Śmierć Pauliny Antczak spowija mrok. "Kto i dlaczego zabił naszą córkę?"

Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa ws. zabójstwa Pauliny Antczak

Wrocławska prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania przeciwko Dawidowi Z. w sprawie o zabójstwo Pauliny Antczak. Tłumaczenie śledczych jest takie, że sprawa ta już jest rozpatrywana przed sądem. Tyle że pod innym kątem. W nim były chłopak 25-latki odpowiada za nieumyślne spowodowanie śmierci i nieudzielenie pomocy. Z opinii biegłych wynika jednak, że Paulina została otruta lekiem o nazwie amiodaron.

• – Sami doszliśmy do ustalenia przyczyny zgonu, to teraz niech wymiar sprawiedliwości dojdzie do tego, kto i dlaczego zabił naszą córkę – słyszę od Antczaków
• Matka Pauliny: – Jak to postępowanie może zostać wyjaśnione, jak przełożoną sędzi Antoniny Surmy, która obecnie prowadzi sprawę, jest sędzia Aneta Talaga, która w pierwszej instancji uniewinniła Dawida, odrzucała wszystkie nasze wnioski, nie zgodziła się na ekshumację i ponowną sekcję mimo braku ustalenia przyczyny zgonu?
• – O co tu chodzi? Przecież biegli już trzy razy potwierdzili to samo. Paulinę zabił amiodaron. Naprawdę nikt w wymiarze sprawiedliwości nie widzi potrzeby wyjaśnienia tego? – dodaje Iwona Antczak
• Więcej takich historii przeczytasz na stronie głównej Onetu

***

Antczakowie w marcu zeszłego roku – jeszcze przed wyrokiem sądu okręgowego, który w maju przekazał sprawę do ponownego rozpoznania – skierowali wniosek do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Wtedy jeszcze Zbigniewa Ziobry.

Wnioskowali o przeniesienie sprawy śmierci Pauliny poza Wrocław, objęcie jej nadzorem i przeprowadzenie postępowania w kierunku zabójstwa, a nie nieumyślnego spowodowania śmierci i nieudzielenia pomocy.

Z ustaleń Onetu wynika, że Prokuratura Krajowa przekazała sprawę do Prokuratury Regionalnej, ta do okręgowej we Wrocławiu, a ta z koeli do rejonowej dla Wrocławia-Śródmieścia.

W październiku wrocławska prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania przeciwko Dawidowi Z. w sprawie o zabójstwo Pauliny. O decyzji w tej sprawie Antczakowie zostali poinformowani kilka dni temu. Jeszcze w tym tygodniu złożą odwołanie.

Dawid przedstawił kilka wersji śmierci Pauliny Antczak

Tłumaczenie śledczych jest takie, że sprawa przeciwko Dawidowi wciąż toczy się przed wrocławskim sądem. Dla prokuratury nie ma znaczenia, że postępowanie to dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci i nieudzielenia pomocy, bo kwalifikacja prawna może się jeszcze zmienić. Na śmierć Pauliny patrzą jak na całość.

Z tego samego powodu wrocławska prokuratura rejonowa odmówiła też wszczęcia śledztwa na wniosek, jaki Antczakowie złożyli w grudniu zeszłego roku. To zawiadomienie też dotyczyło zabójstwa Pauliny, ale skierowane było nie tylko przeciwko Dawidowi, ale też innym osobom, które miały mu w tym pomóc. Od tej decyzji już się odwołali.

“Robią wszystko, żeby nam to utrudnić”

– Gdybyśmy składając subsydiarny akt oskarżenia, dysponowali takimi dowodami jak teraz, to już wtedy sprawa toczyłaby się o zabójstwo. Teraz już wiemy, że córka została zabita, ale sąd nie kwapi się ze zmianą kwalifikacji – mówi Onetowi Iwona Antczak, mama Pauliny.

Przełom w wyjaśnianiu sprawy nastąpił osiem lat po śmierci Pauliny, po ekshumacji jej ciała i przeprowadzeniu badań toksykologicznych. Zajęli się tym biegli z Zakładu Medycyny Sądowej ze Szczecina. Z ich opinii wprost wynika, że ktoś za życia “w sposób intencjonalny” podał 25-latce amiodaron w toksycznej dawce, co budzi “uzasadnione podejrzenie działania karygodnego osób trzecich”. Substancja ta została wykryta nie tylko w badanych narządach, ale też w ziemi i trumnie.

– Na podstawie tego materiału i tych wyników wniosek nie może być inny. Lek podano nie po to, żeby pomóc, ale żeby zaszkodzić – mówił na ostatniej rozprawie prof. Mirosław Parafiniuk, biegły ZMS w Szczecinie. – Ten lek w takim stężeniu należy traktować jako truciznę – dodał.

W odpowiedzi na pytania sądu biegli wyjaśniali, że istnieje możliwość rozpuszczenia amiodaronu w kroplówce sterofundin. Taka kroplówka była w mieszkaniu Pauliny, ale zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Została jednak uwieczniona na zdjęciach zrobionych przez technika.

Kroplówka, której nie zabezpieczyli śledczy w mieszkaniu Pauliny Antczak

– Dlaczego my, jako rodzice, mamy prowadzić śledztwo za organy ścigania? Nie mogę tego pojąć do dzisiaj. A organy ścigania robią wszystko, żeby nam to utrudnić i rozmyć dowody – słyszę od Iwony Antczak.

– Biegli wyraźnie powiedzieli, że do rozpuszczenia amiodaronu potrzebna jest glukoza, która znajduje się również w sterofundinie, czyli kroplówce, która była na miejscu zgonu. Pani sędzia przekręciła jednak wypowiedź biegłych i stwierdziła, że w tej kroplówce nie da się tego podać – irytuje się mama Pauliny. – I nie zgodziła się, by zbadać, kto wyniósł kroplówkę ze szpitala, bo uznała, że to bez znaczenia – dodaje.

Antczak: – O co tu chodzi? Przecież biegli już trzy razy potwierdzili to samo. Paulinę zabił amiodaron. Naprawdę nikt w wymiarze sprawiedliwości nie widzi potrzeby wyjaśnienia tego?

“Zmiana sędzi nic nie da”

Rodzice Pauliny nie wierzą, że przed wrocławskim sądem uda się wyjaśnić, kto stoi za śmiercią ich córki. Wskazują na powiązania zawodowe.

– Jak to postępowanie może zostać wyjaśnione, jak przełożoną sędzi Antoniny Surmy, która obecnie prowadzi sprawę, jest sędzia Aneta Talaga, która w pierwszej instancji uniewinniła Dawida, odrzucała wszystkie nasze wnioski, nie zgodziła się na ekshumację i ponowną sekcję mimo braku ustalenia przyczyny zgonu? Nic dodać, nic ująć. Zmiana sędzi nic nie da, bo to dalej będzie Wrocław – mówi Iwona Antczak.

Dlatego chcą, by sprawa została przeniesiona z dala od Wrocławia i była nadzorowana przez prokuratora generalnego.

– Sami doszliśmy do ustalenia przyczyny zgonu, to teraz niech wymiar sprawiedliwości dojdzie do tego, kto i dlaczego zabił naszą córkę – słyszę od Antczaków.

Śledztwo rodziców Pauliny

Antczakowie od dziewięciu lat na własną rękę próbują ustalić, dlaczego ich 25-letnia córka nie żyje. Sprawa w sądzie przeciwko Dawidowi Z. toczy się tylko dlatego, że to oni wyszli z subsydiarnym aktem oskarżenia.

To oni zdobyli zgodę na ekshumację i sami zapłacili za ponowną sekcję zwłok i badania toksykologiczne, których wcześniej nie zleciła prokuratura, bo nie widziała takiej potrzeby.

Jak już pisaliśmy, przeprowadzone przez Zakład Medycyny Sądowej w Szczecinie badania toksykologiczne rzucają zupełnie nowe światło na śmierć Pauliny i stoją w sprzeczności z dotychczasowymi ustaleniami śledczych.

Paulina zmarła 24 września 2014 r.

Odkąd rodzice Pauliny otrzymali wyniki badań toksykologicznych, nie mają wątpliwości, że ich córka została zabita. Wskazują na jej byłego chłopaka Dawida, który – jak zeznał – był z nią sam, gdy umierała.

Dawid tylko raz pojawił się w sądzie, na pierwszej rozprawie w pierwszym procesie. Wtedy też prosił sąd o “sprawiedliwy wyrok i łagodny wymiar kary”. Został uniewinniony od zarzucanych mu czynów: nieumyślnego spowodowania śmierci i nieudzielenia pomocy. W drugiej instancji sąd przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. – Kim on jest, że oni go tak chronią? – pytała Iwona Antczak po wyroku sądu w maju zeszłego roku.

Obecnie proces toczy się bez niego. Jak na razie sąd nie widzi potrzeby, by wezwać go do złożenia wyjaśnień. Złożony w grudniu wniosek pani prokurator o przesłuchanie Dawida jak dotąd nie nie został rozpoznany.

Zagadka śmierci Pauliny Antczak

Paulina Antczak zmarła w nocy 24 września 2014 r. w swoim mieszkaniu we Wrocławiu. Gdy umierała, nie była sama. W pokoju obok był jej chłopak, Dawid. Historię śmierci Pauliny opisaliśmy w reportażu “Nie chcę skończyć tak jak ona”.

Dawid przedstawił kilka wersji jej śmierci. Nie wiadomo, która z nich jest prawdziwa. A może żadna. Koleżance mówił, że Paulina nagle upadła, zalała się krwią i zmarła. Co innego przekazał śledczym. Raz mówił, że zbudziło go jej charczenie, raz, że były to uderzenia w ścianę, a jeszcze innym razem, że wstał, gdy zadzwonił budzik.

To on miał wezwać do niej pogotowie. Jak zeznał, reanimował ją według wskazówek dyspozytora numeru 112. Tyle że przesłuchany po dwóch latach operator zapewnił, że wcale go nie instruował.

Gdy Dawid wezwał pogotowie była godz. 5.05. Ale już o 3.29 wysłał do ojca SMS o treści: “Odezwij się do mnie, Paulina nie żyje”. Co robił przez półtorej godziny? Nie wiadomo. Nigdy tego nie ustalono.

Porażka prokuratury

Wrocławska prokuratura, która badała sprawę, nigdy nie wyjaśniła, co było przyczyną śmierci Pauliny. Nie miała jednak problemu ze stwierdzeniem, że do jej śmierci nikt się nie przyczynił i sprawę umorzyła. Wcześniej prokurator już podczas oględzin uznał, że zgon nastąpił we śnie, na skutek upojenia alkoholem. Później prokuratura się z tego wycofała, bo jak wykazała sekcja, dziewczyna nie miała w organizmie nawet odrobiny alkoholu.

Kontakt z autorem: [email protected]