Wiemy, gdzie mogłyby powstać bazy atomowe w Polsce. Ekspert jednak przestrzega
Gen. Stanisław Koziej mówi o ewentualnym przystąpieniu Polski do programu nuclear sharing.
Polska przystąpi do programu nuclear sharing? Po głośnym wywiadzie, którego udzielił “Faktowi” Andrzej Duda, mówi się o tym coraz więcej. Gdzie w Polsce mogłyby stanąć bazy dla broni atomowej? Specjaliści wskazują, jak można by to zorganizować.
Program nuclear sharing powstał w latach 50. XX wieku. Kraje biorące udział w tym przedsięwzięciu dzisiaj przyjmują na swoje terytorium amerykańską broń nuklearną. W tych państwach nadzór i kontrolę nad arsenałem sprawują Amerykanie. Państwa NATO objęte polityką udostępniania broni nuklearnej, a więc programem nuclear sharing to dziś Belgia, Niemcy, Holandia, Włochy i Turcja. Taktyczna broń jądrowa to broń krótszego zasięgu niż strategiczna, ma też mniejszą siłę rażenia. Mimo że broń jest poza terenem USA, to nadal pozostaje ona własnością Stanów Zjednoczonych. Głównym założeniem programu jest podtrzymywanie równowagi światowej, która jest oparta na teorii wzajemnego odstraszania. Czy Polska wejdzie do tego ważnego programu? Po wypowiedzi Andrzeja Dudy wydaje się to coraz bardziej prawdopodobne.
Gdzie mogłyby powstać w Polsce bazy atomowe?
Specjaliści ze względów bezpieczeństwa nie chcą wskazywać konkretnych miejsc, w których bazy mogłyby zostać ulokowane. Mają jednak pomysł, jak może to wyglądać. — W państwach zachodnioeuropejskich, które należą do programu NATO nuclear sharing, miejsca składowania broni jądrowej znajdują się w obrębie baz lotniczych, w których stacjonują samoloty przystosowane do jej przenoszenia — mówi “Faktowi” Andrzej Kiński, redaktor naczelny magazynu “Wojsko i technika”.
[object Promise]
— dodaje.
Nuclear sharing w innej postaci? Co zamiast baz?
Inny specjalista, gen. Stanisław Koziej wskazuje, że udział w programie nuclear sharing niekoniecznie oznacza budowę baz. Jest wiele różnych działań na rzecz wsparcia potencjału nuklearnego sojuszu. — Udostępnianie terytorium dla rozmieszczenia atomowych bomb lotniczych jest, moim zdaniem, kwestią najbardziej radykalną i złożoną zarówno z punktu widzenia polskiego jak i sojuszniczego. Przesunięcie tych baz blisko frontu zwiększałoby ich zagrożenie w stosunku do obecnego położenia w głębi kontynentu — tłumaczy.
Udostępnianie terytorium wymaga szeregu analiz operacyjnych. Innym rozwiązaniem jest udostępnienie swoich samolotów do przenoszenia broni nuklearnej.
[object Promise]
— tłumaczy gen. Koziej.
Polska przystąpi do nuclear sharing?
Trzeba jednak pamiętać, że nigdy ta broń nie będzie w naszym władaniu, tylko Stanów Zjednoczonych. Generał wskazuje, że do nuclear sharing możemy również przystąpić w formie udzielania eskorty myśliwskiej do ochrony samolotów przenoszących bomby, by uchronić je przed ewentualnymi atakami.
Czytaj też: Zapytaliśmy Andrzeja Dudę, czy Polskę czeka wojna? Wprost powiedział, co myśli o słowach Tuska
— Bardzo ważna jest zgoda w kraju, co do tego, że chcemy do tego programu przystąpić, bo to jest kontrowersyjna sprawa. Wszystkie siły polityczne musiałyby być za tym. Spory w tej sprawie między partiami są nie do pomyślenia. Moim zdaniem po profesjonalnych analizach prezydent powinien uzgodnić polskie stanowisko na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, by mówić w tej sprawie jednym głosem — ocenia gen. Koziej.
Dodaje też, że musimy też pamiętać, że NATO-wska broń atomowa, to broń amerykańska. Pytanie więc, czy oni chcą z punktu widzenia ich strategii, by Polska przystąpiła do programu. Czy opłaca im się np. przesunięcie baz bliżej granicy z Rosją.
Zobacz też: