Szokująca scena na marszu PiS. W tłumie szukali lekarza

Groźny moment na marszu PiS.

W Warszawie trwa “Protest Wolnych Polaków” zorganizowany przez Prawo i Sprawiedliwość, na który ściągnięto z całej Polski prawdziwe tłumy. Warunki są trudne z powodu mrozu, a emocje sięgają zenitu. W pewnym momencie ktoś z organizatorów zaczął szukać w tłumie lekarza. Co się wydarzyło?

Na marszu 11 stycznia w Warszawie zgromadziły się tysiące ludzi. PiS zwołał swoich zwolenników pod Sejm, jednak z tą lokalizacją jest zasadniczy problem — uliczki wokół Wiejskiej są stosunkowo wąskie, więc szybko zapanował ścisk. Nie trzeba było długo czekać na efekty.

Ledwie zapadł zmrok, a już zadziało się coś niepokojącego. Organizatorzy marszu nagle zaczęli przez mikrofon nawoływać do tłumu z pytaniem, czy wśród zgromadzonych znajduje się lekarz. Okazało się, ze trzeba komuś udzielić pomocy medycznej.

— Potrzebne wsparcie, ratownik! — dało się słyszeć ze sceny. — Dobrze, że jest taki tłum szanowni państwo. Lekarz jeszcze jeden? Tam w tej chwili poszli do pomocy też. Czy jest jeszcze jedna służba medyczna tutaj? Jest jeszcze potrzebne wsparcie medyczne tutaj szanowni państwo — dało się słyszeć ze sceny. Osoba potrzebująca ostatecznie dostała wsparcie medyczne, jednak z całą pewnością nie była jedyną, która go potrzebowała.

Niedługo po rozpoczęciu wiecu, zaczęli przemawiać najbardziej prominentni politycy PiS. Wśród nich był przede wszystkim prezes Jarosław Kaczyński. Gdy przyszła kolej na byłego premiera Mateusza Morawieckiego, premier w trakcie wystąpienia zauważył niepokojącą sytuację. Polityk zwrócił uwagę, że w tłumie znów doszło do zasłabnięcia. Natychmiast przerwał swoje wystąpienie i poprosił o to, by zgromadzeni zrobili przejście dla osób, które miały udzielić pierwszej pomocy. Podkreślił stanowczo, że to jest najważniejsze, po czym po chwili wrócił do swojego wystąpienia.

Źródło: Fakt

Zobacz też: