Pod szczytem K2 znaleźli fragmenty ciał. "W bucie była kość. Temat tabu"

Eliza Kubarska podczas wspinaczki. Z prawej – Wanda Rutkiewicz

Gdy zabrała pod szczyt K2 dzieci tych, którzy zginęli tam wiele lat wcześniej, znajdowali po drodze fragmenty ludzkich ciał. Dziś reżyserka Eliza Kubarska kończy prace nad filmem o Wandzie Rutkiewicz. Postanowiła sama sprawdzić, czy słynna himalaistka weszła na szczyt Annapurny, co kwestionowało wielu jej kolegów po fachu, posądzając Rutkiewicz o oszustwo. Dziś Kubarska zna odpowiedź na to pytanie. W dużej rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet reżyserka i wspinaczka tłumaczy też, dlaczego losy Rutkiewicz są jej tak bliskie. Ona sama również została posądzona o nieuczciwość, co, jak mówi, skończyło się zrujnowaniem jej życia na długi czas i atakiem paniki, który miał miejsce, gdy odbierała nagrodę.

  • Znalazł uprząż ubraną w spodnie. One były bardzo podarte. Obok leżał but, a w nim znajdowała się kość — tak Kubarska wspomina to, co działo się podczas trekkingu do bazy pod K2, gdy kręciła jeden ze swoich głośniejszych filmów
  • Takich ludzi, jak Bielecki czy Małek nie można ocenić. Oni zachowali się tak, jak mogli w tamtych warunkach. I z tą decyzją potem żyją do końca życia — mówi Kubarska, gdy pytamy ją o ocenę zdarzeń, które miały miejsce na Broad Peaku w 2013 r. i o których mówiła wtedy cała Polska
  • Kubarska była oburzona słowami Wojciecha Kurtyki — słynnego himalaisty, który w głośnym wywiadzie dla “Gazety Wyborczej” wyraził przekonanie, że Wanda Rutkiewicz na pewno nie weszła na Annapurnę. — Wiem, że chciał to później sprostować. Mam nadzieję, że przeprosi — komentuje
  • Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet

Ten wywiad to 25. odcinek naszego cyklu “Bez tlenu”. Na łamach Onetu dwa razy w miesiącu pojawiają się autorskie materiały (wywiady, reportaże, sylwetki) Jakuba Radomskiego, dotyczące himalaizmu.

Jakub Radomski: W filmie “K2. Dotknąć nieba”, który zrobił na mnie duże wrażenie, opowiadasz historię dzieci himalaistów, którzy zginęli w tragicznym roku 1986 na K2. Po kilkudziesięciu latach udajesz się z nimi na trekking pod tę górę. Szczególnie mocna jest scena, w której znajdujecie ludzkie ciało. Jak wpłynęło to na ciebie i twoich bohaterów?

Eliza Kubarska, reżyserka filmowa, artystka i wspinaczka: Mimo że już wcześniej wspinałam się od wielu lat, jakoś umknęło mi, że częścią krajobrazu ośmiotysięczników są fragmenty ludzkich ciał. To był temat tabu, bo stanowił czarną część himalaizmu. Pamiętam, jak szliśmy do bazy wysuniętej pod K2, przez lodowiec, i nagle Łukasz Wolf (syn Dobrosławy Miodowicz-Wolf, która zginęła na K2 w 1986 r. — przyp. red.) znalazł uprząż ubraną w spodnie. One były bardzo podarte. Obok leżał but, a w nim znajdowała się kość.

I wtedy wiesz… Oczywiście zastanawiasz się: “Kurcze, do kogo te rzeczy należą?”. Bo przecież należą do kogoś, kogo prawdopodobnie uznano za zaginionego, bo często nie znajduje się ciała i nie wiadomo, co się w ogóle z tą osobą stało. Myślę, że to musi być bardzo trudne dla rodziny. Nie bez powodu na pogrzebie często otwiera się trumnę. To takie symboliczne pożegnanie: widzisz człowieka w trumnie, on tam leży, jest martwy, a po jej zamknięciu rozpoczyna się okres twojej żałoby. Przeżywasz ją, a później możesz już żyć normalnie. Gdy tego wszystkiego brakuje, okres żałoby nawet nie może się zacząć. To się ciągnie latami za ludźmi, którzy stracili w ten sposób bliskich. Czasami nawet przez całe życie. Dlatego tamten moment był tak mocny dla nas wszystkich.

“Mam prawo nakręcić taki film”

W jednym z wywiadów powiedziałaś, że postać Łukasza Wolfa była dla ciebie z pewnych powodów szczególna w tym filmie. Chodzi o to, że on w górach poniósł podwójną stratę?

Jego mama, znana w środowisku jako “Mrówka”, zginęła w tamtym feralnym 1986 r. na K2, a tata Łukasza, Jan Wolf, poniósł śmierć kilka lat później w Tatrach. Łukasz był przede wszystkim moim kumplem i partnerem wspinaczkowym. Ten film stanowił dla mnie wyzwanie, bo nie jestem psychologiem, a oczywiste jest, że człowiek, który traci rodzica jako małe dziecko, ma traumę.

W jednej z recenzji filmu, dość krytycznej, przeczytałam, że odważyłam się przeprowadzić operację na otwartym sercu. Zatrzymałam się nad tym zdaniem, ale uznałam, że tak nie było. Po rozmowach, które odbyłam i po researchu, który zrobiłam, doszłam do wniosku, że miałam prawo nakręcić ten film. Ci ludzie chcieli tam pojechać i to wszystko zobaczyć. To być może była ich jedyna szansa na konfrontację z przeszłością.

Jak ten film wpłynął na bohaterów?

Myślę, że dał im dużo dobrego. W przypadku Hanii, córki Tadeusza Piotrowskiego, oraz Chrisa i Lindsay Tullis, dzieci Julie, efekt był właściwie natychmiastowy. Hania powiedziała mi nawet niedługo później, że bardzo dziękuje za ten film, bo dzięki niemu mogła się zmierzyć z trudnym tematem i teraz może żyć normalnie. W przypadku Łukasza było to bardziej skomplikowane, bo w trakcie prac do filmu dowiedział się, że jego mama zaczęła się wspinać w Himalajach dopiero po jego urodzeniu. Wiem, że po zdjęciach było mu ciężko, ale po jakimś czasie poukładał sobie wszystko w głowie i nabrał wiatru w żagle.

“Nie rozumiem, dlaczego oskarża się tych, co przeżyli”

W tamtym 1986 r. pod K2 śmierć w różnych okolicznościach poniosło aż 13 osób. W jednej z rozmów mówiłaś, że ostatnia sekwencja zdarzeń, kiedy wszyscy parli wtedy ku górze, mimo trudnych warunków, i nie każdy wrócił do bazy oraz późniejsze oskarżenia, przypominały ci trochę dyskusję wokół tego, co stało się na Broad Peaku w 2013 r. Miałaś na myśli to, że oskarżano niektórych o to, że oni przeżyli, a nie zrobili więcej dla tych, którzy zostali tam na zawsze. Przypomnijmy, w 2013 r. ze szczytu Broad Peaka zeszli Adam Bielecki i Artur Małek, a na górze pozostali Maciej Berbeka i Tomek Kowalski.

Rozmawiamy teraz o sytuacji, która miała miejsce po tragicznych zdarzeniach na Broad Peaku. Jeżeli chcesz znać moją prywatną opinię, to ja, jako osoba, która również się wspina, nie rozumiem, dlaczego oskarża się tych, którzy przeżyli, o to, że zrobili coś nie tak, jak mogliby zrobić.

Wrócę teraz znowu do 1986 r. Mam tak, że przy pracy nad filmem za każdym razem robię swoje prywatne śledztwo. Chcę się po prostu dowiedzieć, co się wydarzyło i dlaczego. Wtedy o śmierć Dobrosławy Miodowicz-Wolf obwiniany był Kurt Diemberger, który minął ją podczas zejścia i zdołał dotrzeć do obozu II, a “Mrówce” to się nie udało. Po tym, czego się dowiedziałam i po rozmowie z samym Kurtem, wiem, że nie można mu niczego zarzucić. Prawda jest taka, że jeżeli jesteś tak długo na tak ekstremalnej wysokości, to po prostu walczysz o przetrwanie.

Kończę teraz prace nad filmem o Wandzie Rutkiewicz, która w tamtym 1986 r. też była pod K2 i zdobyła szczyt. Niedługo później Wanda w jednym z wywiadów wzięła w obronę Kurta, porównując tamto zejście do walki ocalałych z pogromu, ale jednak będących u kresu. Pamiętam dokładnie słowa, jakie skierowała wtedy do dziennikarza: “Ja nie winię Kurta Diembergera, który był u kresu. Są sytuacje, w których już po prostu nie jesteśmy w stanie” — powiedziała Wanda, a potem w odpowiedzi na kolejne oskarżenia dodała: “Proszę pana, nas tam z łapanki nie biorą. My tam idziemy dobrowolnie”.

Wanda Rutkiewicz

To jest tak, że my, siedząc na ciepłych kanapach, najczęściej nie wiemy, o co chodzi. Szczególnie tyczy się to mediów, które nie wiedzą, o czym mówią. Po Broad Peaku bardzo dziwiła mnie reakcja środowiska, które przecież wie, o czym mówi, ale miałam wrażenie, że niestety przy tamtej okazji załatwiało swoje interesy. Takiego człowieka, jak Diemberger, takich ludzi, jak Bielecki czy Małek, nie można ocenić. Oni zachowali się tak, jak mogli w tamtych warunkach. I z tą decyzją potem żyją do końca życia.

Filmem, który przyniósł ci najwięcej nagród, jest “Ściana Cieni”. To dokument o próbie zdobycia mającej prawie 8000 m n.p.m., bardzo trudnej góry Jannu, w którym całą historię opowiadasz z perspektywy Szerpów. Dlaczego właśnie w ten sposób?

Spojrzenie na ludzi, którzy żyją daleko od cywilizacji i blisko natury, zawsze mnie fascynowało. Lubię ich obserwować: jak sobie radzą z rzeczywistością i otaczającą ich przyrodą, która bywa wymagająca i trudna. Kiedy byliśmy na wyprawach wspinaczkowych lub kiedy robiłam filmy, ci ludzie zawsze dziwili się, dlaczego tak długo jesteśmy w ich miejscu. Zwykli turyści zwykle przyjeżdżali i odjeżdżali, spali w hotelach. A my chętnie wchodziliśmy w ich rodziny i społeczności. I w końcu zawsze nas akceptowali, pozwalali nam wejść do swoich domów.

Opowiadałaś, że kręcąc “Ścianę cieni”, podjęłaś w górach ryzyko, mimo że miałaś w domu małe dziecko. To było trudne, czy bardziej zadziałał automatyzm?

Bardzo się denerwowałam przed ruszeniem na tamtą wyprawę. Miałam w głowie, że moje dziecko miało wtedy cztery i pół roku, czyli dokładnie tyle, ile miał Łukasz Wolf, gdy jego mama zginęła na K2. Ta myśl cały czas do mnie wracała. Musiałam sobie powtarzać: “Spokojnie, wspinać się będą Dmitrij Gołowczenko, Siergiej Niłow i Marcin Tomaszewski. Oni realizują swój hardcorowy cel, a ty jesteś reżyserką. Nie jedziesz tam jako alpinista, a jedynie po to, by zrealizować film”.

Trójka wspinaczy chciała zdobyć wschodnią ścianę Jannu, czego przed nimi nie dokonał nikt, a próbowali tego najlepsi alpiniści świata. Mnie interesowali Szerpowie, alpiniści mieli być tłem do opowieści. Doszło jednak do scenariusza, którego się nie spodziewałam: na skutek konfliktu z trójki wspinaczy pozostała tylko dwójka. I ta dwójka, pomimo że była osłabionym zespołem, postanowiła dalej wspinać się na tę bardzo wymagającą górę. Już wtedy wiedziałam, że to nie wróży dobrze. W pewnym momencie okazało się, że ci wybitni wspinaczce nie wejdą na szczyt, choć zostało im 300 metrów. Byli już 14. dni w ścianie, brakowało im jedzenia.

W bazie nie było żadnego innego wspinacza poza Szerpami. Marcin już zdążył wyjechać, prognozy pogody były złe, a oni przekazują wiadomość, że spróbują ewakuować się na drugą stronę góry, do zupełnie innej doliny, oddalonej ode mnie o tydzień drogi, przez wysokie 4-5 tysięczne przełęcze. Poprosili mnie, żebym ich nawigowała, bo tamtej ściany nie znają i tam po nich poszłam. Było dla mnie oczywiste, że muszę to zrobić.

Eliza Kubarska na lodowcu Yamatari podczas zdjęć do “Ściany cieni”

Przekazywałam im informacje o nieznanej nam ścianie, zebrane od mojego Davida (Kaszlikowskiego — przyp. red.) i eksperta topografii Grzegorza Głazka, i z Zosią Moruś, silną dziewczyną z mojej ekipy filmowej, która uprawiała triathlon, wyszłyśmy im naprzeciw. To była zima: duże opady śniegu, lawiny. Było to ryzykowne, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Spotkaliśmy się po sześciu ciężkich dniach.

Kubarska: Wanda Rutkiewicz była pionierką

Rozmawialiśmy już o tym, że pracujesz teraz nad filmem dokumentalnym o Wandzie Rutkiewicz. Udało ci się dotrzeć do wielu materiałów w tym jej zdjęć, które wcześniej mało kto widział. Jaką Wanda była kobietą?

Skomplikowaną wewnętrznie, złożoną, ale jednocześnie ciekawą, bardzo inteligentną, na pewno wyprzedzającą swoje czasy. Wanda Rutkiewicz zapłaciła całym swoim życiem za to, że była kobietą, która miała marzenia i potrafiła być bezkompromisowa. Wiesz, to są takie cechy, które my dzisiaj wielbimy u ludzi. Pożądamy ich u lidera, zwłaszcza gdy tym liderem jest mężczyzna. Niestety, w przypadku kobiety zaczyna to być z jakiegoś tajemnego powodu bardziej skomplikowane. Poza tym Wanda była pionierką. W 1978 r. zdobyła Mount Everest jako pierwsza Europejka i pierwsza osoba z Polski. Później jako pierwsza osoba z Polski weszła też na K2.

Wanda już po Evereście obawiała się trochę odbioru. Mam materiały, w których mówi o swojej obawie, że mężczyźni będą ją postrzegać jako konkurencję, dlatego że ona była jako jedyna z Europy na najwyższej górze świata, a ich jest 20 czy nawet 30, i w związku z tym media bardziej interesują się nią. Za tymi słowami poszły pewne rzeczy, które się później wydarzały. Wanda zapłaciła wysoką cenę za życie, które wymyśliła sobie w tamtych czasach.

“Nagle zaczęłam się bać tych ludzi”

Ty sama też dużo przeżyłaś. W 2011 r. w środowisku górskim pojawiły się zarzuty na temat twojego i Dawida Kaszlikowskiego przejścia na Grenlandii, gdzie wytyczyliście nową drogę. Pojawiła się też książka, która w zakamuflowany sposób oskarżała was o nieuczciwość. Poszliście do sądu, który uznał, że książka zakłamywała fakty i godziła w wasze dobre imię, odrzucono też oskarżenia o manipulacje. Jak bardzo to wszystko uderzyło w ciebie? Słyszałem, że podczas jednego z festiwali, gdy odbierałaś nagrodę, miałaś atak paniki.

Ten atak paniki wydarzył się, kiedy odbierałam ważną nagrodę jury na dużym festiwalu w Toronto za film o nomadach morza w 2014 r., czyli trzy lata później. Wyczytano nasz tytuł, moje nazwisko, zaproszono mnie na scenę. Szłam z publiczności, ludzie rozstępowali się, bili brawo, odwracali się do mnie z uznaniem. A ja nagle zaczęłam się ich bać, chciałam uciec, schować się. Bo przypomniało mi to historię z 2011 r., kiedy nagle, znienacka zostaliśmy zaatakowani. To tylko przykład na to, jak trudno wyleczyć się ze skutków pomówienia i hejtu, który się wtedy na nas wylał.

Psychologicznie bardzo trudno wyjść z tego obronną ręką. W momencie, gdy cała ta nieprzyjemna historia wokół nas była coraz bardziej nakręcana, pomogło mi wspinanie i robienie filmów. Pamiętam, że uciekłam wtedy na Borneo i pracowałam właśnie tam nad filmem “Badjao. Duchy z morza”. Siedziałam w domku na morzu i patrzyłam na tych ludzi, którzy w większości są niepiśmienni i mają wiele dzieci. Próbowałam przewartościować swoje życie, zrozumieć, co tak naprawdę jest w nim ważne, a co nie.

Byliśmy z Davidem zdruzgotani. Czuliśmy, że część naszego życia, które bardzo kochaliśmy, została zniszczona. Trudno jest mi o tym opowiadać, bo kiedy wydarza się jakaś tragedia, jesteś chory na raka, albo, nie wiem, umiera ci bliska osoba, masz współczucie wokół i możesz o tym opowiadać innym ludziom. W przypadku pomówienia twoje życia oraz pasja zostają zrujnowane. Tracisz też dostęp do funduszy, sponsorzy, partnerzy zaczynają obawiać się współpracy z tobą, odchodzą.

Eliza Kubarska i David Kaszlikowski

Wiesz, co mnie bardzo zabolało? Że ludzie nie wiedzieli, co myśleć. Na tym właśnie polega planowana dezinformacja. Pojawiało się tak dużo różnych artykułów, postów, hejtu, często bardzo agresywnego dla nas, że nawet serdeczni ludzie mówili mi: “Słuchaj, ja po prostu nie wiem, co myśleć. Lubię cię, jesteś fajna, ale po prostu nie wiem”. A to był czas, kiedy ja nawet nie znałam słowa “hejt”. To było cholernie bolesne doświadczenie. Z perspektywy czasu widzę, że tamte przeżycia dały mi odwagę społeczną. Dziś, kiedy jestem świadkiem pomówienia, nie boję się reagować.

“Mam nadzieję, że Kurtyka przeprosi”

A wtedy?

Wtedy wielu ludzi, którzy nas znali i wiedzieli, na jakim poziomie wspinaczkowym jesteśmy, oraz jaki reprezentujemy poziom moralny, zamilkli, bo byli przerażeni. Bali się linczu, który przytrafił się nam. A to były osoby, które naprawdę dobrze nas znały i pracowały z nami przez lata.

Pracując w ostatnim czasie nad filmem o Wandzie, natrafiłam oczywiście na historię z 1991 r., kiedy podważono zdobycie przez nią Annapurny. Zebrała się wtedy komisja, ostatecznie uznano, że była na szczycie, ale nie zmieniło to opinii części osób ze środowiska. Dwa lata temu, 30 lat później, Wojciech Kurtyka w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej” chłapnął jak z rękawa, oskarżając mocno Wandę, że nie była na szczycie Annapurny, nie mając do tego podstaw. On nie wykonał nawet minimalnego researchu w tej sprawie, nie było go na tamtej wyprawie, powoływał się na niesprawdzone opinie kolegów, a zdjęcie Wandy ze szczytu porównał nie z tym, z którym powinien. Wiem, że chciał to później sprostować. Mam nadzieję, że przeprosi Wandę.

Dlaczego ludzie, którzy wtedy oskarżyli Wandę, a później mnie i Davida, nie wykonali wysiłku, żeby to wszystko dokładnie przeanalizować? To jest tak naprawdę proste – sprawdzić, czy Rutkiewicz była na szczycie Annapurny. Ja to sprawdziłam.

I?

Wanda była na szczycie. Pomyślałam sobie wtedy, że nie ma prawdopodobnie drugiego człowieka poza mną, który jest filmowcem i poprzez podobieństwo przeżyć może tak opowiedzieć historię Wandy. To jest straszliwe przeżycie, naprawdę. W przypadku Wandy było to ciągłe: “Była na szczycie, a może nie była”. “A może jej się tylko wydawało, że była?”. Chciałam w moim filmie pokazać, jak czuje się taka osoba. Ale bez oskarżania innych, po prostu z punktu widzenia Wandy, w oparciu o jej słowa, listy, nieodkryte wcześniej pamiętniki audio. Pół roku po Annapurnie Wanda zaginęła w Himalajach…

“Ta historia wbija w krzesło”

Masz w ogóle jakieś swoje ulubione filmy o górach, z których czerpiesz inspirację?

Jest takich parę, uważam zresztą, że ukazuje się coraz więcej dobrych filmów o górach. Pierwszym, którym zrobił na mnie totalne wrażenie, był słynny film “Czekając na Joe”. Ale są też dwa nieco mniej znane. Jeden to “Torn” (polski tytuł “Na krawędzi ryzyka” – przyp. red.), który zrobił Max Lowe, syn Alexa, który w 1999 r. zginął w lawinie na Sziszapangmie. Szło ich wtedy dwóch i przeżył tylko partner Alexa. Kilka miesięcy po wyprawie ten człowiek poślubił wdowę po swoim partnerze wspinaczkowym. Max po latach stawia mamę i przybranego ojca przed kamerą i pyta ich: “Co się wydarzyło? Dlaczego kilka miesięcy po tragedii postanowiliście się pobrać?”. Wzruszająca, świetnie opowiedziana historia.

Jestem też pod wielkim wrażeniem filmu “An Accidental Life”. Autorka opowiada historię bardzo dobrej amerykańskiej wspinaczki, która ma wypadek w Yosemite i łamie sobie kręgosłup. Reżyserka jest przy tej dziewczynie właściwie od samego początku, a historia wbija w krzesło. To film o człowieku oraz akceptacji tego, co się wydarzyło. A to są bardzo ważne tematy.

Film Elizy Kubarskiej o Wandzie Rutkiewicz pt. “Ostatnia wyprawa” (produkcja Monika Braid) będzie miał swoją polską premierę w maju 2024 r.

News Related

OTHER NEWS

Horoskop dzienny - wtorek 28 listopada 2023 [Baran, Byk, Bliźnięta, Rak, Lew, Panna, Waga, Skorpion, Strzelec, Koziorożec, Wodnik, Ryby]

Horoskop dzienny – wtorek Horoskop dzienny na wtorek 28 listopada. Księżyc u wielu zodiaków zamiesza. Co cię czeka pod koniec miesiąca? Nie zwlekaj, sprawdź. Horoskop dzienny – Baran Horoskop dzienny ... Read more »

O co gra Mateusz Morawiecki? „Żadnej innej logiki nie ma”

– To, co widzimy obecnie, to po prostu próba ratowania Mateusza Morawieckiego, który od początku był „inicjatywą” Jarosława Kaczyńskiego. I nieprzypadkowo to właśnie prezes PiS angażuje się w przedłużanie politycznej ... Read more »

To ciasto było hitem lat 80. Dziś o nim zapomnieliśmy, a jest pyszne i zawsze się udaje

Ciasto Izaura to wspniały deser do kawy Trochę sernik, trochę murzynek. Izaura była odpowiedzią na zapotrzebowanie na desery w dobie słabej dostępności składników. I jak widać, mimo ograniczeń, udało się ... Read more »

Rudi Schuberth powiedział "dość" i spakował walizki. Tak dziś wygląda jego życie

Rudi Schubert, który jeszcze parę lat temu był jedną z najjaśniejszych gwiazd polskiego show-biznesu, w pewnym momencie niemal zupełnie zniknął z mediów. Muzyk i prezenter postanowił bowiem radykalnie odmienić swoje ... Read more »

Zmiany dla pobierających 500 plus, a od 1 stycznia 2024 roku w 800 plus? Chodzi o wprowadzenie progu dochodowego

Ponad 6 na 10 respondentów uważa, że nowy rząd powinien wprowadzić próg dochodowy, od którego nie przysługuje świadczenie 800 plus, które od 1 stycznia zastąpi dotychczasowe 500 plus. Od Nowego ... Read more »

Wyciek danych ALAB. Sprawdź, czy twoje dane też wykradziono

Sprawdź, czy twoje dane wyciekły w ataku na ALAB Wyciek danych medycznych Polaków z ALAB odbił się szerokim echem. Przeprowadzony jesienią 2023 r. atak hakerski wiązał się z przejęciem danych ... Read more »

Quiz wiedzy o urządzeniach popularnych w PRL. Wiesz czym był prodiż i do czego używano farelkę? [28.11.2023]

Sprawdź się w quizie wiedzy o urządzeniach w PRL. Pytania dotyczącą m.in. urządzeń kuchennych i sprzętu RTV. Sprawdź czy pamiętasz do czego służył prodiż, co produkował Romet czy gdzie powstawały ... Read more »
Top List in the World