Nieoficjalne spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. Padły zaskakujące słowa o Tomaszu Szmydtcie

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński zdecydowanie odrzuca powiązania Prawa i Sprawiedliwości z sędzią Tomaszem Szmydtem. Polityk na nieoficjalnym spotkaniu z dziennikarzami przekonywał, że to człowiek mający związek “z ludźmi obecnej władzy” — pisze Wirtualna Polska. Onet potwierdził te słowa w swoich źródłach.

Podczas nieoficjalnego spotkania z dziennikarzami Jarosław Kaczyński przekonywał, że Tomasz Szymydt, który uciekł z Polski na Białoruś i poprosił Aleksandra Łukaszenkę o azyl polityczny, nie miał związków z Ministerstwem Sprawiedliwości za czasów rządów PiS.

Kaczyński: Szymydt to człowiek obecnej władzy

Jarosław Kaczyński uważa, że Szymydt to “człowiek obecnej władzy”. W jego ocenie ma świadczyć o tym fakt, że sędzia potwierdził fakt istnienie grupy “Kasta” i zaczął krytykować rządy PiS. Spotykał się także z politykami obecnej władzy, m.in. z Kamilą Gasiuk-Pihowicz.

W związku z tym prezes PiS uważa, że Szmydt ma związki z Koalicją Obywatelską i “przychylnymi jej” mediami. Taką narrację powielają również inni politycy ugrupowania.

Tymczasem Szmydt został dyrektorem departamentu prawnego w Krajowej Radzie Sądownictwa po jej reformie przez PiS w 2018 r. Onet ujawnił w 2019 r., że sędzia należał do kierowanej przez ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka grupy atakującej osoby nieprzychylne działaniom ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Jak podaje WP, podczas spotkania z dziennikarzami prezes PiS miał zdenerwować się na stwierdzenie, że Szmydt związany był z resortem Ziobry.

Polski sędzia uciekł na Białoruś. Był na celowniku ABW

Z nieoficjalnych informacji Onetu wynika, że sędzia Tomasz Szmydt był w ścisłym zainteresowaniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego co najmniej od kilku miesięcy. Ponadto miał być przedmiotem rozpracowywania przez polski kontrwywiad, który zbierał dowody zmierzające do zatrzymania sędziego pod zarzutem prowadzenia działalności szpiegowskiej na rzecz obcego państwa.

Te doniesienia potwierdziliśmy w dwóch niezależnych źródłach zarówno w polskich służbach, jak i w rządzie. Jak twierdzą nasi informatorzy, sędzia Szmydt od co najmniej kilku lat miał utrzymywać kontakty z białoruskimi służbami, a także z rosyjskimi, działającymi na terytorium Polski.

Jak pisaliśmy w Onecie, sędzia Szmydt jest bezcenny na białoruskich służb. Dysponował dostępem do materiałów niejawnych, w tym — jak słyszymy — mógł mieć dostęp do kluczowych informacji dla bezpieczeństwa kraju. Weryfikował on bowiem decyzje służb w zakresie odmowy wydania poświadczenia bezpieczeństwa. Chodzi o orzekanie w sprawach, w których osoby, którym Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego odmówiła dostępu do informacji niejawnych, odwoływały się do sądu.