Śmiertelne zatrucie galaretą. Ujawniono "skandaliczne warunki" produkcji mięsa. Regina S. się tłumaczy

Mięso na targu (zdjęcie ilustracyjne)

Trwa śledztwo ws. śmiertelnego zatrucia galaretą z targu w Nowej Dębie. Prokuratura poinformowała, że warunki, w jakich Regina i Wiesław S. produkowali swoje wyroby, były “skandaliczne”. Kobieta twierdzi, że galaretę przygotowywała nie w pomieszczeniu opisywanym przez śledczych, ale w swojej kuchni.

Mięso (zdjęcie ilustracyjne)

Wiesław i Regina S. sprzedawali na targu w Nowej Dębie (woj. podkarpackie) własne wyroby garmażeryjne. Była wśród nich galareta wieprzowa, którą 17 lutego kupił 54-letni mężczyzna. Kilka godzin po spożyciu produktu 54-latek zmarł. Dwie kobiety, które również kupiły galaretę, trafiły do szpitala z objawami ostrego zatrucia pokarmowego. Małżeństwo usłyszało zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu trzech osób. Prokuratura prowadząca śledztwo w tej sprawie opisała warunki, w jakich Wiesław i Regina S. przygotowywali swoje produkty.

Mięso na targu (zdjęcie ilustracyjne)

Zobacz wideo Ukradł karton czekolady i uderzył pracownika ochrony. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności

Śmiertelne zatrucie galaretą. Prokuratura: Narzędzia do produkcji mięsa nie były dezynfekowane

Rzecznik pasowy Prokuratury Okręgowego w Tarnobrzegu Andrzej Dubiel powiedział, że “warunki w pomieszczeniu, w którym przerabiano mięso, były skandaliczne”. – Było brudno, nie było ciepłej wody. Stoły i narzędzia nie były dezynfekowane. Noże, maszynki, których używano, były stare, niektóre były zardzewiałe – poinformował prokurator, cytowany przez “Gazetę Wyborczą”.

Śledczy nie wiedzą, czy galareta, którą kupił 54-latek, również była przygotowywana w opisywanym pomieszczeniu. Rzecznik prokuratury w Tarnobrzegu podkreślił, że Regina S. odmówiła składania wyjaśnień w tej sprawie.

Regina S. zapewnia, że galaretę sprzedawaną na targu w Nowej Dębie przygotowała w domu

Mecenas Jacek Kupiec, który reprezentuje Wiesława i Reginę S., powiedział, że małżeństwo dokonywało uboju w pomieszczeniu gospodarczym. Galareta miała jednak być produkowana gdzie indziej. – Moja klientka zapewnia, że galaretę przygotowała w domu, we własnej kuchni. Stało się nieszczęście, państwo S. bardzo współczują rodzinie zmarłego, ale ich działania nie były zamierzone – przekazał mec. Kupiec. Kobieta twierdzi, że w kuchni, gdzie przygotowywała galaretę, było czysto.

Jak pisaliśmy na Gazeta.pl, Wiesław i Regina S. przyznali się do stawianych im zarzutów. Podkreślili jednak, że nie chcieli, aby ktokolwiek zatruł się ich wyrobami. – Rodzinom możemy współczuć i przeprosić, że tak się stało. Przepraszam, bo to nie było umyślne – powiedział Wiesław S.