Kto "pójdzie w kamasze" w razie wojny? Wojsko zdradza warianty
Żołnierz (zdjęcie ilustracyjne)
Nie każdy dostanie wezwanie do wojska, jeśli wybuchnie wojska. Niektórzy obywatele są z tego zwolnieni mimo kategorii A, a niektórych mogą od tego obowiązku uratować politycy. Wojskowi zdradzają, jak może wyglądać mobilizacja, jeśli spełni się czarny scenariusz.
– Nie chcę nikogo straszyć, ale wojna jest realna. Musimy być gotowi – mówił w marcu Donald Tusk. Taka perspektywa wydaje się nie tylko bardzo odległa, ale nawet nierealna. Wielu z nas zapewne zastanawia się, czy w sytuacji, gdy wybuchnie konflikt zbrojny z udziałem Polski, zostanie wcielonych do armii.
Zobacz wideo Siewiera daje Polsce trzy lata na przygotowanie się do konfrontacji z Rosją
Ukraina planuje kolejną mobilizację
Żołnierz (zdjęcie ilustracyjne)
Na początku roku Wołodymyr Zełenski podał, że w Ukrainie walczy ok. 880 tysięcy żołnierzy. Przewodniczący rady rezerwistów sił lądowych Ukrainy, Iwan Tymoczko dodawał, że rezerwa mobilizacyjna Ukrainy to ok. 5 mln osób. Jeszcze w tym roku powołanych do wojska ma zostać ok. 500 tysięcy rezerwistów. Na początku tego miesiąca prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski obniżył wiek mobilizacji z 27 do 25 lat. Przykład Ukrainy pokazuje, że nawet pomimo trwającej już od ponad dwóch lat wojny dalej wiele osób nie zostało powołanych do wojska.
Żołnierz (zdjęcie ilustracyjne)
W pierwszej kolejności na wojnę idą bowiem zawodowi żołnierzy. Tych mamy w Polsce 186 tysięcy. Do tego 38 tysięcy żołnierzy Wojska Obrony Terytorialnej. Ewentualną mobilizacją wśród osób, którą mają kategorię A, zarządzają politycy. Nie oznacza to jednak, że wszyscy pójdą od razu na wojnę.
Kogo obejmie mobilizacja w razie wojny?
– Wezwania przede wszystkim otrzymują żołnierze pasywnej rezerwy, którzy posiadają nadany przydział mobilizacyjny. Osoby, które nie miały wcześniej styczności z wojskiem, nawet jak mają odpowiednią kategorię, raczej więc nie będą wzywane na początku ewentualnego konfliktu – mówi przedstawicielka Wojska Polskiego kpt. Joanna Maciaszek w rozmowie z Business Insider Polska, gdzie tłumaczy, jak mogłaby przebiegać ewentualna mobilizacja.
Mobilizacja może być albo powszechna, albo częściowa. W tym drugim wariancie do wojska zostają powołani mężczyźni z wybranych województw czy powiatów. Decydują o tym politycy. Zwolnieni z mobilizacji są posłowie, senatorowie czy osoby wykonujące mandat radnych. Ponadto powołane nie zostaną osoby, które “ze względu na posiadane kwalifikacje lub zajmowane stanowiska” są niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa.
Niektórzy są zwolnieni z mobilizacji
Kpt. Joanna Maciaszek wymienia, że mogą być to na przykład pracownicy urzędów, NBP, CBA czy ABW, jednostki podległe ministerstwa oraz świadczące “usługi związane z utrzymaniem systemów łączności na potrzeby kierowania bezpieczeństwem narodowym”. Dotyczy to także przedsiębiorstw zbrojeniowych oraz bliżej pracujących z armią. “Sformułowania dotyczące wyłączenia pracowników firm czy instytucji nie są jednak dość ostre. Wszystko będzie zależało więc koniec końców od wojska” – pisze Business Insider. Na front trafić nie mają także pracownicy mediów publicznych – TVP czy Polskiego Radia.