Marsz Równości w Zielonej Górze. Kontrowersji nie zabrakło. W rolach głównych politycy i działacze LGBT

Marsz Równości w Zielonej Górze. Kontrowersji nie zabrakło. W rolach głównych politycy i działacze LGBT

To wydarzenie było zapowiadane już od dawna, ale o mało co by się nie odbyło. O tym, jak niewielu sympatyków mają w Lubuskiem podobne przedsięwzięcia, świadczą problemy organizatorów z zebraniem środków na organizację imprezy.

– Jesteśmy na granicy o odwołaniu marszu w tym roku. Na już potrzebujemy 10 tysięcy złotych, a założenie zbiórki jest naszą ostatnią deską ratunku – apelowali w mediach społecznościowych organizatorzy. Ostatecznie udało im się zebrać połowę oczekiwanej kwoty.

Z pomocą przyszli sojusznicy z Europy. – Wsparcia udzieliły nam ambasady Norwegii i Belgii – mówiła podczas inauguracji eventu Agnieszka Chyrc, feministka i działaczka Instytutu Równości, który był organizatorem imprezy. Nie wiadomo, w jaki sposób środki z zagranicy oraz internetowej zbiórki zostaną rozliczone, ale znacznie większe koszty ponieśli mieszkańcy Zielonej Góry. Miasto było przez wiele godzin zablokowane, a wydarzenie przed jej uczestnikami musiała ochraniać policja.

Być może dzięki temu było spokojnie, choć niektórzy uczestnicy byli agresywni. – To jacyś obrońcy życia, czyli putinowcy. Jak ktoś jest przeciw aborcji dla Ukrainek, to gra do jednej bramki z Putinem – komentował na żywo w mediach społecznościowych, bloger LGBT, przedstawiający się jako „Obywatel Świata”, pikietę wiernych. Przypomnijmy, Marsz Równości miał swój początek tuż pod kościołem Matki Bożej Częstochowskiej, a wszystko działo się w ważną dla katolików, Oktawę Bożego Ciała.

W pewnym momencie zrobiło się nawet niebezpiecznie, bo zgłoszone wcześniej zgromadzenie modlitewne przy kościele pw. Matki Bożej Częstochowskiej, kilku nastoletnim uczestnikom marszu przeszkadzała. Policja nie dopuściła jednak do jakiejkolwiek konfrontacji.

– Generalnie oceniamy, że marsz przebiegł spokojnie, a tę sytuację pod kościołem, dowódca szybko i profesjonalnie uspokoił – powiedziała GL, rzecznik prasowa zielonogórskiej policji, Małgorzata Barska.

Trudniej było uspokoić niektórych polityków, którzy stawili się na evencie. Nie zawiódł senator Wadim Tyszkiewicz, który niektórym równości odmawiał. Zaatakował dziennikarza mediów publicznych, Bartosza Schaefera.

– Jest pan zwykłym szpiclem, bo podchodzi pan do ludzi i podsuwa mikrofon! – atakował dziennikarza polityk współpracujący z Platformą Obywatelską.

Tyszkiewicz wszystko transmitował na swoich mediach społecznościowych. Nie był jedynym politykiem na marszu. Udział w nim wzięli m.in. marszałek Elżbieta Polak oraz poseł Katarzyna Osos.

Spod kościoła, marsz wyruszył w kierunku Urzędu Marszałkowskiego, gdzie z inicjatywy marszałek Polak, powstała „instalacja” w kolorach tęczy. Sygnał do wymarszu dał główny organizator i prezes Instytutu Równości, Kacper Kubiak. – Miałem przemówienie, ale mi to rozje…li. Sorry za przekleństwa. Nie umiem inaczej – powiedział. Wszystkiemu przysłuchiwali się głównie ludzie młodzi.

Nie wiadomo, czemu miał służyć sobotni Marsz Równości, ale w oczy rzucał się obraz, że udział w nim wzięli głównie ludzie bardzo młodzi, którzy mogą do końca nie zdawać sobie sprawy, w czym dokładnie brali udział. Równościowe hasła były ze wszech miar szczytne, ale już postawa niektórych uczestników niekoniecznie. Inna sprawa, to fakt, że były tam obecne flagi Unii Europejskiej oraz LGBT, ale te polskie, prawie nie istniały.

Przeczytaj też: