Klasówka za klasówką, bo dzieci trzeba przygotować na czwartą klasę. "Tam żarty się kończą"

nauczycielka (zdj. ilutracyjne)

Nauczyciele wczesnoszkolni są zafiksowani na punkcie rankingów, realizacji celów i przygotowaniu merytorycznym, a przez to zapominają o uczniach. Zamiast spokojnie przerobić podstawę programową, biegną z materiałem, aby uczeń nie tyle przerobił, ile odbębnił. “Nauczycielka nieustannie robi sprawdziany na ocenę – wyrażoną cyfrą, bo jak inaczej? Uczniowie i uczennice się stresują” – pisze w sieci Mikołaj Marcela, który opowiada o problemie.

Edukacja wczesnoszkolna, a w zasadzie nauczanie w klasach 1-3, to przygotowanie dziecka na późniejszy etap nauki, który jest zdecydowanie bardziej wymagający. Jego celem jest wspieranie całościowego rozwoju dziecka i procesu kształcenia, a także dbałość o kulturę języka, wspomaganie rozwoju w kształceniu wypowiadania się, czytania ze zrozumieniem, liczenia i pisania. Kryterium podlegają także umiejętności społeczne. W efekcie dziecku ma być łatwiej nabyć nowe umiejętności i sprostać oczekiwaniom narzuconym w 4 klasie szkoły podstawowej, gdzie wchodzą nowe przedmioty. Jak się okazuje, zamiast stopniowo przygotować dziecko, aby w jak najmniejszym stopniu odczuło zmiany, stresuje się je, tłumacząc, że przecież “trzeba zdążyć wszystko przerobić”.

Rodzice gorzko o zarobkach nauczycieli. ‘Dzieci nie ma kto uczyć. Idą tam, gdzie lepiej płacą’

Zobacz wideo Marcin Józefaciuk o nieobowiązkowych pracach domowych: Ja już od dawna pracowałem w ten sposób

Nauczyciele wychowania przedszkolnego nie skupiają się na dziecku, a jedynie na realizacji podstawy programowej? “Tam żarty się kończą”

O problemie szerzej opowiedział w obszernym wpisie na Facebooku Mikołaj Marcela, autor poradników edukacyjnych i wykładowca Uniwersytetu Śląskiego. Zauważył on wśród nauczycieli dość niepokojącą tendencję, która objawia się w ciągłym ocenianiu, a nie sugerowaniu się, jak dziecko wchłania wiedzę i czy potrzebuje ewentualnej pomocy.

“Zajęcia od 1 do 3 klasy szkoły podstawowej wyglądają tak, że nauczycielka nieustannie robi sprawdziany na ocenę – wyrażoną cyfrą, bo jak inaczej? Uczniowie i uczennice się stresują, a na pytanie, dlaczego ten sposób podchodzi do uczenia, a już w szczególności w edukacji wczesnoszkolnej, odpowiada – “no, ale przecież ja ich muszę przygotować na czwartą klasę”.”

Tam żarty się kończą, oni zaczną się przygotowywać od egzaminu ósmoklasisty i muszą wiedzieć, czym jest nauka w szkole!

– pisze Marcela i przyznaje, że przez takie podejście dzieci uważają, że “że szkoła jest stresującym miejscem, w którym trzeba wszystkich nieustannie straszyć wizją egzaminów końcowych”.

Szkoły żyją rankingami i realizacją celów, a co z dziećmi? “Tresura od pierwszej klasy szkoły podstawowej”

Frustrujące jest też to, jak współczesne szkoły są zafiksowane na punkcie egzaminów centralnych i powiązanych z nimi rankingów, a przy tym realizacji celów, które są ważniejsze, niż samo dziecko. Ale do czego to wszystko biegnie i czy w ogóle ma sens? “To wszystko rzekomo dla dobra młodych ludzi, aby łatwiej odnaleźli się w tym nieludzkim systemie. Może jednak dla dobra młodych ludzi warto byłoby ich wspomóc w procesie uczenia się, a nie przyzwyczajać ich do szkolnej tresury od pierwszej klasy podstawówki? Tylko najpierw w szkolnej tresurze trzeba widzieć coś niewłaściwego – i pytanie, jak wielu dorosłych dostrzega w niej właśnie coś niewłaściwego?” – pyta na koniec.

Czytaj także