Protest rolników jest na rękę PiS. Jarosław Kaczyński wydał jedno polecenie

Protest rolników w Warszawie

Prawo i Sprawiedliwość ze wszystkich sił zamierza wspierać dalsze protesty rolników, które stają się coraz większym problemem dla rządu Donalda Tuska i całej koalicji. Jarosław Kaczyński nakazał swoim politykom podłączać się pod wszelkie akcje protestacyjne, które przyciągają coraz większą uwagę mediów oraz zyskują poparcie społeczeństwa, licząc na kolejne wielkie rolnicze demonstracje. — Na pewno nie odpuścimy tego tematu. To dla nas polityczna szansa — mówią Onetowi politycy z Nowogrodzkiej.

• Partia Kaczyńskiego chce wysłać jasny przekaz, że oto jest dzisiaj jedyną partią w Polsce, która rozumie rozżalenie rolników i ich trudne położenie związane z unijnym Zielonym Ładem
• Chociaż jeszcze nie tak dawno zarówno Kaczyński, jak i Morawiecki chwalili unijny tzw. Zielony Ład, to dziś ich retoryka uległa radykalnej zmianie
• Nieprzypadkowo PiS przeprasza rolników za błędne decyzje rządu Morawieckiego. — Nie byliśmy świadomi tego, co podpisywał Mateusz — twierdzą krytycy byłego premiera w partii
• Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Na masowe protesty wymierzone w rząd Donalda Tuska największa partia opozycyjna czekała od chwili, gdy stało się jasne, że Prawo i Sprawiedliwość po ośmiu latach straci władzę. Gdy rolnicy ogłosili, że jadą protestować do Warszawy, w centrali PiS na Nowogrodzkiej szybko zaczęły zapadać decyzje o wszelkim wsparciu i podłączaniu się polityków tego obozu pod rolnicze demonstracje.

Prezes PiS wydał jasne polecenie

Z ustaleń Onetu wynika, że takie polecenie wydać miał politykom swojego ugrupowania osobiście prezes PiS Jarosława Kaczyński, który — jak słyszymy — ma upatrywać w rolniczych protestach okazję do pierwszej realnej próby zdestabilizowania koalicyjnego rządu Tuska. To zarządzone przez Kaczyńskiego wsparcie polityków PiS oraz Suwerennej Polski ma być udzielane rolnikom jednak po cichu, by nie upolityczniać protestów, czego sami rolnicy mają absolutnie nie chcieć.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości w nieformalnych rozmowach z Onetem przyznają, że wtorkowy protest rolników w Warszawie przerósł ich oczekiwania. Tego dnia w stolicy według organizatorów w proteście udział wzięło około 50 tys. osób, co jest jedną z największych demonstracji rolniczych, jakie od kilku tygodniu trwają w całej Unii Europejskiej. Rolnicy sprzeciwiają się napływowi ukraińskich towarów oraz polityce europejskiej związanej z tzw. Zielonym Ładem.

PiS na nowo walczy o poparcie rolników

Co do faktu, że takie protesty nie służą rządzącym, nikt w Prawie i Sprawiedliwości nie ma wątpliwości. Podobnie jak z tego, że partii Kaczyńskiego nadarzyła się właśnie okazja do odkupienia własnych win, związanych z prowadzeniem błędnej polityki unijnej przez rząd Mateusza Morawieckiego oraz do ponownego zawalczenia o polityczne dusze rolników.

Nieprzypadkowo, zanim jeszcze zdążył na demonstracje rolnicze odpowiedzieć premier Donald Tusk, który będąc z wizytą w Czechach, zaprosił rolników na czwartkowy szczyt do warszawskiego Centrum Dialogu, z ofertą do demonstrujących i obietnicami wyszedł Morawiecki. Wiceprzewodniczący PiS przedstawił trzy konkrety dla protestujących rolników, zapewniając, że rolnicy mogą liczyć na Prawo i Sprawiedliwość.

— Będziemy o was walczyć, to interes każdego Polaka. Mamy dla was trzy konkrety. Natychmiastowe rozszerzenie embarga, “stop” Zielonemu Ładowi i dopłaty dla rolników. Tak jak zrobiliśmy to w ostatnich latach. Tam, gdzie was zawiedliśmy, przepraszam. Jeśli mogliśmy zrobić coś więcej przy kryzysie z ukraińskimi produktami, to usiądźmy i rozmawiajmy. Razem możemy więcej. Razem dla polskiej wsi – mówił w środę Morawiecki, przyznając się po raz pierwszy publicznie do błędów swojego rządu w kwestii rolnictwa.

Morawiecki przeprasza za błędy

A tych błędów Morawiecki nawet w ocenie swojej własnej partii popełnił bardzo dużo. Jeszcze w trakcie rządów Zjednoczonej Prawicy Morawicki był krytykowany za popierania unijnego Zielonego Ładu, co wytykali mu wówczas głównie politycy Suwerennej Polski. Oskarżali oni wówczas szefa rządu m.in. o zgodę na tzw. green deal i pakiet klimatyczny “Fit for 55”, obniżenie pozycji Polski w UE, redukcję suwerenności na rzecz niemieckich planów budowy w Europie państwa federalnego oraz wytykali mu nieudolność w sprawie KPO.

Krytyka wobec działań rządu Morawieckiego płynęła także z samego PiS-u. Warto przypomnieć, że przed Zielonym Ładem, który niesie wiele zagrożeń przede wszystkim dla rolników, przestrzegał jeszcze jako minister rolnictwa w rządzie Morawieckiego Jan Krzysztof Ardanowski. Dość szybko jednak pożegnał się wówczas z ministerialną posadą.

PiS zmienia retorykę. Już nie chwali Zielonego Ładu.

Poza tymi głosami, które jednak były w zdecydowanej mniejszości, większość polityków Prawa i Sprawiedliwości na czele z samym Kaczyńskim jeszcze do niedawna zachwalali ten unijny plan, w którym — jak przekonywali — warto uczestniczyć nawet za pewną cenę. Jego entuzjastą był Janusz Wojciechowski, który jako unijny komisarz ds. rolnictwa z nadania PiS przedstawiał Zielony Ład, jako wręcz wielką szansę dla polskiego rolnictwa.

Nie inaczej było z kwestią ukraińskiego zboża w Polsce, które dzisiaj jest także jednym z powodów masowych protestów rolników. O tym, że zboże z Ukrainy nie jest dla polskich rolników żadnym zagrożeniem, mówił sam Jarosław Kaczyński jeszcze w połowie 2022 r. A ówczesny minister rolnictwa Henryk Kowalczyk uspokajał rolników, by nie sprzedawali swojego zboża i poczekali, aż ceny w kolejnym półroczu wzrosną, wzywając do zachowania spokoju w związku z napływem zboża z Ukrainy do Polski. Kowalczyk, jak się później okazało, był w błędzie, a rolnicy, którzy mu zaufali popadli w jeszcze większe kłopoty.

“Nie byliśmy świadomi tego, co podpisywał Mateusz”

Co więcej, gdy lider Platformy Obywatelskiej w tym samym czasie słusznie ostrzegał przed ukraińskim zbożem, którego sprzedaż w Polsce odbywała się po zdecydowanie niższych cenach niż zboża krajowego, co uderzało w polskich rolników, wówczas stał się on przedmiotem ataków ze strony polityków PiS. Pod adresem Donalda Tuska padły nawet oskarżenia sprzyjanie rosyjskiej propagandzie.

Dziś, gdy Prawo i Sprawiedliwość jest w opozycji, retoryka całej partii, a także samego Jarosława Kaczyńskiego zarówno w sprawie unijnego Zielonego Ładu, jak i ukraińskiego zboża uległa radykalnej zmianie. A czołowi politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach przyznają to, co niektórzy w ich obozie mówili już wiele miesięcy temu. — Nie byliśmy świadomi tego, co podpisywał Mateusz — twierdzą krytycy byłego premiera w Prawie i Sprawiedliwości, których jest obecnie bardzo wielu.

Protesty rolników to dla PiS polityczna szansa.

Według naszych rozmówców Morawiecki nieprzypadkowo przeprasza publicznie za błędne decyzje swojego rządu. PiS chce wysłać jasny przekaz, że oto jest dzisiaj jedynym ugrupowaniem w Polsce, która rozumie rozżalenie rolników i ich trudne położenie związane z unijnym Zielonym Ładem. I co więcej, jest gotowa walczyć ramię w ramię z protestującymi rolnikami zarówno z unijnymi pomysłami, jak i z rządem, dla którego obecna sytuacja to pierwszy prawdziwy sprawdzian.

— Na pewno nie odpuścimy tego tematu. To dla nas polityczna szansa — mówią Onetowi politycy z Nowogrodzkiej.

Po wtorkowych protestach w Warszawie rolnicy zapowiedzieli kolejne demonstracje na 6 marca. Jeśli do tego czasu Donald Tusk wraz z koalicjantami nie opanuje rolniczych nastroi, Prawo i Sprawiedliwość stanie przed szansą na polityczne przejęcie rolniczych protestów, co może mieć nie lada znaczenie tuż przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi.