Incydent z black hawkiem. Na jaw wyszły szokujące fakty. Policyjni eksperci oburzeni

638433582392635854.jpg

Gigantyczny koszt — tak minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński określił wartość naprawy policyjnego black hawka. Chodzi o ponad 2 mln zł na serwis śmigłowca, który w sierpniu 2023 r. zahaczył o linie wysokiego napięcia podczas pikniku. Wszystko miało miejsce w kampanii wyborczej, a maszynę na miejsce pomógł sprowadzić ówczesny wiceszef MSWiA Maciej Wąsik. Policyjni eksperci nie kryją oburzenia.

W Sarnowej Górze niedaleko Ciechanowa (woj. mazowieckie) o włos nie doszło do tragedii. Policyjny śmigłowiec podczas bardzo niskiego przelotu zahaczył o linie wysokiego napięcia.

Policyjny black hawk o mało co się nie rozbił. Gigantyczne koszty

Od incydentu minęło prawie pół roku i dopiero teraz opinia publiczna poznała szczegóły sprawy. W poniedziałek (12 lutego) minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński poinformował, że koszt naprawy black hawka jest “gigantyczny” i przekracza 2 mln zł.

– Ten black hawk jest uziemiony do maja, wtedy ma skończyć się remont. Ale to, co najbardziej szokujące w tej sprawie, to to, że zaraz po tym incydencie, po tym zagrożeniu w ruchu lotniczym, nie zakończono w ministerstwie nawet postępowania szkodowego. To my jako nowa ekipa zakończyliśmy to postępowanie. (…) To oznaczało, że tak naprawdę osoby potencjalnie odpowiedzialne nie zapłaciłyby nawet złotówki za to, do czego doprowadziły — mówił Kierwiński na antenie TVN24.

Minister dodał, że “pilot odpowiedzialny za incydent dostał nawet podwyżki”. O komentarz do sprawy zapytaliśmy policyjnych ekspertów.

Policyjni eksperci nie kryją oburzenia. Kto za to zapłaci?

– Zawsze, kiedy policjant dokona szkody w mieniu służbowym, na przykład rozbije radiowóz, bądź, jak w tym przypadku, uszkodzi black hawka, wszczyna się postępowanie, które ma wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Jeśli szkoda powstała z winy nieumyślnej policjanta, można go obciążyć kosztami do wysokości trzech pensji. W tym przypadku przepis ten nie ma zastosowania, ponieważ pilot jest już emerytem — wskazuje w rozmowie z “Faktem” przewodniczący NSZZ Policjantów Rafał Jankowski.

Jankowski podkreśla, że “oceniając sytuację na podstawie dostępnych powszechnie nagrań, wygląda, że zawiódł rekonesans bądź zabezpieczenie miejsca przez organizatora”. – Na nurtujące wszystkich pytanie, kto wydał polecenie udziału black hawka w tym wydarzeniu, nie umiem na nie odpowiedzieć, bo nie mam wiedzy na ten temat. Myślę, że Minister Kierwiński zna odpowiedź — dodał.

Z kolei były dyrektor biura kryminalnego Komendy Głównej Policji insp. Marek Dyjasz dziwił się, dlaczego wewnętrzne postępowanie ws. incydentu ze śmigłowcem trwa tak długo. — Zazwyczaj dzieje się to znacznie szybciej. Znam przypadki, kiedy policjanci zostali uznani winnych poniesionych strat i musieli je pokryć — komentował wykładowca Uniwersytetu WSB Merito w Opolu.

— W tym przypadku helikopter był pewnie ubezpieczony, więc to ubezpieczyciel poniesie koszt naprawy. Ale może on dochodzić, na przykład na drodze powództwa cywilnego, pokrycia tych kosztów przez osobę, która była winna awarii. Fakt, że policjant, który pilotował ten helikopter, odszedł ze służby, nie zwalnia go z pokrycia tych kosztów — dodał.