dla „macronizmu” przyniosła rezultaty.
Redakcja poleca
2
I wszystko jasne. Ogłoszono wyniki wyborów parlamentarnych we Francji
2
"Katastrofalna decyzja", "Macron traci wszystko". Komentarze po wynikach wyborów we Francji
Jakie konsekwencje miałaby dla Francji skrajnie prawicowa władza?
Jeśli zwycięstwo francuskiej skrajnej prawicy i teka premiera w rękach Bardelli staną się rzeczywistością, mogą doprowadzić do politycznego trzęsienia ziemi w całym kraju. Otwarcie antyimigranckie ugrupowanie zapowiada m.in. zakończenie realizacji droit du sol, czyli prawa ziemi - nadawania obywatelstwa rodzącym się na terenie Francji dzieciom, w tym potomkom rodziców-obcokrajowców. W krajowych realiach (szczególnie w dużych miastach) wyjątkowo trudno to sobie wyobrazić; taki polityczny ruch oznaczałby postępującą marginalizację sporego wycinka przyszłych pokoleń. Reprezentanci tej części społeczeństwa, zrodzeni z rodziców pochodzących z Maroka, Algierii czy Tunezji, nie będą mogli w myśl tego rozwiązania nazywać się obywatelami kraju, w którym przyszli na świat i których głównym, używanym na co dzień językiem będzie francuski.
Trudno zlekceważyć również potencjał wzmocnienia społecznych ruchów nacjonalistycznych. Takie podejrzenia wzbudzają sformułowania często używane przez zwolenników Zjednoczenia Narodowego (rozmaite wariacje powiedzenia „Francja dla Francuzów”).
Dojście RN do władzy niewątpliwie zmieniłoby również dynamikę relacji z Kijowem. W obliczu wciąż trwającej na terenie Ukrainy wojny Zjednoczenie Narodowe byłoby zdecydowanie mniej konfrontacyjne z
Rosją
. Bardella zapowiedział też, że nie wyraziłby zgody na dostarczanie
Ukrainie
amunicji dalekiego zasięgu, choć - jak twierdzi - popiera jej prawo do samoobrony. Trudno jednak traktować tę wypowiedź jako stanowisko całej partii; zaledwie kilka lat wcześniej, tuż przed rozpoczęciem rosyjskiej agresji na kraj, Marine Le Pen twierdziła w rozmowie z Rzeczpospolitą, że „Ukraina należy do strefy wpływów Rosji”.
Potencjalna wygrana Zjednoczenia Narodowego oznaczałaby dla Francji okres niepewności, wynikający nie tylko z faktu zachodzącej w tej wersji wydarzeń koabitacji, ale i pierwszych od lat rządów skrajnego ugrupowania. Taki scenariusz być może wyrwałby Francuzów z zauważalnego w kraju politycznego marazmu i zmęczenia rządami centrystów skupionych wokół Emmanuela Macrona - ale czy ta gra jest warta świeczki?
Źródło: Radio ZET
Nie przegap