Koniec z zapłakaną Igą Świątek. Koniec z nieopierzeniem. Musimy być dumni
Iga Świątek
Iga Świątek była po prostu lepsza w kluczowych momentach, wręcz perfekcyjna w półfinale w Madrycie z Madison Keys wtedy, kiedy było tego potrzeba i to jest też dobry przykład jej mistrzostwa. A właśnie tego będzie potrzebować w tym roku. Nie tylko w Hiszpanii, z kimkolwiek zagra w sobotę finale. I nie tylko we French Open, które coraz bliżej na horyzoncie, a które stało się w ostatnich latach jej królestwem. Później będzie jeszcze trudniej, ale Polka wygląda na gotową.
– Ona może wygrać pojedynczy mecz z każdą przeciwniczką, ale to nie będzie tenisistka, którą stać na wygrywanie seriami – słyszałem sporo takich opinii od fachowców od tenisa na początku drogi Igi Świątek. Nie sprawdziły się ani trochę. Ponad 100 tygodni na pozycji liderki rankingu WTA, umiejętność radzenia sobie z presją, ciągły rozwój – mamy tenisistkę, która już jest jedną z najlepszych w historii tego sportu.
Dla kogoś, kto wychowywał się w czasach, gdy awans Polki do trzeciej rundy turnieju Wielkiego Szlema był epokowym wydarzeniem, to nie do pojęcia. Swoją drogą, warto jednak w tym wszystkim pamiętać, że Świątek czasem będzie przegrywać i zdarzą jej się kryzysy. Choć oby nie w tym roku, bo to, co najtrudniejsze, dopiero przed nią, a schody dopiero się zaczynają. Ale po kolei…
Iga Świątek była lepsza w kluczowych momentach
Na razie Iga podbija Madryt, a sposób, w jaki poradziła sobie z Madison Keys, to kolejny popis dojrzałości i świadomości własnych atutów. Sam wynik, 6:1, 6:3 dla Polki pokazuje gładką wygraną, ale to był bardziej wyrównany mecz, niż wskazuje liczba gemów zdobytych przez Amerykankę.
Iga była po prostu lepsza w kluczowych momentach, wręcz perfekcyjna wtedy, kiedy było tego potrzeba i to jest też dobry przykład jej mistrzostwa. A właśnie tego będzie potrzebować w tym roku. Nie tylko w Madrycie, z kimkolwiek zagra w sobotę finale. I nie tylko we French Open, które coraz bliżej na horyzoncie, a które stało się w ostatnich latach jej królestwem. Przed nią igrzyska, które traktuje szczególnie.
W Tokio Iga Świątek utonęła we łzach
Wspominam o tym dlatego, że pamiętam jeszcze jeden obrazek z Igą w roli głównej. Tokio, igrzyska olimpijskie w 2021 r., jakiś mały kort i mecz drugiej rundy z Paulą Badosą. Nic nie ułożyło się po myśli Polki, która chwilę po przegranym meczu utonęła we łzach, chowając głowę pod ręcznikiem. I wtedy też ktoś szeptał, że brakuje jej jednak odporności.
Iga Świątek po porażce w Tokio
Latami mówiło się, że turniej olimpijski nie jest tak ważny dla tenisistów jak dla zawodników w innych dyscyplinach sportu. Wydaje mi się, że to się zmieniło. A w przypadku Świątek od początku było zupełnie inaczej z wielu powodów. Po tamtej porażce spytałem Darię Abramowicz, psycholożkę, która pracuje z Igą, czy jej zawodniczka była w Japonii “przemotywowana”.
– Trudno mi odnosić się do tego sformułowania, ale jak sama Iga powiedziała – była na pierwszych igrzyskach, a to odmienne doświadczenie od tego, z czym dotąd się stykała pod wieloma względami. Wspominała też, że była pod wpływem stresu, ale związanym raczej z generalnie wymagającym sezonem. Same igrzyska emocjonalnie okazały się trudne, choćby ze względu na tradycje rodzinne oraz wolę i dumę z reprezentowania kraju, co zawsze było dla niej ważne – powiedziała wtedy Daria.
[object Promise]
– Tak naprawdę jednak największą zmienną nie było “przemotywowanie” czy “chcenie za bardzo”, ale co innego. Tenisista podczas igrzysk nie może zachować rutyny. Do tego po przesuniętej części sezonu zrobiło się ciasno i po zejściu z trawy było mało czasu na trening na innej nawierzchni, co widać też po wynikach innych zawodników. Wracając więc do początku – wiele czynników złożyło się na wyższy poziom stresu, ale nie uważam, żeby u sportowców występowało to “chcenie za bardzo” – dodała.
Na wpis Igi zareagował Kamil Stoch
Dodała jeszcze coś ważnego. – Igrzyska to zawody jak każde, bo spotykają się te same osoby, ale już sama impreza jest jak żadna inna. Uwarunkowania zewnętrzne często wpływają na to, jak wypada się na arenie. I to jeden z podstawowych elementów psychologicznych do przepracowania przed igrzyskami. A jednak mimo wszelkich narzędzi, jakimi dysponuje psychologia, nic nie zastąpi doświadczenia, które opiera się na własnych przeżyciach. Nie bez powodu Kamil Stoch skomentował post Igi na Instagramie łacińską sentencją: “Przez cierpienie do zwycięstwa”. To pokazuje, jak ważne jest doświadczenie, szczególnie w kontekście igrzysk – powiedziała Abramowicz.
Od tamtej pory minęły prawie trzy lata, a za chwilę Iga już z doświadczeniem ruszy po olimpijski medal, bo nie ma się co oszukiwać, że Świątek jest jednym z naszych najmocniejszych kandydatów do podium. Doświadczenie już ma, jest lepsza i bardziej świadoma. Zwycięstwo czy porażka w finale w Madrycie nic tu nie zmieni. Choć oczywiście Polka ma wszystko, żeby w drodze do Paryża podbić też Madryt.