Nie żyje Paul Auster
Znany pisarz, scenarzysta i reżyser Paul Auster zmarł 30 kwietnia w Nowym Jorku. Miał 77 lat
Paul Auster
W żyłach Pula Austera płynęło trochę polskiej krwi. Wśród jego przodków była rodzina o żydowskich korzeniach, która przyjechała do USA z Polski. Paul Auster urodził się 3 lutego 1947 roku w Newark. Tam też, w 1970 roku skończył studia na uniwersytecie. Jeszcze wtedy nie wiedział, czym chce się w życiu zająć. Pracował jako marynarz, potem przez kilka lat mieszkał w Paryżu. Wrócił do Stanów w 1974 roku. Jego wyszlifowany język francuski pozwolił mu tłumaczyć francuskich poetów, prowadził też kursy przekładu.
Jako pisarz zadebiutował kryminałem „Nieczyste zagranie”, podpisanym pseudonimem Paul Benjamin. Sławę i pozycję przyniosła mu wydana w połowie lat osiemdziesiątych trylogia nowojorska: „Szklane miasto”, „Duchy”, „Zamknięty pokój”. Potem wydał blisko 20 powieści: większość z nich miała wątek kryminalny, ale też niosła egzystencjalną opowieść o samotności i niespełnieniach. Jego powieść z 2017 roku „4321” znalazła się na krótkiej liście nagrody Bookera.
Pokochał też Austera świat kina. Filmowcy zaczęli zgłaszać się po jego powieści, on sam też pisał scenariusze, a nawet zaczął reżyserować. W 1995 roku zachwycił krytyków „Dym” Wayne’a Wanga. Auster i Wang stworzyli razem opowieść o kilku mieszkańcach Brooklynu: sklepikarzu, który codziennie o tej samej porze robi zdjęcie tego samego rogu ulicy („bo to jego świat”), pisarzu, który nie może tworzyć od czasu, gdy jego żona zginęła przypadkiem w czasie strzelaniny na ulicy, murzyńskim chłopcu szukającym ojca. Ich losy splatały się ze sobą, wpływały na siebie nawzajem.
„Dym” to historia bardzo zwyczajna, a jednocześnie pełna prawdy o życiu, humoru i ciepła. Auster i Wang sportretowali ludzi uwikłanych w tryby wielkiego miasta, ale wśród zgiełku zachowujących wiarę w przyjaźń, otwarcie na drugiego człowieka, chęć niesienia mu pomocy. W filmie Wanga wystąpili aktorzy z amerykańskiej czołówki — Harvey Keitel, William Hurt, Forest Whitaker. Zagrali za niewielkie pieniądze, bo podobał im się scenariusz.
Potem zresztą Auster i Wang tak przywiązali się do swoich postaci, że w tydzień, improwizując, nakręcili drugą część filmu. Tak powstał „Niebieski na twarzy”, który Auster już współreżyserował. A w 1998 roku pokazał swój własny film „Lulu na moście”. Jak zwykle u tego artysty była to opowieść wielowątkowa, tym razem — wariacje na temat współczesnej puszki Pandory.
— Nie pisałem tego scenariusza dla siebie — mówił wówczas w Cannes Paul Auster — Ale kiedy postawiłem ostatnią kropkę, poczułem nieodpartą chęć, by ten film wyreżyserować. W czasie kręcenia „Dymu” i „Brooklyn Boogie” wiele nauczyłem się podpatrując, jak pracuje Wayne Wang. Pomyślałem, że dam sobie radę.
Bohaterem filmu był muzyk jazzowy, saksofonista, postrzelony w przypadkowej strzelaninie. Po powrocie do zdrowia, z przestrzelonym płucem, nie może dalej uprawiać zawodu. Życie przyniosło mu depresję, ale też inną, niezwykłą niespodziankę.
Swój ostatni film „The Inner Life of Martin Frost” Auster nakręcił w 2007 roku. To również była opowieść o pisarzu, jego muzie i tajemnicach życia.
Potem już powrócił do literatury. W ostatnich latach chorował na raka płuc. Zmarł 30 kwietnia 2024, w Nowym Jorku.