Mówiono o makabrycznej zbrodni. Nic nie jest takie, jak się wydaje. Tragedia pod Wołominem

Mówiono o makabrycznej zbrodni. Nic nie jest takie, jak się wydaje. Tragedia pod Wołominem.

Słońce wyjrzało zza chmur. Ptaki śpiewały. Zrobiło się wiosennie. Nie wszystkim jednak będzie dane doczekać tej prawdziwej wiosny. Inni być może będą ją oglądać zza krat. W dotąd spokojnej wsi Dobczyn pod Wołominem (woj. mazowieckie) doszło do tragedii. Nic jednak nie jest takie, jak się wydaje.

Pogoda sprzyjała pracy na zewnątrz. Z tej słonecznej aury skorzystał wnuczek 73-latki. Na jej posesję przywiózł drewno, by babcia nie marzła zimnymi wieczorami. Pojawił się tam też jego brat, 31-latek. Wybuchła awantura.

Dobczyn. Tragedia pod Wołominem

Środa, 14 lutego. Dochodziła godzina 13. Zza płotu posesji przy ulicy Krzywej w Dobczynie widać było niewielki stos pieńków i gałęzi. To wnuk miał szykować 73-letniej babci opał na zimę.

Przed domem był też partner kobiety – 76-latek – i jej drugi wnuk – 31-latek. Między bliskimi osobami wybuchła awantura. Co było powodem kłótni? Tego nie wiemy. Faktem jest to, że skończyła się ona dramatycznie.

Jak podał Miejski Reporter, wściekły 31-latek złapał za grubą gałąź lub pieniek i zaczął nim okładać babcię i jej partnera. Bił zapalczywie. Starszy mężczyzna osunął się na ziemię. Zmarł. Seniorka z obrażeniami trafiła do szpitala.

31-latek, kiedy zobaczył, jak wiele zła uczynił, miał uciec – przekazał Miejski Reporter. Ruszyła za nim obława. Po kilku godzinach został zatrzymany.

Media zalały informacje o bestialskim morderstwie i zakatowaniu staruszka kawałkiem drewna. Służby jednak były oszczędne w przekazywaniu informacji. Śledczy zbierają dowody i weryfikują wszystkie okoliczności.

Prokuratura: to nie było zabójstwo

Co się wydarzyło feralnego walentynkowego dnia na posesji w Dobczynie? To nie było zabójstwo – dowiadujemy się w prokuraturze. Nic nie jest takie, jak pozornie się wydaje.

31-latek, owszem, usłyszał zarzuty, lecz nie dotyczą one zabójstwa. Zwolniono go z aresztu. Jest pod dozorem policji.

– Mężczyzna usłyszał zarzut z artykułu 207 Kodeksu karnego, czyli znęcania się, w tym przypadku nad własną babcią, oraz z artykułu 157 paragraf 1 Kodeksu karnego, tj. naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia – przekazała Fakt.pl prok. Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

31-latek, jak wynika z informacji śledczych, od dawna znęcał się nad babcią. W rodzinie często dochodziło do kłótni i aktów agresji, interweniowała policja. Mężczyzna uderzył też seniora, lecz go nie zabił.

– Wyniki sekcji zwłok 76-latka wskazują, że zadane mężczyźnie obrażenia nie były powodem jego zgonu, były powierzchowne. Przyczyną jego śmierci były zmiany chorobowe – powiedziała nam rzecznik warszawskiej prokuratury.

Policja, jak podał Miejski Reporter, miał leczyć się psychiatrycznie i zażywać narkotyki. Często też chodził pijany. “To była kwestia czasu jak dojdzie do tragedii” – opowiadali sąsiedzi pary.

(Źródło: Fakt.pl, media)