Radek Kotarski: niemal każdy minister edukacji dzwoni do mnie z propozycją

radek kotarski: niemal każdy minister edukacji dzwoni do mnie z propozycją

Radek Kotarski na konferencji serialu “Camera Cafe”

— Marcin Prokop dał mi bardzo cenną radę. Powiedział, że za każdym razem, kiedy będę zastanawiał się nad tym, czy – ze względu na powagę telewizji – wypada mi coś zrobić, czy też nie, żebym właśnie to robił. Niezwykle mi to pomogło – mówi Plejadzie Radek Kotarski. Nowy prowadzący “Va Banque” opowiada o kulisach współpracy z TVP i zdradza, co ma wspólnego z Ministerstwem Edukacji Narodowej.

Radek Kotarski w rozmowie z Plejadą:

  • przyznaje, jakie miał wątpliwości, gdy zaproponowano mu prowadzenie “Va Banque”
  • opowiada o tym, jak to się stało, że zaczął prowadzić podcast z Dawidem Podsiadłą
  • zdradza, dlaczego nie zabiera głosu w sprawach politycznych i światopoglądowych
  • tłumaczy, co, jego zdaniem, należy zmienić w polskim systemie edukacji 
  • mówi o dzieleniu życia między Lizbonę i Warszawę

Więcej ciekawych artykułów przeczytasz na stronie głównej Onet.pl

Michał Misiorek: Co odpowiadasz, gdy ktoś pyta cię o zawód i prosi, byś w dwóch słowach powiedział, czym się zajmujesz?

Radek Kotarski: Dość często słyszę tego typu pytania. Na przykład przed wykładami, gdy ktoś chce się upewnić, jak mnie przedstawić. Mówię wtedy, że wystarczy Radosław Kotarski. Niektórzy jednak nie dają za wygraną i proszą, bym doprecyzował, czym się zajmuję. Odpowiadam im wtedy, że naprawdę nie ma sensu drążyć tego tematu. (śmiech)

Czasem jednak okoliczności sprawiają, że trzeba jakoś się określić.

W mediach najczęściej przedstawiany jestem jako popularyzator wiedzy. Gdy zaś niedawno sam musiałem uzupełnić jakiś formularz, w którym pojawiła się rubryczka “zawód”, wpisałem w niej: dziennikarz. Czasem wpisuję pisarz, czasem jeszcze coś innego. Wszystko w zależności od tego, czym aktualnie się zajmuję.

Tych zawodów, w których próbowałeś lub wciąż próbujesz swoich sił, jest trochę – przedsiębiorca, youtuber, podcaster, dziennikarz, prezenter, pisarz, scenarzysta, wydawca, aktor… Sporo jak na jedną osobę i to jeszcze przez czterdziestką.

To prawda. Przez długi czas było to dla mnie dość kłopotliwe. Wstydziłem się tego i starałem się do tego głośno nie przyznawać. Mówi się przecież, że jeśli jesteś dobry we wszystkim, to znaczy, że nie jesteś dobry w niczym. Poza tym ci, których nie da się łatwo zaszufladkować i włożyć w jakieś ramy, budzą zwykle nieufność. Na szczęście, rozprawiłem się już z tym tematem i go oswoiłem.

[object Promise]

Wbrew pozorom nie jest to takie proste, bo żyjemy w kulturze, która nie premiuje czegoś takiego. Zdecydowanie bardziej preferujemy specjalizację. Doszedłem jednak do wniosku, że przekroczyłem już Rubikon i nigdy nie będę w stanie się zdefiniować. A więc hulaj dusza, piekła nie ma. Mogę próbować wszystkiego i wiem, że koniec końców i tak zostanie mi to wybaczone.

Ale to wynika z tego, że cały czas szukasz swojej drogi czy po prostu szybko się nudzisz?

Nie szukam swojej drogi, bo ona jest dla mnie celem samym w sobie. Zawsze zazdrościłem tym, którzy mieli jedną pasję i byli w stanie oddać się jej bez reszty. Uważałem, że to niesamowite i szlachetne. Ja nigdy tak nie miałem. Odkąd pamiętam, wszyscy mówili, że mam słomiany zapał. A wcale tak nie było. Mój zapał był ogromny, ale jedynie do momentu, kiedy udało mi się zgromadzić jakąś porcję wiedzy w konkretnej dziedzinie. A potem stawało się to dla mnie nudne.

Jedni czerpią satysfakcję z tego, że przyswoją 90 czy 100 proc. wiedzy z danej branży i staną się w niej ekspertami. Mnie do szczęścia zawsze wystarczało dojście od 30 do 70 proc. Nie więcej. Im większy odnosiłem w czymś sukces, tym bardziej chciałem zająć się czymś innym. Zanim dowiedziałem się o czymś takim, jak multipotencjalność, wydawało mi się, że tylko ja jestem tak pieprznięty. Okazuje się jednak, że jest nas więcej. (śmiech)

radek kotarski: niemal każdy minister edukacji dzwoni do mnie z propozycją

Radek Kotarski

Radosław Kotarski został prowadzącym “Va Banque”: miałem ogromne wątpliwości

Od niedawna spełniasz się w nowej roli – prowadzisz teleturniej “Va Banque”. Jak do tego doszło?

Do mojej żony zadzwoniła znajoma i zapytała, czy może przekazać dalej mój numer. Okazało się, że chyba na Woronicza nikt go nie ma. Ktoś musiał więc skasować go z bazy kontaktów Telewizji Polskiej. (śmiech) Chwilę później odebrałem telefon od producentki “Va Banque”, która zaprosiła mnie na zdjęcia próbne. Do dziś nie wiem, czy ktoś jeszcze otrzymał taką propozycję, czy tylko ja. Próbowałem się tego dowiedzieć, ale bezskutecznie. Gdy wywołuję ten temat do tablicy, wszyscy zaczynają elegancko milczeć.

Nie miałeś żadnych wątpliwości, czy przyjąć tę propozycję?

Miałem, ogromne. Po pierwsze, zastanawiałem się, czy dobrze odebrane zostanie to, że zastępuję dotychczasowego prowadzącego. Uprzedzono mnie jedynie, że na pewno jakiś hejt się pojawi, bo widzowie lubili Przemysława Babiarza, co zresztą mnie nie dziwi, bo radził sobie z prowadzeniem świetnie. Po drugie, teleturniej “Va Banque” nagrywany jest raz w miesiącu ciągiem przez sześć dni. I tak miesiąc w miesiąc.

[object Promise]

Po trzecie, nie miałem pewności, czy podołam intelektualnie temu wyzwaniu. Ten format jest bardzo wymagający i ma olbrzymie tempo. Nie bez przyczyny mówi się czasami, że to najtrudniejszy teleturniej w polskiej telewizji. Zwyczajnie obawiałem się, że nie dam rady. Ale dziewczyny z produkcji zachęcały mnie do tego, żebym przynajmniej spróbował i sprawdził, jak się odnajduję w roli prowadzącego.

Jak wyglądały zdjęcia próbne?

Poproszono mnie, żebym nauczył się zasad tego teleturnieju. Na szczęście, oglądałem go, gdy jeszcze prowadził go Kazimierz Kaczor, i doskonale je znałem. Zaproszono mnie do studia, gdzie mieliśmy nagrać próbny odcinek. W uczestników wcielili się pracownicy redakcji. Po tym, jak włączono kamery, zaczęliśmy grać. I w pewnym momencie podeszła do nas miła pani z redakcji i powiedziała, że to już koniec. Nie mogłem w to uwierzyć, że ktoś przerywa nam zabawę. Tak dobrze się poczułem, że zapomniałem, że to wszystko było nagrywane.

Od razu dano ci znać, że dobrze wypadłeś i zostajesz prowadzącym?

Nie. Przez dłuższy czas nikt się do mnie nie odezwał. Myślałem więc, że nic z tego nie będzie. Aż w końcu skontaktowano się ze mną i zapytano, czy mogę pojawić się na nagraniach za nieco ponad tydzień. Tak się złożyło, że byłem wtedy w Polsce, więc mogłem. To wszystko bardzo szybko się wydarzyło. Tak naprawdę nawet nie miałem czasu, żeby się porządnie zastanowić nad tym, czy chcę to robić. Może to i dobrze (śmiech).

Miałeś okazję porozmawiać z Kazimierzem Kaczorem albo Przemysławem Babiarzem? Pytałeś ich o jakieś rady?

Nie miałem takiej okazji i chyba nie chciałbym tego robić, aby nie starać się na siłę przedłużać ich stylu. Od samego początku wiedziałem, co jest moim celem i co chcę, jako prowadzący, wnieść do tego programu. Kopiowanie kogokolwiek czy wchodzenie w czyjeś buty nie miałoby absolutnie sensu.

A nie bałeś się, że gorset prowadzącego tego typu teleturniej okaże się dla ciebie za ciasny?

Bałem. Dlatego wprost zapytałem, czy w związku z tym, że “Va Banque” jest formatem, będę musiał zachowywać się w ściśle określony sposób. Chwilę wcześniej pisałem scenariusze do opartego na francuskiej licencji serialu “Camera Cafe” i wówczas nie mogłem sobie za bardzo pozwolić na odejście od z góry narzuconych reguł przez Francuzów. Zapewniono mnie jednak, że będę miał pełną dowolność jeśli chodzi o to, co zechcę wnieść do programu.

[object Promise]

W pierwszych czterech odcinkach to się nie wydarzyło, bo jeszcze nie do końca rozumiałem, co się wokół mnie dzieje. Ale z czasem zacząłem pozwalać sobie na coraz więcej, wprowadzać coraz luźniejszą atmosferę i zobaczyłem, że to działa. Uczestnicy zapominali o tym, że grają o poważne pieniądze, przestawali się stresować, śmiali się, rozmawiali między sobą. Miałem poczucie, że dla wszystkich będzie to ciekawsze niż oglądanie spiętych ludzi, którzy stoją jak kołki i jedynie odpowiadają na pytania. I kiedy po emisji pierwszych odcinków zobaczyłem gdzieś komentarz: “Telewizja Polska dorobiła się własnego pajaca w stylu Prokopa”, pomyślałem sobie: udało się!

Wiem, że przyjaźnisz się Marcinem Prokopem. On ci dawał jakieś wskazówki?

Dał mi bardzo cenną radę. Powiedział, że za każdym razem, kiedy będę zastanawiał się nad tym, czy – ze względu na powagę telewizji – wypada mi coś zrobić, czy też nie, żebym właśnie to robił. Niezwykle mi to pomogło. Bo przecież jest jeszcze coś takiego jak montaż. Jeśli powiedziałbym coś zbyt mocnego, można to później wyciąć, a najgorsze co można sobie tu wyobrazić to cenzura prewencyjna. Natomiast zauważyłem, że większość moich spontanicznych tekstów ostatecznie i tak wchodzi do programu. Oczywiście, staram się nie przeginać, ale zachowuję się przed kamerami tak, jakby wcale ich tam nie było. Gdybym występował w jakimś teleturnieju, który nie byłby nagrywany, moje reakcje byłyby dokładnie takie same. Nie wyobrażam sobie, że miałbym coś udawać.

radek kotarski: niemal każdy minister edukacji dzwoni do mnie z propozycją

Radek Kotarski w “Va Banque”

Radosław Kotarski wspomina pracę w TVP: nie sądzę, że komuś tam podpadłem

Wróciłeś do Telewizji Polskiej po siedmiu latach. Jest szansa, że twój program “Podróże z historią” też wróci?

Zaczęliśmy rozmowy na ten temat, więc możliwe, że tak właśnie będzie. Na razie poproszono mnie o przygotowanie koncepcji, w jakiej chciałbym realizować ten program. Mam parę pomysłów. Ale co z nich wyjdzie? To się okaże.

Dlaczego w 2017 r., mimo dobrej oglądalności, twój program został zdjęty z anteny?

Wydaje mi się, że ten program był największą miłością tych dyrektorów, którzy jako pierwsi podjęli decyzję o jego emisji. Wszyscy następnie dziedziczyli go w spadku. A wiadomo, że najbardziej kocha się własne “telewizyjne dzieci”, a nie te, które przyszły na świat za sprawą poprzedników.

[object Promise]

Poproszono mnie więc o wskazanie miejsc, które chciałbym zaprezentować w szóstym sezonie. Wspomniałem więc o Izraelu, Jordanii czy dawnej Mezopotamii. Przygotowałem też kosztorys, który nie odbiegał w znaczny sposób od dotychczasowych. Udałoby nam się to zrealizować za podobne pieniądze. Ale ówczesnej dyrekcji TVP chyba nie spodobał się fakt, że to nie byłoby już takie w 100 proc. polskie. Wydaje mi się, że to był główny powód zdjęcia tego programu z anteny.

Ale wprost nikt ci tego nie powiedział?

Nie. Złożyłem wszystkie dokumenty i czekałem na decyzję. Dwa lata trwały negocjacje. Cały czas liczyłem, że w końcu zaczniemy zdjęcia do nowego sezonu. Jednak w pewnym momencie przestano się do mnie odzywać. Nikt nie tłumaczył mi, dlaczego.

Mimo że na Woronicza zapanowała “dobra zmiana”, byłeś skłonny współpracować z TVP?

Pamiętaj, że to był sam początek zmian w TVP. Nie wiem, jak potoczyłoby się to później. Natomiast mam poczucie, że nie przedłużono ze mną współpracy jedynie ze względów organizacyjnych. Nie sądzę, że komuś tam podpadłem. Myślę, że żadna władza nie ma ze mną większego problemu. Jestem neutralny, skupiam się na swojej robocie i wydaje mi się, że w żaden sposób nie polaryzuję ludzi.

Nie myślałeś o tym, żeby przenieść ten program do innej stacji?

Pojawiały się takie pomysły. Dostawałem tego typu zapytania od kilku głównych graczy, ale też stacji tematycznych. Jednak byłem już zmęczony trwającą dwa lata walką o ten program.

[object Promise]

Tęskniłeś za telewizją przez ostatnie lata?

Wydawało mi się, że nie, ale jednak chyba tak. Nie wiem, z czego to wynika, ale telewizja ma pewien rodzaj magii. Nieźle określił to w swojej piosence “Nie lubię cię” Dawid Podsiadło. Z jednej strony wszyscy narzekamy na tę telewizję, ale z drugiej – ma ona w sobie to “coś”. Ja też mam do niej taki stosunek.

radek kotarski: niemal każdy minister edukacji dzwoni do mnie z propozycją

Radek Kotarski w “Va Banque”

Radosław Kotarski o pracy z Dawidem Podsiadłą: jesteśmy niczym radykalna konserwatywna partia

Do czego tak naprawdę potrzebna jest ci telewizja? Rzadko zdarza się, by twórcy internetowi przechodzili do tradycyjnych mediów. Raczej działa to w drugą stronę.

Gdy 10 lat temu postanowiłem w pewnym stopniu przenieść swoją działalność z internetu do telewizji, myślałem głównie o tym, że w sumie będę robił dokładnie to samo, a ktoś będzie mi jeszcze za to płacił. Z większym budżetem mogłem pozwolić sobie na większy rozmach produkcyjny i dzięki temu pojawiły się u mnie rekonstrukcje historyczne, wątki fabularne i realizacja na znacznie wyższym poziomie, a nie tylko na ławce w pobliskim parku. Pamiętajmy, że to były czasy, kiedy na YouTubie nie dało się za bardzo zarobić i do własnych filmów przez lata się dopłacało.

[object Promise]

Przecież lekarz jest lekarzem, niezależnie od tego, czy akurat posługuje się skalpelem, czy obsługuje rentgen. Nikt nie nazywa go inaczej, bo zmienia narzędzie pracy. A dla mnie medium to jedynie narzędzie pracy. Nie ma i nie miało dla mnie większego znaczenia to, czy akurat nagrywam coś, co emitowane będzie w telewizji, czy na YouTubie.

W sieci cały czas intensywnie działasz i prowadzisz “Podsiadło Kotarski Podcast”. Kto wpadł na ten pomysł? Ty czy Dawid?

To była dość ciekawa sytuacja. Byliśmy już wtedy przyjaciółmi i po prostu spotkaliśmy się. Powiedziałem Dawidowi, że ruszam z podcastem. Po czym on stwierdził, że ma nadzieję, że z nim. Powiedziałem mu więc, że zaproszę go jako gościa do jednego z odcinków. No i w tym momencie nastąpiła obraza majestatu. (śmiech)

“Jak to jako gościa? Przecież ja chcę prowadzić z tobą ten podcast” – usłyszałem. Przez dobre pół godziny byłem przekonany, że Dawid żartuje i mnie wkręca. Z czasem zobaczyłem jednak, że on poważnie do tego podchodzi. Zaczęliśmy rozmawiać o potencjalnych tematach, robiliśmy “kolegia redakcyjne”, nagraliśmy kilka odcinków na próbę. Pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że to na serio się dzieje. Wyszło to spontanicznie i naturalnie. Nikt nikogo nie musiał do tego namawiać.

Na ile wasze podcastowe rozmowy oparte są na scenariuszu, a na ile to improwizacja?

Kiedyś przygotowywaliśmy sobie wcześniej wątki, które chcemy poruszyć w podcaście, dziś raczej idziemy na żywioł. Oczywiście, za wyjątkiem najważniejszego odcinka w roku, czyli uroczystej “Top Gali”. Chociaż i z tym różnie bywa, bo dopiero podczas nagrywania zeszłorocznej gali zdałem sobie sprawę, że zapomniałem wybrać niektórych zwycięzców kategorii z wyprzedzeniem. Ale ma to też swoje plusy.

Zauważyliśmy, że im mniej profesjonalnie to wygląda, tym staje się to bardziej hermetyczne. Widzowie, którzy trafiają na nasz podcast przypadkiem, często szybko go wyłączają, bo nie mają bladego pojęcia, o co w nim chodzi. Z kolei ci, którzy słuchają nas od dawna, bawią się świetnie. Mam wrażenie, że jesteśmy niczym radykalna konserwatywna partia. Może nie mamy licznego grona odbiorców, ale za to jest to bardzo zmobilizowany elektorat. I o to nam chodziło.

Sporo wycinacie przed publikacją?

Coraz mniej. Pozwalamy sobie już na znacznie więcej niż kiedyś. Na początku robiliśmy ładne, grzeczne i politycznie poprawne odcinki. Stosowaliśmy cenzurę. Wiedzieliśmy wtedy, że zainteresowanie mediów naszym podcastem będzie duże i chcieliśmy, żeby większość słuchaczy była zadowolona. Dzisiaj wychodzimy z założenia: hulaj dusza, piekła nie ma.

[object Promise]

Jeśli już wycinacie, to co?

Kiedyś, jeśli zdarzyło nam się wspomnieć o jakimś polityku – niezależnie od tego, czy dobrze, czy źle – od razu to wycinaliśmy. Dzisiaj mamy więcej luzu. Podobnie było z wulgaryzmami. Wcześniej ich nadmiar usuwaliśmy, a od pewnego momentu wprowadziliśmy instytucję kruków-cenzorów, które stały się dodatkowymi gośćmi naszego studia. Czasem celowo przeklinamy, żeby przetestować, czy one jeszcze działają.

To, że obaj jesteście twarzami banków, was jakoś ogranicza? Są kwestie, o których nie możecie publicznie mówić?

Nie wiem, jak wygląda umowa Dawida i czy on ma jakieś obostrzenia, więc nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. U mnie natomiast nie jest to jakoś wprost surowo wyrażone, bo myślę, że bank raczej zakłada istnienie u mnie przynajmniej dwóch szarych komórek, które pozwalają na samokontrolę. Staram się nie poruszać kwestii, które polaryzują społeczeństwo i nie wynika to bezpośrednio z tego, że jestem związany z bankiem. Po prostu nie chcę urazić niczyich uczuć.

Poza tym znam swoje miejsce w szeregu i jeśli na czymś się nie znam, nie wypowiadam się. Mam alergię na osoby, którym wydaje się, że mogą zabrać głos na każdy temat. Gdy widzę w telewizji śniadaniowej aktorkę, która tylko ze względu na to, że ma trzy córki, występuje w roli ekspertki od wychowania dzieci, to… – próbuję użyć jakichś parlamentarnych słów – jestem zdziwiony. Dlatego staram się nie udzielać odpowiedzi na pytania, które nie dotyczą dziedzin, na których względnie się znam.

Mówisz, że starasz się nie polaryzować społeczeństwa, ale jednak Strajk Kobiet wsparłeś.

I nie pytałem banku o to, czy mogę, bo uznałem, że wsparcie Strajku Kobiet w tamtym czasie było zachowaniem przyzwoitym. Choć wiem, że dla wielu osób nie. Ja natomiast nie miałem żadnych wątpliwości, że powinienem to zrobić. Ale przez to, że tak wiele czasu spędziłem w otoczeniu różnych badań naukowych, mam świadomość istnienia ogromnej skali szarości dotyczącej różnych tematów. I chyba właśnie dlatego zbyt często nie zabieram głosu. Poza tym są lepsi specjaliści ode mnie.

[object Promise]

radek kotarski: niemal każdy minister edukacji dzwoni do mnie z propozycją

Radek Kotarski

Radosław Kotarski o politykach: trzeba mieć elastyczną moralność, żeby odnaleźć się w świecie polityki

Nigdy nie chciałeś spróbować swoich sił w polityce?

Nie chcę nikogo urazić, ale nie mam zbyt dobrego zdania o klasie politycznej. Poza kilkoma wyjątkami nie chciałbym z tymi ludźmi przebywać w jednym pokoju, a już tym bardziej – na jednej sali obrad. Nie chodzi mi o to, że politycy są z gruntu zdemoralizowani. Ale, dyplomatycznie rzecz ujmując, uważam, że trzeba mieć elastyczną moralność, żeby odnaleźć się w świecie polityki.

Wizja bycia Ministrem Edukacji Narodowej nigdy cię nie kręciła?

Nie. Ale niemal każdy nowy minister, a przynajmniej co drugi, dzwoni do mnie z jakimś pytaniem lub propozycją. Kiedyś na przykład w Ministerstwie Edukacji Narodowej ktoś odkrył moją książkę “Włam się do mózgu”. Pojawił się pomysł, żeby lekcje wychowawcze zastąpić zajęciami, podczas których uczniowie dowiedzą się, jak się skutecznie uczyć. Otrzymałem jednak informację, że środowisko nauczycielskie nie jest szczególnie przychylnie nastawione do tego. Zanotowaliśmy dość duży sprzeciw. Zupełnie tego nie rozumiałem. Innym razem ktoś stwierdził, że “Włam się do mózgu” powinno stać się lekturą nieobowiązkową. Wprost powiedziałem wtedy, że chyba nic gorszego dla tej książki nie jesteśmy w stanie zrobić. (śmiech).

[object Promise]

Jednak trochę przestałem już wierzyć, że uda się wprowadzić jakieś zmiany w naszym systemie nauczania. Ale, jakby co – jestem do dyspozycji. I nie chcę za to żadnych pieniędzy. Pamiętam, że kiedyś ktoś z ministerstwa poprosił mnie o przygotowanie kosztorysu moich działań. Powiedziałem, że zrobię to za darmo. Przedstawiciele ministerstwa byli w szoku. A ja naprawdę z chęcią zostanę bezpłatnym konsultantem, jeśli tylko miałoby to przyczynić się do poprawy stanu polskiej edukacji.

Twoim zdaniem wiele jest do zmiany w tej kwestii?

Bardzo wiele. W pierwszej kolejności zastanowiłbym się nad tym, jakie metody używane są do tego, żeby uczniom zostało coś w głowie. Dominuje wśród nich powtarzanie podtrzymujące – a więc powtarzanie danej informacji kilka razy po to, żeby ją zapamiętać. Polscy uczniowie, niczym średniowieczni mnisi, kiwają się w jedną i drugą stronę, powtarzając różne rzeczy. I, owszem, jeśli nauczymy się czegoś w ten sposób w czwartek, to w piątek będziemy to pamiętać i zdamy egzamin. Ale, jak wynika z jednych badań, po tygodniu będziemy pamiętali z tego już tylko osiem procent.

I to jest zasadniczy problem polskiego systemu edukacji. Żeby go rozwiązać, wcale nie musimy fundamentalnie przebudowywać jego struktur. W ich obrębie możemy drastycznie zmienić sposób, w jaki podchodzimy do tego, co, jak i po co dzieci mają zapamiętywać. A także wykształcić w nich umiejętność zdobywania i przyswajania wiedzy na własną rękę. Tak, jak zrobiono to chociażby w Finlandii. Niestety, w naszym kraju ludziom wydaje się, że do szkoły chodzi się po to, by się czegoś nauczyć. Nieprawda!

Dlatego nie lubię słowa “nauczyciel”, bo ono implikuje, że ktoś ma mnie czegoś nauczyć. A w modelu zdrowej edukacji rolą nauczycieli jest prezentowanie wiedzy i zachęcenie do jej zdobywania. Natomiast to wyłącznie od nas zależy, jak wiedzę przetworzymy i czy zostanie ona z nami na dłużej. I dopóki nie pokażemy dzieciakom właściwych sposobów na to, nic się nie zmieni i wciąż będą one miały złe skojarzenia z procesem uczenia się.

Twoim zdaniem zniesienie zadań domowych to krok w dobrą stronę?

Prace domowe to forma obligatoryjnego przetwarzania wiedzy. Moim zdaniem ich brak niewiele zmieni w kontekście działania całego systemu edukacji. Rezygnując z zadań domowych, powinniśmy zaproponować uczniom jakąś sensowną alternatywę. Na przykład poprosić je, żeby opowiedziały o danym zagadnieniu swojemu rodzeństwu lub sobie na głos. To metoda zapamiętywania informacji, którą nazywam “metodą nauczyciela”. Jak dowodzą badania, korzystając z niej, zapamiętujemy wszystko trwalej i na dłużej. Ale żeby to miało sens, musiałoby się to wydarzyć na poziomie systemowym.

radek kotarski: niemal każdy minister edukacji dzwoni do mnie z propozycją

Radek Kotarski

Radosław Kotarski wyznaje: dzielę życie między Lizbonę i Warszawę

Twój syn uczy się w ramach polskiego systemu edukacji?

Nie. Mój syn uczy się w systemie edukacji, który uwzględnia to, że dość często się przemieszczamy i nie odbywa się też w klasyczny sposób, a metodą Montessori. I mimo że wymaga to zupełnie innego podejścia, to tak naprawdę wykładana materia jest podobna.

Zatrzymajmy się na chwilę chociażby przy matematyce. Uczy się on przecież tego samego dodawania i mnożenia, ale robi się to w takim stylu, że on matematykę uwielbia. Ostatnio w samolocie poprosił mnie, żebym dał mu coś do przeliczenia. Zastanowiłem się wtedy, czy na pewno jest moim synem, bo ja w jego wieku miałem problem z liczeniem w zakresie dziesięciu (śmiech). Ale uważam, że nowocześniejsze formy edukacji nie powinny być zarezerwowane tylko dla tych, którzy się tym interesują i siedzą w tym temacie, jak ja, czy tych, którzy mogą sobie na to pozwolić. Nauka powinna wyglądać tak systemowo.

Wspominałeś, że nie mieszkasz w Polsce, ale jednak często tu bywasz. Gdzie spędzasz więcej czasu?

Dzielę życie między Lizbonę i Warszawę. Raz jestem tutaj, a raz tam. Mam wielkie szczęście, że moja rodzina może razem ze mną prowadzić taki styl życia. Tak naprawdę mamy więc dwa domy – polski i portugalski. Ten drugi początkowo był naszym pandemicznym domem, ale z czasem stał się regularnym.

[object Promise]

Czemu zamieszkaliście akurat tam?

Zadecydował o tym przypadek. Planowaliśmy pojechać gdzieś indziej na weekend, ale nie znaleźliśmy dobrych lotów. Postawiliśmy więc na Lizbonę. Zakochaliśmy się w tym mieście i już tam zostaliśmy. Zresztą ten motyw wykorzystałem w “Kolorowej sukience” – jednym z pierwszych opowiadań, które napisałem do mojej książki “Mężczyzna, który uderzy dziecko”.

Myślisz, że zostaniecie tam na stałe?

U mnie plany na przyszłość tak często się zmieniają, że nie zastanawiam się nad tym. Z drugiej strony – szybko przyzwyczajam się do miejsc. Dobrze żyje mi się z tym, że mogę mieszkać i w Lizbonie, i w Warszawie. Myślę, że przynajmniej na razie tak zostanie.

Ale domyślam się, że zawodowo pewnie nie zatrzymasz się na tym, co robisz teraz, tylko będziesz próbował swoich sił w kolejnych dziedzinach.

Pewnie tak. Aż boję się, co jeszcze wyjdzie z moich pomysłów. Czasem staram się pod tym względem ograniczać. Myślę sobie: daj już spokój, nie patrz w tamtą stronę. Ale niewiele to daje. (śmiech) Na razie chcę dokończyć pisanie sztuki, której będę też reżyserem i która wystawiana będzie w warszawskim Garnizonie Sztuki.

Grać w niej również będziesz?

Nie. Wszystko ma swoje granice.

W serialu “Camera Cafe” przecież zagrałeś.

Ale w ogóle tego nie planowaliśmy. Byłem showrunnerem tego projektu, w związku z czym byłem obecny na wszystkich castingach. Czasem brakowało nam kogoś, z kim aktorzy mogliby odegrać scenę. W którymś momencie Dorota Kośmicka – producentka, wpadła na pomysł, żebym to ja im partnerował.

[object Promise]

Potem poszliśmy do TVN-u, żeby pokazać te nagrania i powiedzieć, kogo widzielibyśmy w obsadzie, a kogo nie. Padło pytanie, kto zagra tę postać, w którą wcielałem się na castingach. Powiedzieliśmy, że nikt, bo nie ma jej w scenariuszu. Usłyszeliśmy wtedy, że stacji w sumie ten bohater też pasuje, a że nie psuł on francuskiego formatu, bo był postacią spoza biura “Kompostaru”, tym oto sposobem zagrałem w kilku odcinkach “Camery Cafe”.

Mam takie poczucie, że ty chyba na nudę nigdy nie będziesz mógł narzekać.

Chyba nie. Babcia mojej żony zawsze mówiła, że robota się głupiego trzyma. W moim przypadku to się sprawdza. (śmiech)

radek kotarski: niemal każdy minister edukacji dzwoni do mnie z propozycją

Adam Bobik, Radek Kotarski i Mateusz Król w serialu “Camera Cafe”

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc mail na adres: [email protected].

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!

OTHER NEWS

16 minutes ago

Video: Trevor Noah leads the stars at Anfield for Jurgen Klopp's final game in charge... as The Daily Show icon dons Liverpool shirt to hug outgoing boss

16 minutes ago

Video: Arsenal fans are sent into a wild frenzy after being tricked by rumours that West Ham had equalised against Manchester City - while Hammers were actually still trailing at the Etihad

16 minutes ago

Video: Jurgen Klopp fights back tears during emotional final You'll Never Walk Alone as Liverpool boss... ahead of his final match in charge against Wolves

16 minutes ago

Video: Jerry Seinfeld's stand-up show is interrupted by pro-Palestine heckler screaming 'free Gaza'

17 minutes ago

Jerry Seinfeld's stand-up show is interrupted by pro-Palestine heckler screaming 'free Gaza'

17 minutes ago

Arsenal vs Everton: Prediction, kick-off time, TV, live stream, team news, h2h results, odds today

17 minutes ago

Seriously injured FDNY firefighters sue NYC for $80M over ‘closure’ policy they claim endangered their lives

17 minutes ago

Transgender high school runner in Oregon booed after winning girls’ state title

17 minutes ago

Rep. Stefanik rallies for ‘total victory’ over Hamas during trip to Israel, blasts Biden

17 minutes ago

Marco Rubio won’t accept 2024 election results if they’re ‘unfair’

18 minutes ago

Tempers flare between Tigers and Diamondbacks' dugouts over pitching mound at Chase Field

19 minutes ago

Haaland’s self-sacrifice, Walker’s call to arms and Foden’s coming of age: How Man City won title

19 minutes ago

‘The Falling Sky' Review: The Yanomami People Deliver an Apocalyptic Warning in Scorching Resistance Doc

19 minutes ago

Mets Morning News for May 19, 2024

20 minutes ago

Disneyland characters and parade performers in California vote to join labor union

21 minutes ago

Sean Combs says behavior is 'inexcusable' in released 2016 hotel surveillance video

21 minutes ago

Georgia college student shot and killed on Kennesaw State University campus

23 minutes ago

New York Congressman Ritchie Torres says Bronx has 'no greater enemy than Donald Trump' after ex-president announces rally in borough

24 minutes ago

Markaz Report: GCC Fixed Income markets sees USD 37.7 billion in primary issuances during Q1 2024 representing a 33% increase from the same period last year.

24 minutes ago

Jadon Sancho could be forced to take huge pay cut as Man Utd set price for Dortmund target

24 minutes ago

Ditch Basic Closet Doors And Try This Genius Sliding IKEA BILLY Bookcase Hack

25 minutes ago

Salma Hayek is a Sequined Fantasy in Cannes

25 minutes ago

Dalot and Højlund seal late win for Manchester United at Brighton

25 minutes ago

Economic turning point could change course of Sunak's premiership

25 minutes ago

Tennis-Zverev wins sixth Masters title at Italian Open

25 minutes ago

Sterling sinks Bournemouth to clinch sixth place for fast-finishing Chelsea

25 minutes ago

When the beautiful game was a bit brutal

25 minutes ago

Disneyland's character actors and performers vote to unionize

25 minutes ago

Newcastle boss Eddie Howe ‘desperate to keep’ Bruno Guimaraes

25 minutes ago

‘Arne Slot!’ Jurgen Klopp chants successor’s name after final game as Liverpool manager

27 minutes ago

NBA MVP Winners By Nationality Per Decade

27 minutes ago

Demons 'nowhere near it' in humbling loss to Eagles

27 minutes ago

Man City seal historic Premier League four in-a-row as Phil Foden double sees off West Ham

27 minutes ago

Manchester City win fourth consecutive Premier League title, Spurs claim Europa place

27 minutes ago

Highly-Coveted Transfer Defensive Lineman Sets Visits To Two Big Ten Schools

27 minutes ago

Every Major Circular Saw Brand Ranked Worst To Best

28 minutes ago

Chelsea earn 2-1 win over Bournemouth to clinch European place

31 minutes ago

UK 'owes Caribbean nations £205bn in slavery reparations', says leading Cambridge academic - as he calls on Scotland to lead the way and start repaying its £20.5bn share of debt

31 minutes ago

Second-class post 'will be cut to just three days a week if billionaire Daniel Kretinsky completes £3.5bn takeover of Royal Mail'

31 minutes ago

Luton Town are RELEGATED from the Premier League after Nottingham Forest beat Burnley to avoid the drop and confirm the Hatters' fate

Kênh khám phá trải nghiệm của giới trẻ, thế giới du lịch