Szaleństwo nie do opisania w Madrycie, "koszmar" Igi Świątek ma półfinał!
Jelena Rybakina
Co to był za mecz! Po wielkich męczarniach Jelena Rybakina pokonała Julię Putincewą w ćwierćfinale turnieju WTA 1000 w Madrycie 6:4, 7:6, 7:5. Obie tenisistki dostarczyły kibicom ogromu emocji, z którymi zresztą obie nie do końca potrafiły sobie poradzić.
Jelena Rybakina ma za sobą bardzo udany początek sezonu, a po zwycięskim turnieju w Stuttgarcie dobrą dyspozycję potwierdzała podczas kolejnych starć w Madrycie. W ćwierćfinale rywalizacji w stolicy Hiszpanii trafiła na Julię Putincewą. Ta sprawiła niespodziankę, pokonując na wcześniejszym etapie sklasyfikowaną tuż za czołową dziesiątką Darię Kasatkinę.
Jelena Rybakina była bezradna. Trener interweniował
Od początku spotkania obie zawodniczki imponowały serwisem. Rozpoczęła je Rybakina i niemal od razu przekonała się, że nie będzie to łatwa przeprawa. Putincewa miała nawet break-point, ale faworytka zdołała się wybronić. Z kolei w kolejnym gemie to rywalka z powodzeniem broniła trzech break-pointów.
W kolejnych gemach obie tenisistki stosunkowo łatwo utrzymały swoje podania, wobec czego na tablicy wyników widniało 2:2. Przełom nastąpił w piątym gemie. Putincewa wyciągnęła wnioski z poprzednich zagrań przeciwniczki i popisała się znakomitym returnem, zbliżając się do przełamania. Ostatecznie udało jej się wykorzystać drugą z okazji i wyszła na prowadzenie. Następnie poszła za ciosem i powiększyła swoją przewagę (4:2).
Nie dało się nie zauważyć, że Rybakina trafiła na bardzo niewygodną rywalkę, co momentami ją przerastało. Dało się usłyszeć jej trenera, który apelował, by kontrolowała emocje.
W kolejnych gemach czwarta rakieta świata nie dopuszczała już do niebezpiecznych sytuacji bliskich przełamania. Z drugiej strony, wciąż nie potrafiła znaleźć sposobu na 29-latkę. Putincewa z łatwością domknęła partię, nie tracąc w ostatnim gemie ani jednego punktu (6:4).
Nerwy faworytki. Jelena Rybakina złamała rakietę
Druga partia rozpoczęła się dobrze dla Rybakiny. Pewnie utrzymała swoje podanie, a później sprawiła sporo kłopotów rywalce. Wypracowała aż trzy break-pointy, ale ta zdołała się wybronić. W końcówce delikatnie przestrzeliła, dzięki czemu gema zapisała na swoje konto Putincewa.
Kiedy wydawało się, że faworytka wróciła już na dobre tory, nagle przyszedł kolejny cios — została przełamana. Szybko zdołała się jednak po nim podnieść i wkrótce sama doprowadziła do przełamania, dającego wynik 2:2.
W kolejnych gemach obie zawodniczki szły łeb w łeb, utrzymując swoje podania. Rybakinie częściej niż w pierwszym secie zdarzały się przebłyski w postaci naprawdę ładnych akcji. Jednocześnie jednak wciąż nie potrafiła się ustrzec przed pośpiechem i wynikającymi z niego niewymuszonymi błędami.
W dziewiątym gemie Putincewa po raz drugi w tej partii doprowadziła do break-pointu. Nie zdołała jednak wykorzystać znakomitej sytuacji. Widać było, że mocną ją to podenerwowało. Wkrótce przed ogromną szansą stanęła Rybakina, która jednak zmarnowała piłkę setową i stało się jasne, że o losach tej partii i być może całego meczu przesądzi tie-break. W przypływie frustracji młodsza z Kazaszek… złamała rakietę.
W dogrywce emocjom zaczęła ulegać Putincewa. Zdołała dwukrotnie przełamać rywalkę, ale w końcówce była zbyt pasywna i można było odnieść wrażenie, że niejako oddała tego seta Rybakinie, przegrywając 4:7.
Wielki powrót Jeleny Rybakiny. Wymęczone zwycięstwo
24-latka odrobiła straty i wróciła do gry, ale nie można było powiedzieć, że jakoś specjalnie ją to nakręciło. Początkowo tenisistki bez większego trudu utrzymywały swoje podania. W czwartym gemie Putincewa dwukrotnie poważnie zagroziła rywalce, doprowadzając do break-pointów. Czwarta zawodniczka świata zdołała się wybronić, a niewykorzystana okazja zdenerwowała 29-latkę. Tym razem to ona uderzyła rakietą o kort.
Szybko jednak opanowała emocje i już przy kolejnej okazji przełamała Rybakinę. Później z łatwością zapisała na swoim koncie kolejnego gema, doprowadzając do wyniku 5:2. Wtedy wydawało się, że zwycięstwo Putincewej to już kwestia czasu. Miała nawet dwie piłki meczowe. Ostatecznie jednak ich nie wykorzystała.
Chyba mało kto się tego spodziewał, ale w tym momencie młodsza z zawodniczek zdołała się odrodzić i… przełamała niewygodną przeciwniczkę! Następnie z łatwością obroniła swoje podanie, po czym… znów dokonała przełamania!
W końcówce Putincewa nie odpuszczała. Rybakina potrzebowała aż czterech piłek meczowych. Ostatecznie jednak po wielkich męczarniach to ona triumfowała w tym spotkaniu i zameldowała się w półfinale turnieju WTA w Madrycie.