Będą szorować po dnie tabeli!? Ekspert wskazał na dwie drużyny

Włókniarz Częstochowa

Na nami 1. kolejka PGE Ekstraligi. W gronie pierwszych przegranych znalazły się drużyny z: Zielonej Góry, Torunia, Częstochowy i Grudziądza. Zdaniem byłego reprezentanta Polski, Jana Krzystyniaka, szczególne obawy powinni mieć kibice GKM-u i Włókniarza, bo jeszcze długo mogą nie zobaczyć zwycięstw swoich ulubieńców. — To są obecnie dwie najsłabsze drużyny w lidze — stwierdził.

— Skoro Włókniarz przegrał w Lesznie, z zespołem, który większość ekspertów uznawała za kandydata do spadku, to z kim chce wygrać? Tam nie ma drużyny. Maksym Drabik jedzie tak, jakby sabotował własny zespół. A schody dopiero się zaczną. Mają tak trudny terminarz, że w najbliższych trzech kolejkach nie widzę dla nich nadziei na punkty — powiedział były żużlowiec i trener m.in. Włókniarza.

Częstochowianie faktycznie mają arcytrudny kalendarz gier. W drugiej kolejce podejmą na własnym torze wicemistrzów Polski — Betard Spartą Wrocław. Potem czeka ich wyjazd do Gorzowa i meczu u siebie z Orlen Oil Motorem Lublin.

— Wrocławianie zaczęli sezon tak, jak skończyli poprzedni, czyli słabo. Nie prezentują jeszcze tej wartości, jakiej by sobie życzyli prezesi, ale spodziewam się, że już w Częstochowie zobaczymy duży silniejszy zespół Sparty — ocenił Krzystyniak. — Jeśli Włókniarz w tym meczu nie zapunktuje, to ze Stalą i Motorem nie ma co spodziewać się cudów — dodał.

Współczuje działaczom GKM-u

Drugi zespół, który może na dłużej zagościć na dnie tabeli, to zdaniem byłego reprezentanta Polski, ZOOLeszcz GKM Grudziądz.

— Jechali z Motorem, z którym komukolwiek trudno będzie wygrać, bo to zespół pozbawiony słabych punktów, ale to nie jest dla nich usprawiedliwienie. Na własnym torze powinni pokazać więcej, a tymczasem, zwłaszcza w wykonaniu polskich seniorów, wyglądało to nieciekawie. Teraz mają dwa bardzo trudne wyjazdy (do Zielonej Góry i do Wrocławia — przyp. red.). Współczuję działaczom GKM-u, bo co roku spróbują zmontować skład, który pozwoli im walczyć o coś więcej, niż utrzymanie i co roku jest podobnie. Zamiast upragnionego play-off, jest walka o przetrwanie w lidze — zakończył Krzystyniak.