Pensje mocno wzrosną. Są nowe prognozy. I ważny sygnał dla spłacających hipoteki
Polski Ład. PiS proponuje częściową jawność wynagrodzeń w miejscach pracy
Przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w tym roku wyraźnie wzrośnie – prognozują ekonomiści BNP Paribas. Ich zdaniem wskaźnik sięgnie 13,5 proc. A jak wyglądać będzie realny wzrost płac?
Bank BNP Paribas spodziewa się, że w tym roku przeciętne pensje w Polsce zwiększą się o 13,5 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Co ważne, chodzi tutaj o wynagrodzenia w gospodarce narodowej. To szeroka miara, znacznie szersza niż comiesięczne dane o płacach publikowane przez GUS – te dotyczą sektora przedsiębiorstw i to takich, które zatrudniają powyżej dziewięciu osób. GUS oczywiście też podaje dane dotyczące gospodarki narodowej, ale rzadziej (kwartalnie).
Pieniądze (zdjęcie ilustracyjne)
Zobacz wideo Piotr Kuczyński: Przez podwyżki pensji będzie problem z opanowaniem inflacji
Wynagrodzenia mocno wzrosną w tym roku
Pieniądze (zdjęcie ilustracyjne)
W każdym razie, ekonomiści BNP Paribas wzięli pod lupę zatrudnionych w całej gospodarce, czyli także pracowników najmniejszych firm oraz sektora publicznego. I to oni właśnie mają pociągnąć swoimi pensjami cały wskaźnik w górę.
W firmach z ponad dziewięcioma pracownikami przeciętne wynagrodzenie w tym roku ma według BNP Paribas wzrosnąć o 11,5 proc. Pracujący w takich przedsiębiorstwach stanowią większość, bo blisko 60 proc. ogółu zatrudnionych w Polsce, ale w tym sektorze przeciętne (podkreślamy: przeciętne) wynagrodzenie ma wzrosnąć najwolniej.
Pieniądze (zdjęcie ilustracyjne).
“Na szybki wzrost zarobków istotny wpływ mają podwyżki w sektorze administracji publicznej i edukacji, a także wyższa o 20 proc. płaca minimalna” – piszą o ogólnym wskaźniku dla gospodarki narodowej eksperci BNP Paribas. To zapewne właśnie wzrost płacy minimalnej odpowiada za prognozę 15-procentowego zwiększenia płac w firmach najmniejszych. Istotne podwyżki – o 20 i 30 proc. – dotyczą też wspomnianych przed chwilą administracji publicznej i edukacji.
Inflacja wpłynie na realne wynagrodzenia. Nie wszyscy mogą się cieszyć
Nominalny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w tym roku ma według BNP Paribas sięgnąć 13,5 proc. Realnie, czyli po uwzględnieniu inflacji, będzie to mniej – jednak wciąż niemało. Ekonomiści spodziewają się, że wprawdzie dalszej części tego roku inflacja przyspieszy (widać to już w najnowszych danych GUS za kwiecień), by na koniec 2024 r. sięgnąć okolic 4,5 proc., średniorocznie wyniesie natomiast 3,7 proc. Nadal jest to silny spadek po 11,6 proc. w 2023 r. To oznacza, że realny wzrost pensji w gospodarce narodowej wyniesie w tym roku (według oczekiwań BNP Paribas rzecz jasna) 9,8 proc.
Nie wszystkich może to ucieszyć. Szybki wzrost płac “dla przedsiębiorstw mogą być powodem do niepokoju” – piszą w omówieniu prognoz ekonomiści. Zauważają, że przeciętnie około 12 proc. kosztów operacyjnych firm stanowią koszty pracy, a te rosną, obniżając rentowność przedsiębiorstw. Szczególnie mocno mogło to zaboleć najmniejsze firmy i takie, w których średnie wynagrodzenie jest niskie – z racji na dużą podwyżkę płacy minimalnej. .
– W ubiegłym roku wskaźniki rentowności na poziomie operacyjnym spadły w większości branż, choć, w wielu przypadkach, były to spadki z rekordowo wysokich poziomów. Szybki wzrost kosztów pracy w połączeniu ze słabnącą dynamiką przychodów – o ile trendy te nie zostaną wkrótce osłabione lub odwrócone – może spowodować dalsze istotne pogorszenie rentowności. Szczególnie narażone na spadek zysków czy nawet pojawienie się strat są te sektory, gdzie marże wyjściowe są niskie, udział kosztów pracy jest wysoki, a perspektywy popytu nie są na tyle dobre, aby umożliwić pełne przełożenie wyższych kosztów na ceny finalnych produktów. Wśród branż w których wyniki finansowe mogą w najbliższych kwartałach znajdować się pod presją, są m.in producenci metali, urządzeń elektrycznych czy wyrobów chemicznych – mówi, cytowany w komunikacie, Tomasz Tyc, ekonomista Banku BNP Paribas.
W przyszłym roku płaca minimalna wzrosnąć ma już wyraźnie wolniej, miedzy 7,5 a 10 proc.
Optymistycznie o gospodarce. A co ze stopami procentowymi?
Ogólnie prognoza BNP Paribas dla polskiej gospodarki są optymistyczne. Odradzająca się konsumpcja ma być silnikiem napędowym PKB. A konsumpcję wspierać będą nie tylko wyższe płace. – Za sprawą podwyżki świadczenia 500+ do kwoty 800 zł, czy waloryzacji emerytur o ponad 12 proc. większe będą także transfery fiskalne. Przy wyraźnie hamującej inflacji oznacza to istotny wzrost siły nabywczej gospodarstw domowych. Przewidujemy, że wydatki konsumpcyjne w ujęciu realnym zwiększą się w tym roku o około 5 proc. – mówi Michał Dybuła, główny ekonomista Banku BNP Paribas.
Inwestycje w tym roku wzrosną niezbyt mocno, bo o 1 proc. (przy czym kluczowe dla ostatecznego odczytu będzie tutaj tempo wydawania pieniędzy, jakie płyną do Polski z UE w ramach KPO). PKB ma zaś wzrosnąć o 4 proc. – i w podobnym tempie polska gospodarka ma się według BNP Paribas rozwijać także w przyszłym roku.
Na koniec jeszcze słowo dla spłacających kredyty hipoteczne. Według ekonomistów banku wciąż jest szansa, że w tym roku Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe o 50 punktów bazowych i na koniec grudnia będą one wynosić 5,25 proc., a na koniec przyszłego roku mogą spaść już do 4 proc. – Na pytanie o prawdopodobieństwo obniżki stóp procentowych jeszcze w tym roku odpowiedzielibyśmy, że jest ono tylko nieznacznie wyższe od 50 proc. – zaznacza Michał Dybuła.