Włosi boją się o znokautowanego Wojciecha Szczęsnego. Scenariusz jak u Kamila Grabary
Wojciech Szczęsny i Kamil Grabara
Wojciech Szczęsny został niemal znokautowany przez rywala i zalał się krwią. Przez kilka minut był opatrywany przez służby medyczne, ale dograł spotkanie Juventusu z Torino FC do końca. Włoskie media już wyliczają, jak długo Polak może pauzować, choć najważniejsze rozstrzygnięcie jest jeszcze przed nami. Jednak w Italii piszą też o zaskakującej możliwości, według której nawet ze złamanym nosem… Szczęsny grałby już w kolejnym spotkaniu.
Kontuzja wyglądała naprawdę poważnie, a pierwsze badania zostały przeprowadzone zaraz po derbach. “Badania instrumentalne przeprowadzone pod koniec meczu wykazały możliwe złamanie kości nosowych” — pisze “Il Messaggero” w swoim wydaniu internetowym.
Szczegółowe badania Szczęsnego dopiero nastąpią, włoski dziennik przewiduje jednak zaskakująco dobry finał sprawy. “Wciąż nie wiadomo, ile meczów opuści Wojciech Szczęsny. Polski bramkarz może przegapić następny mecz Juventusu z Cagliari, ale wszystko zależy od stopnia kontuzji” — czytamy dalej.
Może się jednak okazać, że nie będzie musiał opuszczać żadnego spotkania. “Numer jeden w bramce Juventusu mógłby również grać na boisku maską, która ochroni jego twarz, podobną do tej, której używa Osimhen. Nie można wykluczyć hipotezy, że w ogóle nie opuści żadnego z meczów” — zaskakuje włoska gazeta.
Wojciech Szczęsny może być jak Kamil Grabara
Jeśli musiałby założyć maskę, nie byłby pierwszym polskim bramkarzem, który korzysta z tego rodzaju sprzętu. W masce występuje Kamil Grabara. Ochrania ona górną część jego twarzy i nie zasłania mu zbytnio widoku. Prezentował się w niej w barwach FC Kopenhaga zarówno w lidze duńskiej jak i w Lidze Mistrzów.
Kamil Grabara
Ciekawostką jest, że również ucierpiał po zderzeniu z rywalem i także najdotkliwiej zniósł to nos Grabary. Choć zdarzenie miało miejsce w lipcu 2022 r., polski bramkarz do teraz nosi maskę.
Nie wiadomo, jak będzie ze Szczęsnym. Kibice mieli prawo zadrżeć o obecność najlepszego polskiego bramkarza w kadrze na Euro 2024. Idąc jednak tropem włoskich mediów, jest szansa, że nie będzie tak źle.