W lasach wokół Mirachowa woda wypełniła już wiele dolinek i wąwozów, a nawet częściowo leśne drogi. Wszystko spływa teraz dalej na sąsiadujące działki. Służby robią, co mogą, ale, zdaniem tutejszych, w sprawę powinni się bardziej zaangażować leśnicy.
Woda z lasu zalewa działki w Mirachowie. Mieszkańcy boją się o swoje domy
Deszczowa i wilgotna aura stale przynosi kłopoty. Strażacy nieustannie interweniują w związku z podtopieniami, rzeki wylewają na okoliczne pola, poważnie sytuacja wygląda również w lasach. Mieszkańcy Mirachowa (gm. Kartuzy) walczą z napierającą wodą, która właśnie spomiędzy drzew przedziera się na ich działki. Z wypełnionych po brzegi dolinek i wąwozów wszystko spływa niżej, prosto na sąsiadujące łąki, podchodząc nawet niebezpiecznie blisko domów.
– [Woda] spływa na dół, mój las zalewa, potem się przedostaje, zalewa mój teren, pola, podchodzi pod zabudowania. Mam staw pełny, już nie ma gdzie jej spuszczać. A z tyłu wody jest pełno. Nie wiem, co robić – opowiada pan Kazimierz, mieszkaniec Mirachowa. – Wystarczy pół dnia ulewy i ja już pływam.
Służby reagują, jak mogą. Niestety, zdaniem mieszkańców, samorząd czy strażacy, choć pomagają właściwie od razu, nie rozwiążą samodzielnie problemu – wszak woda spływa z terenów Lasów Państwowych i to one powinny się też sprawą zainteresować.
– Burmistrz mnie serdecznie przyjął, ale co tu sam burmistrz może. Według mnie to w kompetencji Nadleśnictwa jest. To od nich wszystko z góry schodzi – dodaje pan Kazimierz, sugerując, że leśnicy mogliby jakoś poprowadzić wodę z powrotem do lasu. – Ja rozumiem, że woda sama spływa z góry na dół, ale powinien być zagwarantowany odpływ ode mnie, żeby ona mogła dalej pójść.
Powracający problem w Mirachowie
W Nadleśnictwie Kartuzy problem Mirachowa jest znany. Konkretnie chodzi tu o obszar ul. Kożyczkowskiej, ale podobna sytuacja występuje w całej tej części wsi, graniczącej z lasem (m.in. zalewane jest również mirachowskie boisko). Wszystko powraca zawsze, gdy pojawia się większa ilość wody.
Główne powody są dwa, jak mówi Michał Majewski, nadleśniczy Nadleśnictwa Kartuzy. Pierwszy z nich to kwestie klimatyczne – coś, co obserwujemy już od dłuższego czasu.
– Niestety klimat nam się zmienia. Brak zim powoduje to, że w przypadku intensywnych opadów (deszczu, a nie śniegu), ta woda nasyca glebę, wypełnia wszelkie zagłębienia, a jej nadmiar niestety spływa na tereny niżej położone – tłumaczy Michał Majewski.
Drugi powód jest z kolei bardziej zależny od lokalnych władz czy służb. Na wspomnianym obszarze wsi Mirachowo bowiem system odwonienia nie funkcjonuje w pełnym zakresie.
– To też powoduje, że ten nadmiar [wody] niestety nie ma możliwości spływania dalej, tak, jak to kiedyś zostało przygotowane i wybudowane w zamierzchłych już dosyć czasach – dodaje nadleśniczy, zaznaczając przy tym, że to jednak nie tyle kwestia wieku systemu, ale bardziej jakichś zniszczeń. – Wieś się rozwijała i ten system może też został gdzieś uszkodzony, przerwany.
Niemniej leśnicy zdają sobie sprawę z problemu mieszkańców Mirachowa oraz roli, jaką odgrywają w próbach jego rozwiązania.
– Nie pozostajemy bierni. Spotykamy się i staramy się zaradzić temu problemowi bardziej w perspektywie długofalowej, niż tak jednorazowo. Trwają w tej chwili rozmowy – zarówno z powiatem, jak i z gminą – zapewnia Michał Majewski.
ZOBACZ TEŻ:
Ujrzymy rozwiązanie w najbliższym czasie?
Kartuski samorząd potwierdza, że rozmowy na ten temat już się odbyły. Władze gminy spotkały się z przedstawicielami nadleśnictwa, Zarządu Dróg Powiatowych, Starostwa Powiatowego, a także naczelnikiem OSP w Mirachowie. Wszyscy bowiem chcą znaleźć rozwiązanie problemu, bo każdego on dotyka.
– My też tutaj jesteśmy zalewani. Też jesteśmy narażeni na straty – wspomina Mieczysław Grzegorz Gołuński, burmistrz Kartuz. – Widzimy, jak to zrobić. Strony są chętne, żeby pomóc.
Na rozwiązanie jednak jeszcze poczekamy. Sama koncepcja odratowania sytuacji powstać ma w ciągu najbliższych dwóch-trzech tygodni. Samorządowcy muszą bowiem odpowiednio zbadać okolicę.
– Starostwo powiatowe zadeklarowało, że przygotuje koncepcję wybudowania krótkiego kolektora, który miałby usprawnić, udrożnić zalewane posesje – dodaje burmistrz Gołuński.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź “Dziennik Bałtycki” codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
News Related-
Małgorzata Kożuchowska i Redbad Klynstra byli parą. Wygadała się Katarzyna Nosowska
-
Oto ile pieniędzy zarabiają nauczyciele w roku 2023/2024. Takie są ich wypłaty i dodatki. Zobacz minimalne wynagrodzenie 28.11.2023
-
Janek poszedł tylko po jedzenie dla królików. Został ciężko ranny
-
CCC przecenia skórzane kozaki Lasocki. Zachwycają prostym krojem. Okazje też w eobuwie, Deichmann
-
Nie minęło 48 godzin. Błaszczak musi się tłumaczyć z deklaracji
-
Dania ze szkolnej stołówki. Koszmar czy miłe wspomnienie z dzieciństwa? Tak gotowano w PRL
-
Rosja szykuje uderzenie? Putin zatwierdził plan ws. armii
-
Ekstraklasa siatkarek. Pewna wygrana ŁKS Commercecon Łódź
-
Dane medyczne Polaków w sieci. Niewiele można z tym zrobić (aktualizacja)
-
Burza stulecia paraliżuje południową Rosję i Krym; zalane autostrady i budynki, setki tysięcy ludzi bez prądu
-
Android Auto: odświeżone Mapy Google w kolejnych samochodach
-
Lech Wałęsa ujawnił, co zrobił z pieniędzmi za Pokojową Nagrodę Nobla. Piękny gest
-
"Milionerzy" - Tomasz szedł jak burza, ale poległ na pytaniu o byka
-
Urządzili kobietom piekło i uciekli. Usłyszeli zarzuty. Znamy szczegóły